Kość niezgody między PiS a Gowinem. Wiceminister opowiada o kolacji z Kaczyńskim

Do tarcia między politykami prawicy doszło na początku października, gdy Gowin zaproponował Emilewicz na kandydatkę na włodarza Krakowa. Reakcja szefa klubu PiS Ryszarda Terleckiego była stanowcza. Oznajmił, że "nie jest to kandydatura uzgodniona z PiS". Chwilę później okazało się, że PiS poważnie rozważa kandydaturę Małgorzaty Wassermann. Sama jednak odniosła się do tych doniesień wymijająco.

Emilewicz dopytywana przez "Rzeczpospolitą", czy kandydatką zostanie ona, czy raczej Wassermann, zadeklarowała, że "jeśli pani poseł zdecyduje się kandydować, to włączy się w jej kampanię wyborczą". Oceniła, że jest to osoba, z którą prof. Jacek Majchrowski (obecny prezydent Krakowa) miałby "poważny kłopot".

Nie wykluczyła jednak, że sama mogłaby zostać kandydatką na prezydenta miasta. "Mam wizję Krakowa, ale program dla miasta przedstawię, gdy zostanę kandydatką Zjednoczonej Prawicy i gdy zacznie się kampania wyborcza" - zadeklarowała. Podkreśliła zarazem, że miasto potrzebuje "jednego, silnego, prawicowego kandydata na prezydenta".

Zdaniem Emilewicz, kandydat musi być uzgodniony przez PiS i Polskę Razem. Właśnie o tym wiceminister rozmawiała rozmawiała kilka dni temu podczas kolacji z prezesem Kaczyńskim.

Z relacji Emilewicz wynika, że Kaczyński jest zdania, iż "Zjednoczona Prawica musi powalczyć o większe miasta w Polsce". "Wspomniał też, że szanse kandydatów na prezydentów większych miast zostaną przebadane (...) Prezesowi Kaczyńskiemu zależy na kandydaturze, która poszerzy spektrum wyborców" - powiedziała minister.

Pytana przez "Rz", czy zgodziłaby się z opinią ministra Jarosława Gowina, że w najbliższych wyborach samorządowych o urząd prezydenta Krakowa powinna ubiegać się młoda kobieta, powiedziała, że "czas na długi oddech Krakowa, który po 16 latach należy się naszemu miastu".

Emilewicz odniosła się także do kwestii referendum konstytucyjnego. "Mamy problem z frekwencją i jeśli chcemy przyciągnąć uwagę wyborców, to połączenie referendum z wyborami w święto narodowe (11 listopada - przyp. red.) może okazać się dobrym pomysłem. Argumentem jest też obniżenie kosztów" - stwierdziła wiceminister.