Donald Trump siarczyście zaklął. "Gwałtownie poczuł, że coś mu nie zażarło"
- On taki jest. Trump może i jest wszechmogący, ale nie wszechmocny. I w tym przypadku gwałtownie poczuł, że coś mu nie "zażarło" – tak prof. Daniel Boćkowski komentuje wypowiedź amerykańskiego prezydenta, który siarczyście zaklął pod adresem Izraela i Iranu. Czy taka frustracja oznacza zaostrzenie kursu Trumpa w polityce międzynarodowej?
Przypomnijmy, po ogłoszeniu przez amerykańskiego prezydenta zawieszenia broni między Izraelem a Iranem obie strony naruszyły rozejm. Przed wylotem na szczyt NATO Donald Trump nie krył tym irytacji.
- Ogólnie rzecz biorąc, mamy dwa kraje, które walczą ze sobą tak długo i z taką siłą, że nie wiedzą, co, do k***y, robią. Rozumiecie to? - powiedział Donald Trump i odszedł od dziennikarzy.
Niedługo później zamieścił wpis w serwisie Truth Social, w którym zapewnił, że Izrael nie zaatakuje Iranu, a zawieszenie broni jest w mocy. - Wszystkie samoloty zawrócą i nikt nie zostanie ranny — oznajmił Trump. Rozejm faktycznie wszedł w życie.
Przekleństwa z ust Donalda Trumpa wywołały sporą konsternację na świecie. Ale nie wśród ekspertów analizujących politykę amerykańskiego prezydenta.
- W przypadku Donalda Trumpa to nie jest zaskoczenie. On taki jest. Trump może i jest wszechmogący, ale nie wszechmocny. I w tym przypadku gwałtownie poczuł, że coś mu nie "zażarło" – mówi prof. Daniel Boćkowski z Wydziału Stosunków Międzynarodowych na Uniwersytecie w Białymstoku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak Izrael przekonał Trumpa. "Biblia w każdej szafce nocnej"
"To pokazuje coraz niższą sprawczość Trumpa"
- Wydawało mu się, że skoro wszem wobec ogłosił rozejm, to obie strony mają natychmiast się dostosować. Bez żadnych wyjątków. A tu obie strony się wyłamały. Nerwy więc mu puściły. Z drugiej strony trudno się dziwić. Wszyscy czekają, co powie albo napisze w mediach społecznościowych. Jak już napisze, to jest przekonany, że wszyscy mają go posłuchać. Bo nie dość, że nazywa się Donald Trump, to jeszcze jest prezydentem Stanów Zjednoczonych – komentuje rozmówca Wirtualnej Polski.
I jak dodaje, coraz częściej jest tak, że nikt nie przejmuje się amerykańskim prezydentem, bez względu co on mówi.
- To pokazuje coraz niższą sprawczość Trumpa. I nie wróży dobrze amerykańskiej polityce. W przypadku ataku na Iran nie wydaje mi się, żeby premier Izraela Benjamin Netanjahu wszystko ustalał i konsultował z gospodarzem Białego Domu. Częściowo jakieś ustalenia były, zapewne przy amerykańskim ataku z użyciem bombowców, które uderzyły w irańskie obiekty nuklearne. Ale to wywiad izraelski przygotował i zaplanował całą operację – podkreśla prof. Daniel Boćkowski.
W jego ocenie w innych miejscach na świecie posłuch Trumpa również jest coraz mniejszy.
- Inny przywódca, prezydent Turcji Recep Erdogan wypowiada się tak, że mam wątpliwości, po której stronie obecnie jest. Nadal w NATO, czy bardziej z państwami islamskimi. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski nie informuje Trumpa o tajnych operacjach służb ukraińskich na terenie Rosji. Europa też przemilcza niektóre sprawy i nie konsultuje ich z amerykańskim prezydentem – wymienia ekspert.
A to nie pierwszy raz kiedy Trump przeklina publicznie pod adresem innych przywódców. W kampanii wyborczej w USA w wywiadzie dla dziennika "The Wall Street Journal" niecenzuralnych słów użył w kontekście Chin. - Przywódca Chin Xi Jinping nie zdecyduje się na blokadę Tajwanu, bo wie, że jestem k******* szalony — powiedział.
"Uniknąć wybuchów amerykańskiego prezydenta"
- Trump wierzy, że tak działa przywództwo. Ma władcze podejście do prezydentury. Zachowuje się jak król i cesarz świata. Kiedy Izrael zaatakował Iran, jeden z doradców Trumpa powiedział, że świat zapomniał, co mówi amerykański prezydent. Przekaz był taki: macie go słuchać i śledzić jego wypowiedzi. A to tak nie działa – ocenia prof. Daniel Boćkowski.
Jego zdaniem, kiedy Trump zmienia swoje pomysły z prędkością światła, to nikt realnie nie będzie poważnie traktował go jako przywódcę.
- On sam zresztą chce grać w takie karty, żeby być nieprzewidywalnym. A nieprzewidywalność w polityce mocarstwa nigdy dobre nie wróży – twierdzi rozmówca Wirtualnej Polski.
I właśnie tej nieprzewidywalności obawiali się najbardziej przywódcy państw NATO na szczycie w Hadze, w którym uczestniczy Donald Trump.
"To jeden z najkrótszych szczytów NATO w historii. Wcale to jednak nie oznacza, że towarzyszy mu sielska atmosfera. Wręcz przeciwnie — harmonogram jest napięty, a Zachód drży przed Donaldem Trumpem. Cel, jak mówią politycy w kuluarach, wydaje się prosty: ma być krótko, sprawnie, bez zbędnych słów. Wszystko po to, by uniknąć wybuchów amerykańskiego prezydenta. Choć wszyscy wiedzą, że tego ostatniego akurat zagwarantować nie można" – pisał przed szczytem portal Politico.
W środę poinformowano, że kraje NATO zobowiązały się do osiągnięcia celu 5 proc. PKB inwestowania w obronność do roku 2035 r., choć Hiszpania już ostrzegła, że zgodzi się na nowy cel, nie przedstawiając jednak planu jego osiągnięcia.
"Czy w każdym kraju ma posłuch?"
- W przypadku szczytu NATO w Hadze Trump tupnął nogą i wezwał wszystkie państwa do zwiększenia wydatków na obronność. Ale czy w każdym kraju ma posłuch? Przed spotkaniem Hiszpania jasno dała do zrozumienia, że nie będzie gonić ze zwiększaniem nakładów według wytycznych amerykańskiego prezydenta. Nie wiadomo więc czy Trump zmusi władze w Madrycie do realizacji swoich planów – komentuje prof. Daniel Boćkowski.
I jak przypomina, Trump już wskazał, że teraz Europa ma wydawać na obronność w ramach NATO, a USA już nie.
- Żądania amerykańskiego przywódcy mogą nie wydać się wystarczające i nie mieć przełożenia na rzeczywistość na Starym Kontynencie. Tym bardziej że Trump oczekiwał, że Europa zwiększy wydatki na obronność, kupując całe uzbrojenie w Stanach Zjednoczonych. Trump chce zrobić na tym biznes. Stany Zjednoczone dzięki temu mają się rozwijać, a Europa płacić za to. A państwa europejskie niekoniecznie chcą wydawać całą kasę w USA, ale chcą budować swój niezależny przemysł obronny – puentuje prof. Daniel Boćkowski.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski