Senyszyn dla WP: Samozwańcza boskość Nawrockiego [OPINIA]
W wieczór wyborczy, kiedy jeszcze sondaż exit poll dawał Rafałowi Trzaskowskiemu niewielką, ale jednak przewagę, Karol Nawrocki wygłosił bezczelne, megalomańskie przemówienie, które powinno dać do myślenia nie tylko premierowi Donaldowi Tuskowi, ale i prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu - pisze w opinii dla Wirtualnej Polski Joanna Senyszyn.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Pycha, buta, a zwłaszcza nieopanowana żądza zemsty wyzierały z postawy, miny, każdego ruchu i słowa pisowsko-konfederackiego kandydata na prezydenta.
Było już po wyborach, więc Karol Nawrocki spokojnie mógł zrzucić cywilizującą go maskę nałożoną na potrzeby kampanii przez specjalistów od wizerunku. I pokazać swojemu ludowi prawdziwą twarz nienawistnego narodowca, który jest zwolennikiem brutalnej siły i nie chce brać jeńców. To musiało się podobać skrajnej, narodowej prawicy, z którą jest od dawna silnie związany, ale wcale niekoniecznie kaczystom.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To oni odpowiadają za sukces Nawrockiego. Poseł PiS wymienił nazwiska
Zaczęło się, jak u Hitchcocka, od trzęsienia, choć nie ziemi, a zgromadzonych na wieczorze wyborczym, bo - ku ich zaskoczeniu - Nawrocki, zaraz po wejściu w otoczeniu rodziny na scenę, bez żadnego wstępu, dosłownie zagrzmiał:
Jeśli upokorzy się lud mój, nad którym zostało wezwane imię moje, i będą błagać, i będą szukać mego imienia, i odwrócą się od złych dróg swoich, ja im wybaczę, a kraj ich ocalę
Nawet się nie zająknął, że to słowa, które w Starym Testamencie, w Księdze Kronik, Bóg osobiście kieruje do króla Salomona. Przywłaszczenie cudzej wypowiedzi bez podania źródła podlega karze, ale Nawrocki zapewne uważa, że to go nie dotyczy, bo jako prezydent, którym już się czuł, w każdej chwili będzie mógł dokonać samoułaskawienia.
Warto wiedzieć, że ten fragment Biblii, jak i jeszcze zaledwie kilka innych, jest zarezerwowany do wygłaszania wyłącznie przez hierarchów Kościoła, a i to wyjątkowo. Żaden ksiądz ani nawet biskup raczej nie ośmieliłby się wygłaszać go z ambony, bo byłoby to poczytane za uzurpację boskiej pozycji.
Nawrocki, deklarujący się jako Polak-katolik i wierny syn Kościoła, nie miał takich oporów i utożsamił się z Bogiem, popełniając grzech pychy, gdyż bardziej zależało mu na wywyższeniu siebie niż na katolickich wartościach, które rzekomo wyznaje.
Jakby tego było mało, w wygłaszanym tekście zmienił - stosowany w polskich wydaniach Biblii - termin "ukorzy" na "upokorzy". Nie było to przypadkowe przejęzyczenie, ale celowy manewr, mający pokazać siłę i bezwzględność.
Choć bowiem oba pojęcia dotyczą pomniejszenia siebie, to upokorzenie oznacza naruszenie lub wręcz rezygnację z godności, poddanie się i całkowite podporządkowanie, przez co jest jednym z najboleśniejszych doświadczeń człowieka, zaburzającym jego wewnętrzną równowagę. Natomiast ukorzenie się jest związane z określeniem swojego miejsca wobec absolutu, którym może być Bóg, idea, wartość, ale na pewno nie Karol Nawrocki, choć to sobie uzurpuje.
Ustrojenie się pisowsko-konfederackiego prezydenta in spe w piórka wszechmocnego Boga Ojca, bo nawet nie Syna Bożego, najgorzej wróży prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, który do tej pory był w PiS uważany za Boga jedynego. Bał się wystawić na prezydenta kogoś ze swoich, żeby dobry wynik kandydata nie stał się inspiracją do odebrania mu prezesury lub podziału partii. A że strach jest złym doradcą, wyciągnął z kapelusza i wyhodował na własnej piersi prezydenta, który będzie mu się stawiał, zwłaszcza czując za plecami wsparcie Konfederacji.
To nie będzie Andrzej Duda, który ciągle się uczy, bo niczego nie potrafi się skutecznie nauczyć. Karol Nawrocki już się złego nauczył pod dostatkiem. Teraz będzie zło wcielał w życie.
Zacznie od marginalizowania opinii oraz oczekiwań prezesa Kaczyńskiego i PiS, bo to może jeszcze przed zaprzysiężeniem. Celem jest odwrócenie ról i uczynienie z osłabionego PiS koalicjanta rosnącej w siłę i pompowanej przez Karola Nawrockiego Konfederacji.
Właśnie taki scenariusz zapowiada kolejność podziękowań. PiS i Jarosław Kaczyński znaleźli się po komitetach obywatelskich, które rzekomo wystawiły Karola Nawrockiego, choć wiadomo, że była to jednoosobowa decyzja prezesa, który od kilkudziesięciu lat sam rządzi i dzieli. Teraz szykuje mu się wspólnik.
Koalicja 15 października została potraktowana jak szkodnik, którego trzeba wytępić, żeby "ocalić Polskę", ale akurat to jest jedynie przejętym przez Karola Nawrockiego elementem polskiej wojny plemiennej, dającej paliwo obu walczącym stronom, które bez siebie nie mają racji bytu. Jeden konkretny zarzut, że "zła władza Donalda Tuska" nie dba o finanse publiczne, uzupełniała bajeczka o zabieraniu Polakom "wielkich marzeń i aspiracji". Dominowały zarzuty osobiste, bo wbrew górnolotnym deklaracjom, w kręgu zainteresowań przyszłego prezydenta jest tylko prywata:
Zabrali pieniądze, napuścili instytucje państwa polskiego. Kłamali, kłamali, kłamali, kłamali.
Podkreślił, że tak jak on, tak i wszyscy patrioci, czyli oczywiście tylko ci, którzy są zjednoczeni wokół niego i przez niego, chcą "Polski normalnej, bez nielegalnych migrantów, bezpiecznej socjalnie i społecznie".
W finale zapewnił o swojej wierze, "że jutro rano obudzimy się z naszym prezydentem, Karolem Nawrockim, który poskłada na pół pękniętą Polskę". Sala odpowiedziała gromkim "Niech żyje Polska", choć wydawało się, że woleliby, żeby żyła tylko ich połowa ojczyzny.
Dęte wystąpienie Karola Nawrockiego byłoby nie do zniesienia, gdyby nie popisy jego siedmioletniej córki, która zawładnęła sceną i uwagą zgromadzonych. Jej zachowanie wskazywało, że rodzice nie radzą sobie nawet z małą dziewczynką, a porwali się na Polskę.
Prof. Joanna Senyszyn dla Wirtualnej Polski
Prof. Joanna Senyszyn - kandydatka na prezydenta RP w wyborach 2025. Profesor nauk ekonomicznych, była europosłanka i posłanka SLD, znana z lewicowych i antyklerykalnych poglądów. Wykładowczyni akademicka i publicystka, przez lata związana z Uniwersytetem Gdańskim.