Najlepsze spotkanie? Sukces czy powody do obaw dla Ukrainy po szczycie w USA
To było najlepsze moje spotkanie z prezydentem USA Donaldem Trumpem — ocenił Wołodymyr Zełenski po spotkaniu liderów w Waszyngtonie. Jednak według ekspertów, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, tym, co może budzić obawy na przyszłość, jest możliwość utraty części terytorium przez Ukrainę.
W poniedziałek w Białym Domu odbył się szczyt z udziałem Donalda Trumpa i Wołodymyra Zełenskiego, a także europejskich liderów. Po rozmowach ukraiński prezydent zabrał głos na briefingu.
- To było najlepsze moje spotkanie z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Jesteśmy przekonani, że może dojść nie do przerwy w walkach, ale do realnego pokoju. Gwarancje bezpieczeństwa to kluczowa kwestia na drodze ku zakończeniu wojny. USA wysyłają sygnał, że będą uczestnikiem gwarancji bezpieczeństwa dla naszego kraju. Jest polityczna wola w tej sprawie - mówił Zełenski.
Prezydent Ukrainy zapytany o kwestię terytorialną, stwierdził, że po długiej rozmowie na ten temat, zwrócił uwagę, iż "pewne części państwa są okupowane nie przez to, że jedna armia naciska na inną, a tamta się cofa", a przez to, że "nie było działań bojowych" jak na przykład na Krymie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Trump do Zełenskiego: Nie jestem zwolennikiem zawieszenia broni"
Zdaniem Zełenskiego bardzo ważna była możliwość rozmowy o tym z Donaldem Trumpem i jego zespołem. - Kwestia terytorium pozostanie sprawą między mną a Putinem - dodał.
W ocenie dr Jacka Raubo, wszyscy uczestnicy rozmów w Białym Domu nie osiągnęli stuprocentowego planu.
- Tym, co może budzić obawy na przyszłość, jest jednak możliwość utraty części terytorium przez Ukrainę. A to byłoby przekroczenie bardzo krytycznej linii, która jest niebezpieczna dla tego państwa, ale i innych państw w całej Europie. Więc jeżeli by rzeczywiście w jakimś stopniu zaakceptowano przesunięcia granic na korzyść Rosji, to dla Ukrainy jest to olbrzymia strata. Nie tylko wizerunkowa, ale przede wszystkim w wieloletniej perspektywie, jeśli chodzi o jej bezpieczeństwo - mówi Wirtualnej Polsce dr Jacek Raubo, szef działu analiz Defence24; analityk, publicysta oraz wykładowca akademicki.
"To było symboliczne"
- Od razu rodzi się pytanie, jak Putin i jego następcy będą wykorzystywali ten kazus w przyszłości, skoro uda im się osiągnąć teraz terytorialne zyski za pomocą działań zbrojnych z 2014-2015 i obecnej pełnoskalowej inwazji z 2022 r. Mam wielkie obawy, w kontekście samej Ukrainy, ale też innych państw w tym całej wschodniej flanki NATO. Co prawda, po spotkaniu przekazano, że nie rozmawiano o terytoriach, ale pokazano w Białym Domu aktualną mapę frontu i zajętych ziem przez Rosjan. To było symboliczne – mówi WP dr Jacek Raubo.
Na podobny problem zwraca uwagę Bartosz Cichocki, były ambasador RP w Ukrainie (2019-2023), były wiceszef MSZ (2017-2019), historyk i dyplomata.
- Zełenski nie odrzuca rozmów o terytoriach, bo mówi, że ten temat załatwi z Putinem bezpośrednio, czyli nie wyklucza tego warunku. No i jest gotowy na spotkanie z prezydentem Rosji. Putin ponoć miał też powiedzieć Trumpowi przez telefon, że również jest gotów - mówi WP Bartosz Cichocki.
I jak zauważa, Zełenski różni się od Emmanuela Macrona czy Friedricha Merza, którzy w Białym Domu podkreślali, że kolejne spotkanie trójstronne ma jedynie sens, jeśli nastąpi zawieszenie broni.
- Ukraiński prezydent mówi już inaczej. Jest gotów na spotkanie bez żadnych warunków wstępnych z Putinem. Tym samym naprawdę pokazuje determinację, być może dlatego, że musi być bardziej uległy wobec Trumpa. Musi utwierdzić Trumpa w przekonaniu, że jest jakiś progres w tym procesie pokojowym – komentuje Cichocki.
Zełenski podczas briefingu w Waszyngtonie ujawnił też, że Ukraina ma mieć zapewnione w przyszłości gwarancje bezpieczeństwa. Obejmą one pakiet amerykańskiej broni o wartości 90 mld dolarów.
Wcześniej, w nocy z poniedziałku na wtorek, brytyjski dziennik "Financial Times" poinformował, że Ukraina zaoferowała zakup amerykańskiej broni o wartości 100 mld dolarów ze środków europejskich, aby uzyskać gwarancje bezpieczeństwa ze strony USA po zawarciu porozumienia pokojowego z Rosją.
- Gwarancje bezpieczeństwa z pewnością zostaną ogłoszone wspólnie z naszymi partnerami i będzie coraz więcej konkretów. Wszystko znajdzie się na papierze i zostanie w jakiś sposób sformalizowane w ciągu tygodnia-dziesięciu dni - oznajmił Zełenski.
Według dr Jacka Raubo, optymalną i najbardziej realistyczną dzisiaj formułą gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy jest skokowe dozbrojenie, również w systemy ofensywne o dużej precyzji rażenia na duże dystanse.
"Pytanie jak ten bufor miałby wyglądać?"
- Jednocześnie, nie wierzę w to, że nagle jesteśmy w stanie w Europie wystawić tak dużą liczbę żołnierzy, która by przejęła odpowiedzialność w strefie rozgraniczenia przez wiele lat. Pytanie jak ten bufor miałby wyglądać? Czy tylko odnosi się do aktywnej części frontu, czy do całej granicy, w tym Morza Czarnego? Jeżeli do całej granicy, to sobie możemy zobaczyć skalę trudności. To musiałyby być naprawdę olbrzymie siły, które mają własną logistykę, własny potencjał i magazyny zaopatrzeniowe. Dodatkowo muszą być jednostki w poszczególnych krajach gotowe na kilka rotacji – ocenia dr Jacek Raubo.
I jak podkreśla, to nie jest tak, że europejskie jednostki jadą jedynie na miesiąc i ich obecność się kończy.
- Trzeba je zabezpieczyć, bo jechałyby w rejony po konfliktach zbrojnych, z bardzo dużą ilością niewybuchów i możliwością wystąpienia rosyjskich działań dywersyjnych. To olbrzymia skala trudności. Pytanie, czy przy dzisiejszych zobowiązaniach państw europejskich wobec NATO, wobec samych siebie, są one w stanie wyjąć jeszcze komponent wojskowy, sprzęt, zaopatrzenie i wystawić tego typu efektywny profil sił – zastanawia się analityk portalu Defence24.
- Jeżeli widziałbym dzisiaj realny scenariusz, to taki, że dozbrajamy Ukrainę sprzętem, dajemy wsparcie wywiadowcze i wsparcie w powietrzu. Bo mamy w Europie wielką dysproporcję sił wobec Rosji, jeśli chodzi o domenę powietrzną. Te 90 miliardów dolarów na pakiet amerykańskiej broni to pierwszy krok i maksimum, które może uzyskać Ukraina dzisiaj. Kolejnym byłoby odzyskanie przez Kijów armii, zdolnej do obrony własnego terytorium po zakończeniu walk – komentuje dr Jacek Raubo.
W ocenie Bartosza Cichockiego wygląda na to, że prezydent Zełenski nie ma zbyt daleko idących oczekiwań, jeśli chodzi o gwarancję bezpieczeństwa.
"Co to znaczy gwarancja bezpieczeństwa?"
- Skupia się na tym pakiecie 90 miliardów dolarów, które mają zapłacić Europejczycy za broń amerykańską. Pamiętajmy jednak, że w przypadku rozszerzonych gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy to na barkach Polaków spocznie ich realizacja. Bo co to znaczy gwarancja bezpieczeństwa? To zbudowanie takiego mechanizmu, który spowoduje, że Putin nie odważy się na atak, ale jeśli się odważy, będzie to odpowiedź militarna. A kto jest na pierwszej linii ognia? Polska… - uważa Bartosz Cichocki, były ambasador RP w Kijowie.
Według BBC Polska Zełenski opuszczał Biały Dom bez szwanku, zyskując na czasie. "W odróżnieniu od szokująco nieprzyjemnego spotkania w lutym, Donald Trump i Wołodymyr Zełenski byli zdeterminowani, by nie wyglądać na skonfrontowanych – mimo dzielących ich różnic" – czytamy na stronach portalu. Przypomnijmy, że zarówno kanclerz Niemiec Friedrich Merz, jak i prezydent Francji Emmanuel Macron stwierdzili, że kolejnym krokiem powinno być zawieszenie broni w Ukrainie, mimo że Trump twierdził, że nie jest to konieczne przed znalezieniem trwalszego rozwiązania. Putin zawieszenie broni odrzuca.
- Wydaje mi się, że Rosja nie będzie dążyła do tego, aby wszystkie te dyskusje pokojowe były prowadzone bez działań zbrojnych. Nawet może być bardziej agresywna, co pokazuje, chociażby skala uderzeń, które przeprowadziła w ostatnim czasie na obiekty znajdujące się na terytorium Ukrainy. Moim zdaniem nie ma co się łudzić, że Rosjanie zawieszą wszystkie działania - komentuje dr Jacek Raubo.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualna Polska