Konfederacja Korony Polskiej i jej "atuty". Dlaczego ludzie chcą głosować na Brauna? [OPINIA]
Grzegorz Braun i jego partia ujawniają najgorsze i najbardziej niebezpieczne cechy części Polaków. Jego wyborcy, i to też trzeba powiedzieć zupełnie jasno, niekoniecznie są brunatni i prorosyjscy. Wielu szczerze wierzy, że jest katolikami, i że kieruje się w wyborach interesem Polski - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Czwartą siłą polityczną w Polsce jest partia, której przywódca organizuje antysemickie nagonki na imprezy edukacyjne, które mają odbywać się w katolickich świątyniach, gaśnicą niszczy symbole religijne judaizmu, i której inny z liderów spisuje w mediach społecznościowych listy Ukraińców.
Jeśli spojrzeć w sondaże, to Konfederacja Korony Polskiej nie tylko wchodzi do parlamentu (i to w zasadzie - na tym etapie - nie ulega wątpliwości), ale może uzyskać (biorąc pod uwagę jej radykalne niedoszacowanie) nawet dziesięć procent głosów i wprowadzić do parlamentu kilkunastu, a może kilkudziesięciu posłów.
"Banda pożytecznych idiotów". Mocne słowa pod adresem Brauna
Politycy z KKP swoimi antysemickimi wypowiedziami - i przed tym ostrzegają w zasadzie jednym głosem politycy Koalicji Obywatelskiej i PiS - nie tylko zaszkodzą relacjom ze Stanami Zjednoczonymi (a te są dla nas wciąż gwarancją bezpieczeństwa), ale też - biorąc pod uwagę deklarowane opinie Grzegorza Brauna i Włodzimierza Skalika - będą realną ekspozyturą Kremla w Polsce.
I już tylko dlatego - niezależnie od poglądów - realistycznie i odpowiedzialnie myślący obywatel naszego kraju nie powinien oddawać głosów na Konfederację Korony Polskiej. A jednak takich wyborców nie brakuje i wielu z nich - wystarczy zajrzeć w media społecznościowe - wcale się tego nie wstydzi.
Jak mainstreamowi politycy robili przestrzeń dla Brauna
Ojców sukcesu, jak sądzę, jest wielu. Konfederacja Korony Polskiej ujawnia najgorsze elementy myślenia części Polaków. Antysemityzm, szowinizm, snucie hipotez na temat etnicznicznego pochodzenia polityków - stają się powoli normą. A część katolików wpisuje się w tę politykę i zaczyna wykorzystywać religię do budowania antysemityzmu.
Z czego to wynika? Ojców sukcesu Grzegorza Brauna jest sporo. Najpierw znormalizowano - choćby serią książek znanego prawicowego publicysty czy publicznym kwestionowaniem udziału Polaków w zbrodni w Jedwabnem - dość ordynarny antysemityzm, potem czymś całkowicie akceptowalnym w mainstreamie stały się emocje antyukraińskie, a wreszcie w wyborach prezydenckich startowało kilku jawnie putinowskich kandydatów, na tle których nawet Grzegorz Braun wyglądał na dość umiarkowanego.
I żeby nie było wątpliwości: w procesie, o którym mówię, uczestniczyli nie tylko przedstawiciele bardziej umiarkowanej prawicy czy Kościoła (którzy nie protestowali, gdy pod płaszczykiem przedsoborowej interpretacji teologii szczuto przeciwko Żydom i judaizmowi, i prezentowano absolutnie nieprawdziwe tezy teologiczne czy historyczne), ale także politycy, którzy samych siebie przedstawiali jako liberalnych.
Narracja o Ukraińcach jako wykorzystujących polski system społeczny, postulaty odebrania im przywilejów socjalnych (których ponoć mieli mieć więcej niż Polacy) padały w czasie kampanii prezydenckiej także ze strony sztabu Rafała Trzaskowskiego, a sztab Karola Nawrockiego kwestię wołyńską i narrację o niewdzięczności napadniętego przez Rosją państwa uczynił jedną z podstawowych. Efekt? Antyukraińska narracja stała się absolutnie mainstreamowa, akceptowalna. Grzegorz Braun jest ostrzejszy, bardziej radykalny i przez to bardziej wiarygodny dla tej - coraz bardziej widocznej części elektoratu - która winę za rozmaite trudności związane z wojną zrzuca nie na tego, kto ją wywołał, a na tych, którzy są jej ofiarami.
Wykorzystanie słabości intelektualnej katolicyzmu
Zmęczenie wojną, lęk przed jej potencjalnymi skutkami, a także przez eskalacją (wciąż przecież realną) czy rozlaniem - może hybrydowym - na tereny Polski jest drugim elementem, który składa się na rosnącą popularność Brauna i jego ekipy. Te lęki oraz obawa przed utratą suwerenności i ponowne znalezienie się w przestrzeni wpływów rosyjskich są tak silne (i niekoniecznie uświadomione), że część z Polaków chce uciec przed taką możliwością w mityczny sojusz z Rosją.
To ona, a konkretniej niekwestionowana lojalność wobec Imperium - niemal jak u kresu I Rzeczpospolitej - mają być gwarancją, że Rosjanie zostawią nas w spokoju. A żeby ich nie drażnić zwolennicy takiej linii są w stanie nie tylko zostawić Ukrainę, ale i porzucić Unię Europejską. Usprawiedliwienie dla takiej postawy też odsyła nas do I Rzeczpospolitej, kiedy to Targowica swoje podporządkowanie i wykorzystywanie Rosji do walki wewnętrznej usprawiedliwiała koniecznością obrony Polski przed mniejszościami religijnymi, a także oświeceniowymi nowinkami. Braun i jego zwolennicy tylko tę linię argumentacyjną wskrzeszają.
Katolicyzm (pastiszowy, by nie powiedzieć mocniej) jest zresztą innym istotnym elementem strategii politycznej Grzegorza Brauna. On sam dał się poznać jako popularyzator objawień w Gietrzwałdzie, a polski katolicyzm silny jest objawieniami prywatnymi, a do tego w prezentuje się jako główny obrońca życia, jako jedyny, który jest zdolny "pogonić aborcjonistów", a to w przestrzeni, w której aborcja pozostaje jedynym istotnym (no dobra innym jest lobby LGBTQ+ i edukacja zdrowotna) problemem katolickim dla najbardziej tradycyjnych katolików, daje mu kolejnego plusa wyborczego.
Obie te kwestie pokazują niestety słabość intelektualną i duchową części Kościoła w Polsce, który nie jest w stanie budować i prezentować całościowej wizji nauczania społecznego, wszystko sprowadza do aborcji, i nie jest w stanie dostrzec, że politycy, którzy cynicznie posługują się istotnymi dla katolików tematami, mogą być zwyczajnie niebezpieczni.
Brak też w polskim katolicyzmie realnej debaty na temat tego, czym naprawdę jest postawa pro life (taka toczy się choćby w katolicyzmie amerykańskim), a także mocnego podkreślania, że zachowawczy tradycjonalizm przeniesiony żywcem z XVIII-wiecznej Targowicy i doprawiony putinowskimi krytykami Zachodu nie jest - wbrew temu, o czym się nas niekiedy zapewnia - jedyną postawą katolicką. I Watykan i ogromna większość - także konserwatywnych biskupów zachodnich - prezentuje radykalnie inną wizję katolicyzmu, w której Grzegorz Braun i jego partia zdecydowanie się nie mieści.
Normalizacja antysemityzmu i zmiana geopolityczna
Ale swoje znaczenie dla rozwoju wpływów Konfederacji Korony Polskiej ma także globalna polityka. Działania IDF w Strefie Gazy, skandaliczne słowa najbliższych współpracowników Benjamina Netanyahu sprawiają, że antysemityzm może wrócić - już nie jako ordynarna ideologia - ale jako szlachetna obrona Palestyńczyków. I tak właśnie wraca. Część z aktywistów KKP ukrywa swój autentyczny antysemityzm pod właśnie takim płaszczykiem (choć z drugiej strony są oni często radykalnie islamofobiczni), a ludzie - którzy podobne opinie na temat współczesnego Izraela słyszą także z innych ust, przestają dostrzegać realne źródła postawy Brauna i jego kumpli.
Ale to nie wszystko, bo swoje znaczenie mają także kwestie amerykańskie. Konfederacja Korony Polskiej - dzięki performerskim działaniom swojego założyciela - idealnie wpisuje się w standardy działania amerykańskiej alt-prawicy z ruchu MAGA, z której część (coraz bardziej znacząca) także jest prorosyjska i antysemicka. To wsparcie, ale także przejmowanie pewnych amerykańskich metod działania daje wrażenie świeżości poglądom, które niestety są dobrze znane z moczarowskie czy radykalnie endeckiej przeszłości Polski.
To wszystko razem uświadamia, że dla zatrzymania marszu przez instytucje KKP konieczna jest współpraca nie tylko polityków różnych partii (określmy ją polityką kordonową), ale i innych instytucji. Jeśli ich nie będzie to zachodzi poważna obawa, że Braun powoli, ale systematycznie będzie parł do władzy, a jego obecność będzie prowadziła do niebezpiecznej radykalizacji także innych partii prawicowych. A to jest śmiertelnie niebezpieczne dla Polski.
Dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski
Tomasz P. Terlikowski jest doktorem filozofii religii, pisarzem, publicystą RMF FM i RMF 24. Ostatnio opublikował "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", a wcześniej m.in. "Czy konserwatyzm ma przyszłość?", "Koniec Kościoła, jaki znacie" i "Jasna Góra. Biografia".