Policja kręci ws. kar za śmierć Igora Stachowiaka
Wraca sprawa śmierci na komisariacie Igora Stachowiaka. Biuro prasowe Komendy Głównej Policji, pytane o losy zdymisjonowanych wówczas policjantów, twierdziło, że przeszli oni na emeryturę. Okazuje się jednak, że jest inaczej. Teraz policja przyznaje, że rzecznik podał błędne informacje.
07.11.2017 | aktual.: 07.11.2017 08:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Igor Stachowiak zmarł na wrocławskim komisariacie 15 maja 2016 roku. Jego śmierć stała się pretekstem do wielu protestów, a nawet zamieszek. Policjanci obiecywali, że wyjaśnią sprawę. Śledztwo toczyło się jednak bardzo wolno.
Zobacz: Sprawa Igora Stachowiaka. Śmierć na komisariacie
Rok po śmierci Stachowiaka Wojciech Bojanowski w programie "Superwizjer" TVN ujawnił nieznane dotąd nagranie z paralizatora, którym rażono mężczyznę. Okazało się, że wiedzieli o nim od początku zarówno śledczy, jak i przełożeni policjantów z wrocławskiego komisariatu.
Po reportażu stanowiska stracili komendanci miejscy i wojewódzcy oraz ich zastępcy. - Obiecano im jednak, że krzywda im się nie stanie - mówił "Faktowi" jeden z oficerów dolnośląskiej policji. Dziennikarze sprawdzili, co stało się ze zdymisjonowanymi policjantami.
Zobacz także
Okazało się , że większość z nich przeszła na policyjną emeryturę, część awansowała do Komendy Głównej Policji lub nadal pracuje.
Po tych doniesieniach Mariusz Błaszczak stwierdził w Radiu Zet, że "oni uciekli na zwolnienia lekarskie". - Mają niestety takie prawo, zachowali się niehonorowo, to można powiedzieć wprost. Oświadczenie w tej sprawie będzie złożone przez komendanta głównego - powiedział.
Sprawa dotyczy między innymi Jerzego Kokota. Jak ujawnił "Fakt", Kokot, szef komisariatu, w którym skatowano Stachowiaka, nadal pracuje w policji. Kilka dni temu natomiast Mariusz Ciarka, rzecznik Komendanta Głównego Policji stwierdził, że jest on emerytem.
Po doniesieniach gazety, nagle sytuacja się zmieniła.
Okazuje się, że rzecznik podał błędną informację. - Ostatni z oficerów przejdzie w stan spoczynku w najbliższym czasie - czytamy teraz w przesłanym "Faktowi" oświadczeniu KGP.