PolskaRodzina położnej wywalczyła prawie 300 tys. zł odszkodowania. Kobiecie źle podano znieczulenie

Rodzina położnej wywalczyła prawie 300 tys. zł odszkodowania. Kobiecie źle podano znieczulenie

Rodzina położnej wywalczyła prawie 300 tys. zł odszkodowania. Kobiecie źle podano znieczulenie
Źródło zdjęć: © East News
Magdalena Nałęcz-Marczyk
07.08.2018 19:54, aktualizacja: 29.03.2022 14:15

Przez błąd podczas przygotowania do operacji w Świętokrzyskim Centrum Matki i Noworodka zmarła pracująca tam położna. Sąd uznał, że rodzinie kobiety należy się odszkodowanie. - Wyroki trzeba szanować - stwierdził dyrektor placówki.

- W naszym przypadku to było zdarzenie wybitnie incydentalne. Choć w służbie zdrowia rzecz jasna różne wypadki się zdarzają - powiedział w rozmowie z portalem kielce.wyborcza.pl dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Matki i Noworodka w Kielcach Rafał Szpak.

I zapewnił, że od 16 lat był to "pierwszy i jedyny przypadek zgonu w trakcie zabiegu". Pracownicy szpitala, którzy odpowiadali za wprowadzenie znieczulenia, zostali uznani winnymi. Zdaniem dyrektora jest to dyskusyjne, bo mogła zawieść aparatura. Od razu jednak zaznaczył że "wyroki trzeba szanować".

Operację zaplanowano na 31 stycznia 2013 r. Położna miała mieć usuniętego mięśniaka macicy. Podczas znieczulania kobiety doszło do "nagłego zatrzymania krążenia". Sąd uznał, że powodem było "nieprawidłowe podłączenie i przyłączenie przewodów gazowych w aparacie do znieczulania, których zadaniem był transport powietrza i gazów medycznych do wentylacji".

Syn zmarłej nie poszedł do wyższej szkoły

Kobieta zapadła w śpiączkę, doszło do masywnego obrzęku mózgu. Sąd Apelacyjny w Krakowie uznał, że syn zmarłej ma otrzymać 100 tys. zł, a dwie córki – po 90 i 80 tys. zł. Położna utrzymywała całą rodzinę. Jej syn zrezygnował ze studiów w wyższej szkole oficerskiej. Jak twierdzi, nie utrzymałby się sam i nie przeszedłby testów psychologicznych.

Dyrektor szpitala nie chciał odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie, czy pracownicy, którzy zawinili, są zatrudnieni w placówce. - Mogę tylko powiedzieć, że sąd nie zakazał im ani nie ograniczył prawa do wykonywania zawodu. Z tego co pamiętam, orzeczone zostały chyba kary grzywny - stwierdził.

Źródło: kielce.wyborcza.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (202)
Zobacz także