- Ze statystyki wynika, że zawsze się znajdą ludzie, którzy zachowują się w sposób nieodpowiedzialny. Ja też w pewnym momencie trafiłem między dwie grupki: jedna odmawiała koronkę, a druga skandowała nieprzyzwoite hasła. Zdarzają się takie sytuacje - ocenił w programie “Tłit” Michał Dworczyk po wtorkowym Marszu Niepodległości w Warszawie. Polityk PiS skomentował też sprawę skandalicznego baneru, na tle którego zapozował na marszu Sławomir Mentzen.
Ulicami Warszawy przeszedł we wtorek Marsz Niepodległości, w którym udział wzięli prezydent Karol Nawrocki oraz politycy Konfederacji i PiS, w tym m.in. Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki i Michał Dworczyk. Jak przekazała stołeczna komenda, policjanci zatrzymali 40 osób, a przy 91 osobach znaleziono ponad 820 różnego rodzaju środków pirotechnicznych, mimo obowiązującego zakazu używania rac i petard. Chociaż zdarzało się słyszeć nieprzyzwoite, a wręcz skandaliczne hasła, generalnie jednak było spokojnie.
- Jak w każdym tego typu zgromadzeniu, różnych ludzi można spotkać - ocenił gość programu "Tłit" Michał Dworczyk. Jak dodał, mimo pogody, było "bardzo wspaniale". - Był to chyba najspokojniejszy marsz - podkreślił polityk PiS.
Dworczyk odniósł się do sprawy baneru uczestników marszu z napisem "Polska dziś się upomina - zwrócić Tuska do Berlina!", na tle którego zapozował z odpaloną racą w dłoni Sławomir Mentzen.
- Można dyskutować z takimi hasłami, ale rozumiem ludzi, którzy są sfrustrowani, którzy w takich krótkich przekazach starają się wyrazić pewną emocję polityczną - usprawiedliwiał autorów kontrowersyjnego baneru polityk PiS. - Nie dziwię się, że tego typu hasła pojawiają się. Przyzna pan, że na tego typu wydarzeniach długie elaboraty trudno się sprzedają, w związku z tym ludzie robią różnego rodzaju skróty myślowe - jedne bardziej szczęśliwe, inne mniej - zwrócił się do prowadzącego program Dworczyk. Stwierdził przy tym, że "rzeczywiście trudno inaczej zinterpretować część polityki Donalda Tuska".