Kaczyński wydał nakaz: "murem za Karolem". PiS szuka wyjścia z kryzysu z Nawrockim
Polityk PiS: - Liczymy na biały dym w Watykanie. A teraz wszystkie ręce na pokład i murem za Karolem.
- Czy przegraliśmy pierwszą turę? Raczej tak. Czy przekreślamy szanse na zwycięstwo w drugiej? Absolutnie nie - tak jeden z polityków PiS w rozmowie z Wirtualną Polską opisuje stan politycznej gry w ogniu awantury z mieszkaniem Karola Nawrockiego przejętym (formalnie w drodze kupna) od Jerzego Ż.
- Szykowali na nas atak przed drugą turą, ale postanowili uderzyć przed pierwszą. Wyczuli, że możemy ją wygrać i chcieli powstrzymać tę dynamikę - taką opinię przedstawia kolejny rozmówca, mówiąc o obozie rządzącym.
Jeszcze inny dodaje: - Trumpa też oskarżali, wszyscy o wszystko. I wygrał. My też wygramy.
To przekaz PiS: w obliczu politycznej nawałnicy ustać i przekonywać, że o poddawaniu się nie ma mowy.
A chodzi o nabycie mieszkania. W nie do końca jasnych okolicznościach.
Szukanie spisków
Sprawą od kilku dni żyje Polska. Opisywaliśmy jej kulisy, badaliśmy nastroje w sztabie wyborczym Karola Nawrockiego, zbieraliśmy informacje o tym, jak PiS zamierza sobie z nią poradzić. Było to o tyle trudne, że sytuacja zmieniała się z godziny na godzinę, a nowe fakty napływały kilka razy w ciągu jednego dnia.
Wszystko zaczęło się od publikacji Onetu, który ujawnił, że Karol Nawrocki - wbrew zapewnieniom z debaty prezydenckiej - nie ma jednego mieszkania, a dwa. A to drugie nabył od schorowanego seniora w niejasnych okolicznościach.
Słowem: kandydat PiS, poprzez zatajenie w debacie faktycznej liczby posiadanych mieszkań, sam sprowadził na siebie kłopoty. W PiS wprost - choć nieoficjalnie - nazywali to błędem i wpadką.
Jednoznacznych odpowiedzi ws. nabycia mieszkania ze strony PiS nie było. Nie było też jasnych tłumaczeń. Przeciwnie - rzeczniczka kampanii, przedstawiciele sztabu wyborczego, a wreszcie sam Karol Nawrocki przedstawiali w kolejnych dniach różne wersje wydarzeń wokół nabycia mieszkania i relacji ze schorowanym Jerzym Ż., który przebywa od 2024 w Domu Pomocy Społecznej (o czym Nawrocki dowiedział się z mediów).
Dziś nikt w partii Jarosława Kaczyńskiego i w otoczeniu jej kandydata na prezydenta wątpliwości nie ma: to najpoważniejszy kryzys w kampanii. - Na własne życzenie, bo mogliśmy to rozegrać lepiej - przyznaje w rozmowie z WP jeden z działaczy.
Podkreśla jednak, że "szkoda tym bardziej, że wszyscy w partii ufają Karolowi i wiedzą, że ma czyste ręce" w sprawie zakupionego w 2012 r. mieszkania w Gdańsku.
Z rozmów, jakie przeprowadziliśmy w partii, wyłania się jeden zasadniczy wniosek: skoro sztab Karola Nawrockiego przewidywał, że sprawa z mieszkaniem może uderzyć w kandydata przed pierwszą turą wyborów - na początku maja - to mógł się do tego przygotować i zareagować wcześniej.
- Przed publikacjami Onetu trzeba było samemu opowiedzieć tę historię, wytłumaczyć, że sprawa jest czysta, a Karol przez lata opiekował się starym, schorowanym człowiekiem. Jak do cholery można było to tak odpuścić? - dziwi się w nieoficjalnej rozmowie jeden z działaczy.
Nieśmiało politycy PiS przyznają, że Karol Nawrocki w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim też mógł lepiej "opowiedzieć" tę sprawę. Ale był szczery i nie mógł uniknąć odpowiedzi na podstawowe pytanie: jak przekazał 120 tysięcy złotych panu Jerzemu na wykupienie od niego mieszkania komunalnego?
Nawrocki przyznał, że w ratach, przez wiele lat. A wcześniej politycy PiS, pokazując jego akt notarialny zawarty z Jerzym Ż., przekonywali, że Nawrocki pieniądze przekazał do 2012 r. Okazało się to nieprawdą, o czym szczegółowo pisał dziennikarz WP Patryk Słowik.
Sztab z jednej strony się broni, twierdząc, że "najpierw trzeba było zebrać wszystkie dokumenty", żeby pokazać, że sprawa z nabyciem mieszkania "jest czysta" i "nie ma żadnej afery". Ale z drugiej strony, niektórzy z okolic sztabu przyznają, że zbyt późna reakcja pozwoliła na "falę uderzeniową z drugiej strony".
PiS tak też przedstawia to w mediach: że za uderzenie w Nawrockiego odpowiadają "służby specjalne z zaprzyjaźnionymi mediami", a w zasadzie "cały aparat państwowy Tuska". I że wobec tej "siły" nie można było wiele zrobić.
Co gorsze dla PiS: sprawa nie gaśnie, a rozwija się. Jej zasięg w mediach społecznościowych i tradycyjnych w obecnej kampanii pobił rekordy. - To pokazuje tylko, jak zmasowany jest ten atak, całe państwo z mediami ruszyło na nas. Nawet algorytmy w socialach nas dojeżdżają - próbuje przekonywać działacz PiS.
Ta narracja wciąż stawia jednak Karola Nawrockiego w kampanijnej defensywie.
- Nasi przeciwnicy zobaczyli, że za dobrze nam idzie, że daliśmy czadu z konwencją w Łodzi, że Karol spotkał się z Trumpem, że rósł w sondażach, a Rafał spadał. I że możliwa była mijanka w pierwszej turze. No to zaatakowali, z grubej rury, już po majówce. To też nie był przypadek - twierdzi człowiek z Nowogrodzkiej.
Co dalej? PiS chce przeciąć sprawę. - Coś szykujemy ws. mieszkania, proszę chwilę poczekać - zapowiadają w PiS.
Nieoficjalnie chodzi o przekazanie mieszkania na cel charytatywny.
Niektórzy w PiS liczą na... "efekt konklawe" i "biały dym z Watykanu". Czyli że uwaga Polaków skupi się na wyborze papieża. - My zyskamy oddech, będzie weekend i czas na przegrupowanie. Ostatni tydzień to będzie już polityczna wojna, walka o mobilizację wyborców - przyznaje rozmówca bliski Nowogrodzkiej.
Kolejny: - Liczymy, że wyborcy skonsolidują się wokół Karola, bo widzą, jak państwo Tuska go atakuje, że to walka "wszyscy na jednego".
Działacz PiS: - Ludzie zaczepiają mi i mówią: "chcą nam zniszczyć Karola".
Karol Nawrocki chce ustać kryzys. "Stajemy murem"
Tak będzie też w nadchodzących debatach prezydenckich, z czego PiS zdaje sobie sprawę. - Pewne jest jedno, zostajemy w grze, nie cofamy nogi, trzeba to ustać i walczyć. Karol jest bardzo zmobilizowany, ta nagonka go nie łamie, on chce coś udowodnić. A my stajemy za nim murem, nie ma żadnych wyłomów - przekonuje znany poseł PiS.
Wedle naszych informacji nakaz obrony Karola Nawrockiego bez względu na wszystko wydał osobiście Jarosław Kaczyński. Prezes PiS uczestniczył w kilku naradach w centrali PiS przy Nowogrodzkiej na temat spraw opisywanych od kilku dni przez media. - Prezes też uważa, że to nagonka, jedna z większych, jakie widział w polityce - twierdzi człowiek z jego otoczenia.
Kaczyński, pytany o sprawę Nawrockiego, uderzał w dziennikarzy w Sejmie: - Nie ma żadnej sprzeczności, wymyślacie sobie, jesteście funkcjonariuszami politycznymi!
Jak tłumaczył: - Czasem jest tak, że trzeba mieć pewną bardziej szczegółową wiedzę, żeby pewne rzeczy rozumieć. Państwo jej nie mają, być może nie macie takiego obowiązku, ale lepiej ją mieć, i stąd Państwa pytania. Nic tutaj nie stało się takiego, co byłoby sprzeczne z prawem i sprzeczne także z przyzwoitością
Wielu jednak nie chce zabierać głosu na temat sprawy z mieszkaniem Nawrockiego. Choćby dlatego, że nie wszyscy są pewni aktualnej i obowiązującej wersji zdarzeń.
Dlatego też sztab nie chce się już dłużej tłumaczyć, tylko atakować. W środę - zgodnie z tym, co zapowiadaliśmy w Wirtualnej Polsce - zaczął narzucać przekaz o rzekomej współodpowiedzialności Rafała Trzaskowskiego za aferę reprywatyzacyjną w Warszawie i pytać o jego oświadczenia majątkowe. A także o to, czy posiada aktualne poświadczenie bezpieczeństwa wydane przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego (posiada).
- Karol Nawrocki ratuje człowieka przed bezdomnością i daje mu klucze. Wy te klucze odbieracie i wyrzucacie na bruk ludzi najbiedniejszych. Macie krew na rękach, hipokryci! - wykrzyczał w stronę posłów KO Przemysław Czarnek, zarzucając im odpowiedzialność za dziką reprywatyzację.
- Przemek jest rekinem, walczy o dobre imię Karola - chwali kolegę z ław poselskich jeden z parlamentarzystów.
Wcześniej sztab PiS wypuścił ofensywny spot w internecie, który ma jeden główny przekaz: "układ Tuska rozpoczął operację 'Karol', by ratować kampanię Trzaskowskiego". Formacja Jarosława Kaczyńskiego broni się jak może, bo wybory prezydenckie to gra o najwyższą stawkę.
Odpór jest szeroki. PiS atakuje ABW, oskarżając agencję o to, że - rzekomo - przekazuje dziennikarzom nielegalnie informacje, uderzające w Nawrockiego i współtworzy z politykami Koalicji Obywatelskiej "tajny sztab wyborczy". - Nie robią na nas wrażenia te historie dla paranoików - kwituje to jeden z polityków KO.
PiS zapewnia: to nie koniec "kontrofensywy".
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski