Kurs przetrwania. Sprawdziliśmy, jak Polska przygotowuje ludzi na kryzys
Czy jesteśmy gotowi na kryzys? Ministerstwo Obrony Narodowej organizuje specjalny pilotażowy program dobrowolnych i bezpłatnych szkoleń dla Polaków. Czego można się tam nauczyć? Sprawdziliśmy.
Polska od dawna zmaga się z wrogimi działaniami dokonywanymi przez Rosję i Białoruś. W połowie listopada doświadczyliśmy aktów dywersji na kolei, we wrześniu obce samoloty naruszyły naszą przestrzeń powietrzną. Wiele obiektów użytku publicznego staje się celami w wojnie hybrydowej.
Rząd deklaruje, że wychodzi naprzeciw tym zagrożeniom. 22 listopada ruszyły powszechne, dobrowolne szkolenia obronne dla ludności cywilnej, podczas których można zdobyć umiejętności działania w sytuacjach kryzysowych.
Masz plecak ewakuacyjny? RCB podpowiada, co ma się w nim znaleźć
"To nie wojskowe ćwiczenia, lecz szkoła nowoczesnej gotowości obywatelskiej - nauka, jak reagować mądrze, spokojnie i skutecznie, gdy świat wokół nas stawia wyzwania. Wojna w Ukrainie, zagrożenia hybrydowe, cyberataki czy ekstremalne zjawiska pogodowe pokazują, jak ważne jest przygotowanie obywateli do reagowania w sytuacjach nadzwyczajnych. Program "wGotowości" to odpowiedź na te wyzwania" - zapowiadało MON w komunikacie.
Wirtualna Polska udała się na "kurs przetrwania". Opisujemy, jak ono wyglądało.
6 listopada ruszyły zapisy na szkolenia. Każda z osób mogła wpisać się na listę chętnych poprzez aplikację mObywatel. MON oferuje:
- indywidualne szkolenia obronne - dla każdego obywatela;
- grupowe szkolenia obronne - dla przedsiębiorców i instytucji;
- szkolenia wojskowe - dla kandydatów na żołnierzy i dla żołnierzy rezerwy.
Wśród szkoleń indywidualnych do wyboru są cztery rodzaje:
- podstawowy kurs bezpieczeństwa;
- kurs przetrwania;
- kurs medyczny;
- kurs cyberhigieny.
Po wyborze rodzaju szkolenia można wybrać jednostkę, w której chcemy je odbyć. Szkolenie trwa w weekendy od 8 do 16.
Wybraliśmy "kurs przetrwania" w 9. Brygadzie Wsparcia Dowodzenia Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, gdzie odbywał się również "kurs medyczny" Frekwencja? Pełna - 100 proc. Każdą z grup podzielono na cztery podgrupy, w każdej było około 20 osób.
Kurs przetrwania składał się z zajęć: terenoznawstwa, reagowania w sytuacjach kryzysowych, pierwszej pomocy; przetrwania w środowisku naturalnym.
REAGOWANIE
Pożar
Po podzieleniu się grup, udaliśmy się na poszczególne zajęcia. Moja rozpoczęła od zajęć reagowania w sytuacjach kryzysowych, wojskowa straż pożarna szkoliła nas z działań w sytuacji pożaru.
Atrakcją było "prawdziwe gaszenie". Ochotnicy przy użyciu gaśnic proszkowych i w odpowiednim stroju walczyli z żywiołem.
Schron
Następnie mieliśmy gęsiego przejść do prowizorycznego schronu. Zanim do niego weszliśmy, zaprezentowano nam sygnały alarmowe - ogłoszenie i odwołanie, oraz co robić na ich wypadek. W środku usłyszeliśmy, co powinno się znaleźć w schronie i jak należy się w nim zachowywać.
Następnie wybraliśmy "lidera", który zarządzał grupą. Powinna to być osoba kontaktowa i komunikatywna, która będzie w stanie "zapanować" nad zebranymi. Główne zadanie? Odpowiedzialność za koordynowanie działań, spis wszystkich osób, które znajdują się w środku oraz ocena umiejętności członków grupy, które mogą się przydać - np. kurs pierwszej pomocy.
W trakcie dyskutowaliśmy także, co ze sobą zabrać do schronu (to m.in. plecak ewakuacyjny, o którym piszę dalej). Co ciekawe, okazuje się, że w sytuacjach kryzysowych rozrywka jest także niezwykle ważna. Do pomieszczenia warto zabrać ze sobą karty do gry, bądź planszówki. Może to brzmieć kuriozalnie, ale "zajęcie sobie głowy" w schronie - jak wskazywali szkoleniowcy - jest bardzo ważne. Chodzi o to, by nie myśleć o tym, co się wokół nas dzieje i nie panikować.
W dalszej części omówiliśmy zagrożenie chemiczne - ewakuację, jak uszczelnić dom w takiej sytuacji, co robić, gdy nasze ubranie zostanie skażone. Z rzeczy praktycznych każdy z uczestników dowiedział się, jak obchodzić się z maską gazową.
PIERWSZA POMOC
Po tym udaliśmy się na kurs pierwszej pomocy. Ratownicy medyczni przestawili nam rodzaje opatrunków i sposoby na tamowanie krwotoków. Każdy z uczestników przećwiczył zakładanie opaski uciskowej (stazy) na kończynie górnej oraz dolnej.
RKO/AED
Następnie przeszliśmy do pomocy osobie nieprzytomnej, która nie oddycha. Każda z osób musiała przeprowadzić resuscytację krążeniowo-oddechową na manekinie. Przy tym ćwiczyliśmy także użycie defibrylatora.
Warto wspomnieć, że w tym czasie odwiedził nas pełnomocnik ds. warunków służby wojskowej w Ministerstwie Obrony Narodowej Paweł "Naval" Mateńczuk. Przywitał się z uczestnikami i zamienił kilka słów z wojskowymi.
PRZETRWANIE - SURVIVAL
Teraz czekała nas - według mnie - najciekawsza część, czyli survival i terenoznawstwo. Żołnierze załadowali nas na pakę samochodu i przewieźli do lasu. Tam podzieleni na mniejsze grupy rozpoczęliśmy kolejne zajęcia.
Schronienie
Pierwsze z nich dotyczyły budowania schronu w lesie. Wojskowi podkreślili, że najważniejszym aspektem jest zapewnienie sobie komfortu termicznego, wówczas zapewniamy sobie komfort psychiczny - co jest najważniejszym aspektem przetrwania.
Pierwszym jest norka - czyli jednoosobowy namiot. Te najlepiej budować w miejscach chroniących przed wiatrem i deszczem, a jednocześnie niewidocznych i osłoniętych, korzystając z naturalnych wgłębień. Następnym schronieniem był szałas oraz szałas jednospadowy. Wówczas korzystamy również z topografii terenu. Ułatwieniem będą dwa drzewa rosnące obok siebie, jako fundamenty naszego schronienia. W takiej sytuacji możemy również powiesić hamak i tak spędzić noc. Podłoże oraz dach naszej "budowli" musimy wyłożyć ściółką, aby zapewnić izolację.
Zaprezentowano także prowizoryczne schronienie zbudowane z użyciem folii stretch. Jednak jak zaznaczono, mało kto może posiadać przy sobie całą rolkę. Taki "szałas" może zapewnić nam najlepszą izolację. Minusem będzie to, że z daleka będziemy widoczni.
Oczyszczanie wody
Dalej przeszliśmy do sposobów oczyszczania wody. Gdy nie mamy dostępu do wody pitnej, szukamy zbiorników wodnych. Pierwsze, na co zwracamy uwagę, to to czy coś w niej żyje. Jeśli woda jest skażona, widzimy m.in martwe zwierzęta, śnięte ryby, nie mamy szans jej oczyścić. Unikajmy również zbiorników w pobliżu pól uprawnych lub zakładów przemysłowych.
Zawsze warto mieć przy sobie butelkę plastikową, aby magazynować wodę, pomoże nam także w filtracji. Pierwszym etapem jest filtracja mechaniczna - wystarczy materiał, gaza, wata i przez to oddzielamy zanieczyszczenia. Dalej - gotujemy wodę minimum 3 minuty. Po tym jest zdatna do picia.
Innym prostym sposobem są tabletki na bazie chloru lub jodu. Dodajemy jedną na litr wody i czekamy 30 minut. Smak pozostawi wiele do życzenia, jednak w warunkach ekstremalnych wystarczy.
Najtrudniejszy sposób, jaki był przedstawiony to wykonanie własnoręcznie filtra do wody. Przecinamy butelkę na pół, obracamy do góry nogami i wkładamy materiał, następnie drobny piasek, węgiel drzewny (np. z naszego ogniska), gruby piasek i na samą górę kamienie. Woda nie będzie dokładnie oczyszczona, warto ją jeszcze przegotować, jednak gdy nie jesteśmy w stanie tego zrobić, to nam wystarczy. Oczywiście, gdy mamy zakupiony filtr do wody, to ten problem nie będzie nas dotyczył, jednak tutaj omawialiśmy ekstremalne sytuacje.
Plecak ewakuacyjny
Dalej przeszliśmy do plecaka ewakuacyjnego i co w nim powinno się znaleźć. Omówiliśmy całą listę:
- woda,
- żywność o długim terminie,
- apteczka, leki przyjmowane na stałe,
- latarka,
- zapasowe baterie,
- powerbank,
- radio,
- mapa papierowa okolicy,
- multitool lub scyzoryk, zapałki/zapalniczka w wodoodpornym opakowaniu, krzesiwo,
- folia NRC (koc ratunkowy),
- rękawiczki robocze,
- gwizdek sygnalizacyjny,
- podstawowe artykuły higieniczne,
- dokumenty i ich kopie,
- gotówka, wartościowe przedmioty
- notatnik i długopis,
- podstawowe ubrania na zmianę, bielizna i skarpety, kurtka przeciwdeszczowa,
- worek na śmieci,
- taśma naprawcza,
- mała lina/paracord.
Jednak każdy powinien przygotować taki plecak według swoich potrzeb. Co może wielu zaskoczyć, tampony mogą się przydać nie tylko kobietom. Świetnie nadadzą się jako opatrunek, do filtra do wody, czy jako podpałka do ogniska. Prezerwatywa również może być bardzo przydatnym narzędziem - np. jako opatrunek, czy do przechowywania wody.
Budowa ogniska i rozpalanie ognia
W trakcie szkoleń omówiliśmy także rodzaje ognisk. Nie budowaliśmy, były przygotowane i żołnierz omawiał ich zastosowanie, także plusy i minusy.
Ognisko typu tipi - najprostsze do wykonania, wymaga nadzoru i szybko się spala. Gwiazda - proste, wymaga minimalnego nadzoru, umożliwia gotowanie.
Nojda - wymaga dużo pracy, pali się długo, świetnie nadaje się do ogrzania, spokojnie przy nim można przy nim przespać całą noc, kładąc się wzdłuż niego.
Stos - idealnie nadaje się na terenach podmokłych, również nie wymaga wielkiego nadzoru.
Ognisko skośne - świetnie sprawdzi się przy wietrznej pogodzie, a cyrkulacja pomoże nam szybko się ogrzać oraz wysuszyć przemoczone ubrania.
Dakota - skryte, słabo widoczne, składające się z dwóch wykopanych w ziemi dołków, które łączą się pod powierzchnią, idealnie nadaje się do przygotowania posiłków. W kryzysowych sytuacjach pozwala szybko je zasypać.
Studnia - służy głównie do sygnalizacji swojego położenia.
W tym etapie uczyliśmy się rozpalać ogień za pomocą krzesiwa i kory brzozy. Każdy z uczestników miał za zadanie ściągnięcie nożem pierwszej białej warstwy, a następnie używając krzesiwa, rozpalić ogień.
TERENOZNAWSTWO
Ostatnie zajęcia były o terenoznawstwie. Rozpoczęliśmy od wyjaśnienia, czym jest azymut, do czego służy i jak go obliczać. Wszyscy otrzymali busolę i po krótkiej instrukcji żołnierz wskazał azymut, a każdy z grupy musiał wyznaczyć kierunek.
Azymut
Dalej nauczyliśmy się korzystać z azymutu przy pokonywaniu przeszkody podczas wędrówki w linii prostej. Na początku zaznaczyliśmy azymut, zanim rozpoczęliśmy obejście przeszkody, następnie szukaliśmy punktu orientacyjnego po drugiej stronie. Dalej zapamiętywaliśmy, ile kroków wykonujemy przy obchodzeniu przeszkody. Po obejściu przeszkody wróciliśmy na pierwotny azymut i wykonaliśmy tyle kroków, ile wcześniej, aby wrócić na pierwotną trasę.
Metody nawigacji
Dalsze zajęcia dotyczyły wyznaczanie lokalizacji z pomocą tradycyjnych metod. Powtórzyliśmy korzystanie z mapy i kompasu w sytuacji, gdy nie wiemy, gdzie się znajdujemy. Jednak omówiliśmy także rozwiązania w momencie, gdy nie mamy tych dwóch rzeczy. Korzystanie z zegarka analogowego i słońca, gwiazdy polarnej, czy znaków naturalnych takich, jak korony i pnie drzew, czy mrowiska.
Mapy
Ostatnie zajęcia dotyczyły "obsługi" mapy. Wojskowy przypomniał, co powinno znajdować się na mapie i jak odszukać znaki szczególne na mapie. Podczas tych zajęć żołnierz podał nam miejsca, które znajdują się wokół nas, a każdy z nas musiał precyzyjnie wskazać na mapie, gdzie się znajdujemy.
Po wszystkich zajęciach udaliśmy się do namiotu, gdzie uzupełniliśmy ankiety dotyczące ćwiczeń. Następnie każdy z uczestników otrzymał apteczkę i poradnik bezpieczeństwa oraz certyfikat uczestnictwa w kursie. Na koniec czekało na nas ogromne ognisko i kiełbaski na patyku.
Minusy? Mogę wskazać jeden - spóźnialstwo uczestników. W związku z tym, że były to pierwsze pilotażowe ćwiczenia, problem pojawił się na samym początku. Wiele osób wchodziło przez główne wejście do jednostki, nie to wyznaczone (które nie było oznaczone). Do tego wiele osób się spóźniło. W związku z tym wejście i odbieranie przepustek stanowczo się przedłużyło i wiele osób, które były punktualnie, przez pierwszą godzinę stało bezczynnie na placu. Odbiło się to również na samych zajęciach, ponieważ każdy z prowadzących się spieszył, aby zdążyć i część zajęć była stosunkowo krótka.
Plusy? Jest ich wiele. Takie ćwiczenia dają praktyczną wiedzę, jak zachować się w sytuacji zagrożenia. Każde z zajęć wnosiły coś nowego i uczestnicy w praktyczny sposób mogli przećwiczyć zachowanie w kryzysowej sytuacji. Po szkoleniu wychodzi się z wiedzą, która realnie może pomóc, gdy nadejdą niespokojne czasy.
"Obaw było wiele". Wojskowy ocenia efekty
Mł. chor. Robert Kopański, cz. p.o. szef Sekcji Komunikacji Społecznej w rozmowie z Wirtualną Polską bardzo dobrze ocenia pierwsze ćwiczenia. - Myślę, że spokojnie można wystawić ocenę bardzo dobrą. Ja jestem bardzo zadowolony, myślę, że przełożeni również. Obaw było wiele, czy damy radę, czy to będzie się podobało uczestnikom, ale rozmawiałem w trakcie szkolenia i na koniec, więc wszyscy są zadowoleni i chyba to najważniejsze - podkreśla.
Zwrócił uwagę, że najtrudniejsze w całym przygotowaniu było dostosowanie się do potrzeb, aby zrobić to w sposób dostępny dla osób, które nigdy nie miały nic do czynienia ani z wojskowością, ani z obronnością.
- Sam zamysł takich szkoleń polega na tym, aby wykształcić świadome obronności społeczeństwo, bo w dzisiejszych czasach jest to szczególnie potrzebne. Ale patrząc na duże zainteresowanie ćwiczeniami, daje to dobrą wiarę, że społeczeństwo jest gotowe, aby w końcu zdobywać tę wiedzę - mówi nam wojskowy.
Kamila Gurgul, dziennikarka Wirtualnej Polski
*Wszystkie zdjęcia opublikowane w tym materiale zostały udostępnione Wirtualnej Polsce przez 9. Brygadę Wsparcia Dowodzenia Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych im. gen. dyw. Wiktora Thomée.