"Prezydent pokoju" zaatakował wbrew woli wyborców. Co może grozić Amerykanom?
Ataki USA na Iran otwierają ścieżkę dla terroryzmu, który dotknie zwykłych Amerykanów - twierdzi w rozmowie z WP gen. Roman Polko. Tymczasem zaledwie kilka dni temu Donald Trump podkreślał swoją rolę prezydenta pokoju i życzył sobie za swoje dokonania czterech Pokojowych Nagród Nobla. - Kolejne bomby i ataki z pewnością pokoju nie przywrócą - komentuje generał.
Wyborcy Donalda Trumpa nie chcieli, by USA wmieszały się w wojnę między Izraelem a Iranem. Wskazywały na to wprost sondaże.
Szeroko zakrojony sondaż przeprowadzony 13-16 czerwca przez YouGov Poll pokazuje wprost: 53 proc. wyborców, którzy poparli Trumpa w wyborach prezydenckich w 2024 roku, nie chce, aby kraj dołączył do wojny.
Inny przykład - sondaż Washington Post przeprowadzony 18 czerwca 2025: ataki lotnicze na Iran ze strony USA popiera 25 proc. respondentów. 45 proc. jest przeciwko takim działaniom. 30 proc. pozostaje niezdecydowana.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trump ostro o Iranie. Wykpił też prezydenta Francji
Mimo to w nocy z soboty na niedzielę doszło do ataków amerykańskich na obiekty Iranu. Amerykańskie bombowce zaatakowały trzy cele związane z irańskim programem nuklearnym, w tym położony głęboko pod ziemią zakład wzbogacania uranu w Fordow.
Co przyniesie nowy tydzień militarnie - tego jeszcze nie wiadomo. W ciemno zakładać jednak można, co czeka zwykłych Amerykanów - życie w uzasadnionym poczuciu strachu i zagrożenia.
Czemu Amerykanie nie chcieli ataków? Gen. Polko: boją się
Zdaniem gen. Romana Polko, sytuacja dla obywateli USA - zwykłych cywilów - stanie się po atakach znacznie trudniejsza.
- Trump zrobił to, czego jego wyborcy - co widać w sondażach - po prostu nie chcieli. I teraz trzeba się liczyć z tym, że niestety, ale obiekty, placówki, czy nawet sami obywatele Stanów Zjednoczonych staną się priorytetowym celem dla terrorystów - mówi wojskowy.
Jak podkreśla generał, "Iran jest sponsorem terroryzmu".
- Rozbudował struktury terrorystyczne bardzo mocno i może ten terroryzm z własnego terytorium eksportować również na terytorium Stanów Zjednoczonych. Nie jest to więc dobra sytuacja, kiedy obywatelstwo amerykańskie po prostu będzie powodowało, że taki człowiek będzie na celowniku tych, którzy będą chcieli dokonać aktu zemsty. Zresztą ataki na placówki dyplomatyczne miały miejsce już także we wcześniejszych latach - komentuje generał.
Trump - siewca pokoju?
Donald Trump zszokował ostatnio opinię publiczną swoją wypowiedzią, że za dotychczasowe działania na rzecz pokoju (podał przykład m.in. Afryki) powinien dostać przynajmniej cztery Pokojowe Nagrody Nobla.
- W tej sytuacji na Bliskim Wschodzie Trump poszedł w stronę niebezpieczną. Podążył za Benjaminem Netanjahu, włączenia się w konflikt i jego eskalacji. Bo na jednym ataku - mimo tego, co Trump mówi - zwykle się w takich przypadkach nie kończy - wskazuje generał Polko.
Jak podkreśla ekspert, narracja o byciu pokojowym prezydentem i ataki nie spinają się ze sobą. - Prezydent Trump, obiecując, że będzie prezydentem pokoju, wydawało się, że będzie dążył do tego, aby Stanów Zjednoczonych już nie postrzegano jako agresywnego kraju, który przyłącza się do wojny, tylko kraju pokoju. Ataki na bazy Iranu są dowodem na coś zupełnie innego - dodaje.
- Brakuje jakiegoś systemu, koncepcji, w jaki sposób skłonić Iran do tego, żeby zrezygnował ze swoich agresywnych programów i by stabilizować region Bliskiego Wschodu. Po stronie prezydenta Trumpa i negocjatorów. Brakuje woli wsłuchania się w oczekiwania ludzi w tamtym regionie i znalezienia sensownej drogi wyjścia z tego impasu - twierdzi gen. Polko.
- Kolejne bomby, kolejne ataki z pewnością pokoju nie przywrócą, tylko jeszcze bardziej będą potęgować działania agresywne - kwituje ekspert.
Dorota Kuźnik, dziennikarka Wirtualnej Polski