Donald Tusk pocieszał wyborców. Ekspert wskazał ważny moment: "Nie był przekonany, czy da radę"
- Na początku premier prezentował się jako pewny siebie mówca, jednak gdy przeszedł do konkretnych działań administracyjnych i rozliczania ministrów, pojawiły się wyraźne sygnały niepewności - ocenia Maurycy Seweryn, ekspert mowy ciała i trener wystąpień publicznych.
Donald Tusk wykorzystał okazję, by dodać otuchy swoim wyborcom i nadać ton kolejnym miesiącom. - Żadna porażka, także ta w wyborach prezydenckich, nie usprawiedliwia tego nastroju albo zwątpienia, opuszczania rąk, to w ogóle nie wchodzi w rachubę - mobilizował.
Ekspert kilkukrotnie analizował już wystąpienia Tuska. Tym razem ocenia je tak: - Początek miał wszystkie cechy jego najlepszych medialnych wystąpień z przeszłości. Premier był pewny siebie, postawa dominująca, a głos: mocny i zdecydowany. Wzmocnieniem tego wrażenia była gestykulacja z rozczapierzonymi palcami, to charakterystyczny sygnał, że słowa wypowiadane są nie tylko z głowy, ale i z serca – komentuje Maurycy Seweryn.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rekonstrukcja rządu budzi w PiS "popłoch"? Fogiel zakpił z Brejzy
W tym fragmencie premier Donald Tusk wysłał sygnał do wyborców i zaplecza politycznego: że czas żałoby po przegranych wyborach prezydenckich dobiegł końca. Sam nazwał to "planem odbudowy wiary we własne siły".
Ten wstęp jest potrzebny, bo jestem to winny wszystkim Polkom i Polakom po wyborach prezydenckich, żeby wreszcie odrzeć wszystkich z tych złudzeń, że przed nami jest łatwa droga - mówił szef rządu. Jednocześnie apelował o porzucenie nastrojów defetystycznych i stanowczo podkreślił: żadna porażka, nawet tak dotkliwa jak ta w ostatnich wyborach, nie może usprawiedliwiać kapitulacji.
Rekonstrukcja rządu. Między liderem a wątpiącym urzędnikiem
Jak ocenia ekspert, słabym momentem wystąpienia Donalda Tuska była jego druga połowa, gdy polityk przeszedł do konkretów dotyczących planów administracji, kontroli i rozliczeń. Mówca powinien wówczas okazać widzom poczucie kontroli i determinacji, tymczasem w jego zachowaniu pojawiły się sygnały świadczące o niepewności.
- Spoglądał na kartkę z notatkami, zagryzał wargi, przekładał ciężar ciała z nogi na nogę. Połączenie tych wszystkich elementów świadczyło o tym, że premier wyglądał, jakby – mówiąc o swojej administracji, zarządzaniu nią, działaniach kontrolnych, postępowaniu wobec ministrów, nie był przekonany, że da radę to zrealizować - recenzuje rozmówca Wirtualnej Polski.
Ponadto, w wątku wystąpienia dotyczącym kwestii związanych z bezpieczeństwem Polski, planowanego spotkania z dowódcą NATO i zagrożeniu wojną z Rosją już w 2027 roku – zdaniem eksperta – u premiera ujawniło się napięcie. - Dostrzegłem sygnały oznaczające, że w danym momencie, przy danej treści, mówca chce się bardzo mocno uspokoić. W tych momentach, kiedy padały słowa o bezpieczeństwie, premier starał się nie zdradzać swoich emocji - podsumowuje Seweryn.
W środę premier osobiście poinformował o zmianach w rządzie. Nowy rząd został "odchudzony" z 26 do 21 ministrów. Premier zapewnił, że mniej będzie również sekretarzy i podsekretarzy stanu.
W nowym rządzie znajdą się:
- Wicepremier i szef MSZ - Radosław Sikorski.
- Ministerstwo Finansów i Gospodarki - Andrzej Domański.
- Ministerstwo Energii - Miłosz Motyka.
- Ministerstwo Aktywów Państwowych - Wojciech Balczun.
- Ministerstwo Sprawiedliwości - Waldemar Żurek.
- Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji - Marcin Kierwiński.
- Minister odpowiedzialny za służby specjalne - Tomasz Siemoniak.
- Ministerstwo Zdrowia - Jolanta Sobiersjak-Grenda.
- Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi - Stefan Krajewski.
- Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego - Marta Cienkowska.
- Ministerstwo Sportu - Jakub Rutnicki.
- Minister odpowiedzialny za nadzór nad wdrażaniem polityki rządu - Maciej Berek.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski