Protest lokatorów przed Komendą Stołeczną Policji. "Państwo ma krew na rękach"
Ruchy lokatorskie domagają się wyjaśnienia śmierci Jolanty Brzeskiej, której ciało znaleziono siedem lat temu w Lesie Kabackim. Zdaniem działaczy walczących winni są m.in warszawscy policjanci. Dlatego zorganizowali protest przed Komendą Stołeczną Policji.
Spalone ciało Jolanty Brzeskiej znaleziono w Lesie Kabackim 1 marca 2011 roku. Do tej pory nie ustalono okoliczności jej śmierci. Początkowo śledztwo w tej sprawie umorzono w 2013 roku ze względu na niewykrycie sprawców.
"7. rocznica śmierci Jolanty Brzeskiej - państwo ma krew na rękach" - pod takim hasłem Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów oraz Ruch Sprawiedliwości Społecznej Piotra Ikonowicza protestowały przed Komendą Stołeczną Policji.
- Zebraliśmy się tutaj, bo wiemy już teraz, że policja kompromitowała śledztwo, była bardziej zaangażowana w staranne zacieranie śladów i zastraszanie świadków - wyjaśniał Antoni Wiesztort z Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów.
Piotr Ikonowicz wskazywał na winę stołecznych policjantów. - Jeżeli chcemy się dowiedzieć kto zabił, to musimy najpierw poddać wnikliwemu śledztwu ludzi, którzy działali na zlecenie zabójców - mówił działacz z Ruchu Sprawiedliwości Społecznej.
ZOBACZ TAKŻE: Emilewicz: Polacy chcą być traktowani poważnie. Morawiecki to gwarantuje
Podobnego zdania jest Jan Popławski ze stowarzyszenia "Miasto jest nasze". - Prawdopodobnie dochodziło do zacierania śladów, do jakiegoś działania policji, które było nieprawidłowe, bo od początku była założona teza śledztwa, nie zbierano dowodów - tłumaczył podczas protestu.
Warto przypomnieć, że wznowiono śledztwo ws. śmierci Brzeskiej na polecenie Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Od jesieni 2016 roku prowadzi Prokuratura Regionalna w Gdańsku. Do tej pory nikogo nie zatrzymano, nikomu nie postawiono też zarzutów.