Największe protesty od lat w Bułgarii. Tłumy żądają dymisji rządu
W poniedziałek w Bułgarii miały miejsce masowe protesty przeciwko planom podniesienia podatków. Protestujący domagali się nie tylko zmian w projekcie budżetu, ale i dymisji rządu.
Najważniejsze informacje:
- Protesty odbyły się w Sofii i innych dużych miastach Bułgarii.
- Organizatorzy sprzeciwiają się podniesieniu podatków i domagają się dymisji rządu.
- Do starć doszło w stolicy, a ich prawdopodobnym prowokatorem jest stronnictwo oligarchy Deliana Peewskiego.
Marka z Podlasia podbija Azję. Polskie kosmetyki nowym hitem eksportowym
Największy od lat protest odbył się w poniedziałek w Sofii oraz w innych ośrodkach, m.in. w Warnie, Burgas i Ruse. Manifestacje rozpoczęły się spokojnie, jednak po kilku godzinach sytuacja w stolicy się zaostrzyła. Demonstranci sprzeciwiali się rządowemu projektowi ustawy budżetowej przewidującemu podwyżki podatków i żądali odejścia gabinetu.
W pobliżu siedziby partii DPS Nowy Początek, kierowanej przez oligarchę Deliana Peewskiego, pojawiły się grupy młodych osób ubranych na czarno. Według relacji z Sofii rzucano petardy i dochodziło do prowokacji wobec policji, co wywołało starcia. Policja nie podała dotąd informacji o ewentualnych poszkodowanych ani skutkach interwencji.
Zdaniem niezależnych obserwatorów oraz opozycji, napięcie mogło zostać celowo wywołane przez ludzi związanych z Peewskim, którego część sceny politycznej postrzega jako nieformalnego lidera rządu. Prezydent Rumen Radew ostro zareagował na wydarzenia, wskazując na odpowiedzialność układu władzy. - Chodzi o prowokację rządzącej w kraju mafii i nadszedł czas na dymisję obecnej władzy i przedterminowe wybory - powiedział.
Regularne wybory parlamentarne są zaplanowane na 2027 r., a jesienią przyszłego roku powinny odbyć się wybory prezydenckie. Zwraca się też uwagę na wysokie notowania obecnej głowy państwa. Według przywoływanych sondaży Radew cieszy się najwyższym poparciem społecznym w kraju, znacząco wyższym niż inni politycy, w tym Delian Peewski, którego wskazuje ok. 8 proc. badanych.
Po wcześniejszych protestach lider największej siły w parlamencie, GERB, były premier Bojko Borisow, zapowiedział korekty projektu budżetu i wycofanie części najbardziej kontrowersyjnych propozycji. Jednak, że nie wiadomo, czy faktycznie do zmian doszło; ewentualne decyzje mają zostać ogłoszone w środę.