"Mobbing i patologia w ITD". Doradca prezydenta rzuca oskarżenia
- W Inspekcji Transportu Drogowego dochodzi do patologii. Jest tam bałagan. Dochodzi do absurdów tak naprawdę - powiedział w programie "Tłit" Alvin Gajadhur, doradca prezydenta i były główny inspektor transportu drogowego. Podkreślił, że ma bardzo dokładne informacje na ten temat. Wskazał też, że w rzeszowskim oddziale "ponad rok szukano kreta".
- Dochodzi do mobbingu, zastraszania ludzi - Gajadhur ujawnił na antenie, że podczas jednego ze spotkań z przełożonym pracownik GITD podobno zemdlał. - Tam dochodzi do karygodnych rzeczy (...). Związki zawodowe przyszły do mnie, jako doradcy prezydenta, ze skargą na głównego inspektora, że zastrasza pracowników - mówił.
Były szef GITD wyliczał, że problemem jest brak pieniędzy dla pracowników inspekcji, a w pewnym momencie zabrakło nawet środków na przeglądy samochodów, w związku z czym pojazdy stały nieużywane w garażach. - Gdzie są te pieniądze? - dopytywał.
- Inspekcja musi się stać służbą mundurową, ale to, co opowiada główny inspektor, to są bajki. Oni nic nie robią - podkreślił Gajadhur.
W kwietniu Wirtualna Polska dotarła do rezultatów tzw. audytu promocyjnego, który dotyczył Gajadhura. Audytorzy stwierdzili, że wykryli ogrom nieprawidłowości. Gajadhur oceniał, że to szukanie haków, a rzekome nieprawidłowości są - według niego - śmieszne.
W maju prokuratura uznała, że Gajadhur nie popełnił przestępstwa przy organizacji przetargu na zakup aut pościgowych i umorzyła śledztwo.
W sierpniu dotarliśmy z kolei do orzeczenia warszawskiego sądu w sprawie ujawnienia przez Gajadhura informacji przeznaczonych wyłącznie na użytek służbowy. Sąd błyskawicznie stwierdził, że Gajadhur żadnego przestępstwa nie popełnił.