Skandalista twarzą kampanii dla dzieci. Fundacja się tłumaczy
Damian "Stifler" Zduńczyk został twarzą akcji "Sieci na dzieci: stop cyberprzemocy", na którą Fundacja Chaber Polski otrzymała środki z MEN. "Zależało nam, aby w kampanii zabrzmiał głos osoby, która zna z autopsji mechanizmy hejtu, doświadczyła jego skutków i potrafi o tym mówić szczerze" - napisała Fundacja w wydanym oświadczeniu.
Znany z programu "Warsaw Shore. Ekipa z Warszawy", Damian "Stifler" Zduńczyk dołączył do inicjatywy "Sieci na dzieci: stop cyberprzemocy", zainaugurowanej 29 października w Polskiej Agencji Prasowej. Za kampanię odpowiada Fundacja Chaber Polski, a środki przyznało Ministerstwo Edukacji Narodowej.
Wybór "Stiflera" na twarz kampanii skierowanej do dzieci, młodzieży, rodziców i nauczycieli wywołał medialną burzę. Nic dziwnego. Mężczyzna zaistniał w show-biznesie dzięki licznym kontrowersjom, skandalom i nałogom, które zbudowały jego rozpoznawalność jako patocelebryty. Otwarcie opowiadał w wywiadach o alkoholu, narkotykach i seksie. Teraz w kampanii dla dzieci influencer, który "przeszedł przemianę" ma mówić o doświadczeniach z internetu i sposobach radzenia sobie z hejtem.
W piątek Fundacja Chaber Polski wydała oświadczenie ws. zaangażowania Zduńczyka.
"Do promowania idei cyberbezpieczeństwa nasza Fundacja świadomie angażuje wpływowe - a w niektórych przypadkach również kontrowersyjne - osobowości medialne, które realnie docierają do młodych ludzi" - wskazały podpisane pod oświadczeniem prezes fundacji Marlena Wilbik i koordynatorka projektu Małgorzata Janus.
Zobacz też: Rosjanie zbudowali robota. Podczas pokazu coś poszło nie tak
"Wierzymy, że skuteczna profilaktyka wymaga autentycznego języka i twarzy, które młodzież naprawdę zna i rozumie" - dodały. W oświadczeniu podkreślono, że decyzję o zaproszeniu Damiana Zduńczyka fundacja podjęła "z pełnym przekonaniem".
"Zależało nam, aby w kampanii zabrzmiał głos osoby, która zna z autopsji mechanizmy hejtu, doświadczyła jego skutków i potrafi o tym mówić szczerze, bez moralizowania. Pan Damian Zduńczyk w swoich wypowiedziach dzieli się osobistą historią - mówi o błędach, konsekwencjach i o tym, jak ważna jest refleksja i zmiana w świecie mediów społecznościowych. Podkreślamy przy tym, że nie jest autorytetem dla młodzieży w tradycyjnym sensie, ale jego doświadczenie - z tzw. hejtem w Internecie - czyni go wiarygodnym głosem w sprawach cyberprzemocy" - wskazano.
Reprezentantki Fundacji przyznały, że przeszłość Damiana Zduńczyka "budzi kontrowersje", jednak - ich zdaniem - "największą siłę mają szczere historie ludzi, którzy potrafili się zmienić". Podkreśliły, że Zduńczyk od dłuższego czasu "konsekwentnie pracuje nad sobą - zrezygnował z alkoholu, prowadzi aktywny tryb życia, a swoją drogę opisał w książce".
"To dowód, że jego postawa jest autentyczna, a nie wizerunkowa (...). Jesteśmy przekonani, że tak wpływowy influencer, jak pan Damian Zduńczyk (480 500 obserwujących na Instagramie), skutecznie dotrze do młodzieży, formułując przekaz jej językiem" - podsumowała Fundacja.
MEN odcina się od skandalisty z "Warsaw Shore"
W sprawie kontrowersyjnej kampanii głos zabrało MEN, które dofinansowało projekt z udziałem Zduńczyka.
MEN podkreśla, że nie zlecał kamoanii. - Fundacja została upomniana i wezwana do pilnego sprostowania nieprawdziwych informacji - przekazała WP Ewelina Gorczyca, rzecznik prasowy MEN.
Resort odcina się, tłumacząc, że fundacja otrzymała dofinansowanie na realizację projektu w ramach programu dotacyjnego ministra edukacji "Młodzi Obywatele" na rok 2025, "podobnie jak inne organizacje pozarządowe i instytucje kultury". Jak czytamy w przesłanej odpowiedzi, środki przyznano w otwartym konkursie dotacyjnym, którego celem jest wspieranie działań w obszarze edukacji obywatelskiej i kultury.
- MEN nie finansował ani nie współprowadzi kampanii, nie uczestniczy w jej promocji, ani nie odpowiada za jej treści merytoryczne. Jesteśmy zaskoczeni doborem osób w kampanię. Fundacja nie konsultowała tego z resortem. Odpowiedzialność za realizację, promocję i przekaz kampanii ponosi wyłącznie fundacja, która realizuje umowę dotacyjną - dodaje rzecznik MEN.
Źródło: PAP/MEN/WP Wiadomości