Komu odda poparcie w II turze wyborów prezydenckich? Paweł Kukiz zabrał głos
Nie ja mam coś oddawać, bo nie ja te głosy przyniosłem, tylko ludzie. To nie ja jestem dysponentem głosów - oświadczył kandydat na prezydenta Paweł Kukiz, podnosząc kwestię ewentualnego przekazania zdobytego poparcia w II turze wyborów. Kukiz spotkał się z sympatykami w Falmirowicach pod Opolem.
Spotkanie odbyło się z inicjatywy zwolenników Kukiza, którzy zorganizowali rajd rowerowy "Rowerem dla Pawła Kukiza". Uczestniczyło w nim ok. 30 osób. Rajd wyruszył w piątek z centrum Katowic, a w sobotę po południu dotarł do Falmirowic niedaleko Opola. Na placu przy tamtejszej remizie zebrało się ponad 300 osób, które dojechały też samochodami.
Kandydat na prezydenta, który dotarł na spotkanie mówił, że przez lata, gdy występował na scenie, "robił to samo" co obecnie - walczył o Polskę. - Myślałem że to będzie opiniotwórcze, że demokratyczna władza będzie się liczyła z głosem ze sceny. Liczyła się, ale w taki sposób, że robiła wszystko, by wyciszyć głośniki - przekonywał Kukiz przywołując m.in. zerwanie z nim kontraktu przez firmę fonograficzną, gdy postanowił wystartować w wyborach prezydenckich.
Marzenie o zmianie konstytucji
- Marzę o tym, by zmienić konstytucję, by przywrócić państwo obywatelom i (...) wrócić na scenę. Przecież walczymy o to, byśmy mogli normalnie pracować w poczuciu bezpieczeństwa, w poczuciu pewności bytu i tego, że nasze pieniądze nie są nam zabierane na obsługę partyjnych klanów - mówił do zgromadzonych.
Podkreślał też, że on sam jest "tylko spoiwem - ludzi i ducha obywatelskiego". - Tych wszystkich ludzi, którzy żądają zmiany ustroju i konstytucji - tłumaczył. I dodał: - Doskonale wiecie, że nikomu z nas, a mnie w szczególności, nie chodzi o urząd, nie chodzi o stołek dla stołka. Tylko chodzi o to, by wkrótce państwem zawiadywały osoby odpowiedzialne przed nami. Nie ta neoarystokracja, która robi sobie z nami co im się żywnie podoba, która jest bezkarna - tłumaczył.
Oglądaj też: Paweł Kukiz w Londynie
Mówił, że choć on i jego zwolennicy "mogą nie osiągnąć celu", to "już wygrali". - Choćby z tego względu, że mamy czyste sumienia. Po nas zostaje pamięć. Walczymy o Polskę, będziemy walczyć aż do jesieni. Będziemy robić wszystko, żeby przywrócić państwo obywatelom, żeby zmienić relacje władza - obywatel. Polityk ma być pracownikiem obywatela, my go mamy prawo powołać i zwolnić - nie jak dziś wskazujemy na jednego z ciemiężycieli - podkreślał.
"Nie jestem dysponentem głosów"
Dodał też, że dziennikarze pytają go o to, komu odda głosy w II turze wyborów. - Po pierwsze nie ja mam coś oddawać, bo nie ja te głosy przyniosłem, tylko ludzie. (..) to nie ja jestem dysponentem głosów - zaznaczał. Zaznaczył, że bez konsultacji z ludźmi - np. w internecie - nie mógłby dysponować czyimiś głosami, "bo zmieniłby się w złodzieja". - Poza tym, nikt nie powiedział, że trzeba będzie je komuś oddawać. Może to oni nam będą musieli oddać - podsumował.
Nawiązał też do bieżących wydarzeń - m.in. dymisji ministra sprawiedliwości Cezarego Grabarczyka. - Zwróćcie uwagę jaka na razie spotkała kara pana Grabarczyka - że musiał niestety zrezygnować z pełnienia stanowiska. Gdyby ktokolwiek z was posiadał nielegalnie broń, dostałby kraty z całą pewnością, w najlepszym wypadku w zawiasach - mówił kandydat na prezydenta.
W sobotę Kukiz spotkał się też ze zwolennikami w Sielskiej Wodzie koło Lubszy. Uczestniczyło w nim kilkaset osób.