Donald Trump mówi o "pomyłce" z dronami. Gen. Kraszewski ostro: Nie łudźmy się
- Nie łudźmy się, prezydent USA nie zmieni swojej narracji. A jego współpracownicy, którzy wiedzą, jak było naprawdę, nie będą się głośno odzywać. Boją się, że stracą pracę w Białym Domu - tak gen. Jarosław Kraszewski, były szef Wojsk Rakietowych i Artylerii, komentuje głośne słowa Donalda Trumpa. - To mogła być pomyłka - stwierdził prezydent USA, pytany o incydenty z dronami w Polsce.
W nocy z wtorku na środę rosyjskie drony wielokrotnie naruszyły polską przestrzeń powietrzną. Drony stanowiły bezpośrednie zagrożenie, niektóre z nich zostały zestrzelone przez polskie i sojusznicze lotnictwo.
Dziennikarze dopytywali o komentarz Donalda Trumpa. - To mogła być pomyłka - stwierdził prezydent USA. - Nie podoba mi się ta cała sytuacja i mam nadzieję, że to się zakończy - dodał.
W odpowiedzi premier Donald Tusk napisał: "Też chcielibyśmy, żeby atak dronów na Polskę był pomyłką. Ale nią nie był. Wiemy o tym". W podobnym tonie wypowiadał się szef MSZ Radosław Sikorski. "To nie była pomyłka" - powiedział.
Zdaniem gen. Jarosława Kraszewskiego, byłego szefa Wojsk Rakietowych i Artylerii, aż trudno takie słowa amerykańskiego prezydenta komentować.
- Trzeba by było spytać Secret Service, co podają Trumpowi. Przecież miał informacje wywiadowcze, widział reakcję i zaangażowanie państw sojuszniczych. Nazwanie tego "pomyłką" jest jakimś nieporozumieniem - mówi WP gen. Kraszewski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wicepremier odpowiada Trumpowi. "Rosja zaatakowała Polskę, zrobiła to z premedytacją"
Tymczasem prezydencki minister Marcin Przydacz sugerował, że takie słowa Trumpa mogą być wynikiem "strategii negocjacyjnej", przyjętej przez USA wobec Rosji.
- Donald Trump jest w trakcie rozmów negocjacyjnych i zakładam, że wszelkie jego działania są nieco uwarunkowane tym jego myśleniem - stwierdził polityk.
"Trump jest nieprzewidywalny w swoich decyzjach"
Jak dodaje gen. Kraszewski to, co zrobił Trump, młodzież nazywa "fuckupem".
- To taki polityczny fuckup. Nie łudźmy się, prezydent USA nie zmieni swojej narracji. A jego współpracownicy, którzy wiedzą, jak było naprawdę, nie będą się głośno odzywać. Boją się, że stracą pracę w Białym Domu - ocenia nasz rozmówca.
Jego zdaniem na Stany Zjednoczone możemy liczyć, ale nie możemy polegać na prezydencie USA. - Jak widać, jest w tym momencie nieprzewidywalny w swoich decyzjach. Chociażby uważa, że to już nie jest wojna o Ukrainę, to wojna o wielkie pieniądze - komentuje były wojskowy.
- W Polsce liczymy na to, że gdyby doszło do jakiegoś ataku, to zostanie uruchomiony art. 5. Traktatu Sojuszu Północnoatlantyckiego. A jest art. 3., który - w skrócie - mówi o tym, że jak masz się bronić - broń się sam. Żeby później znów nie było pomyłki - ironizuje gen. Kraszewski.
Dla skuteczniejszego osiągnięcia celów niniejszego traktatu, Strony, każda z osobna i wszystkie razem, poprzez stałą i skuteczną samopomoc i pomoc wzajemną, będą utrzymywały i rozwijały swoją indywidualną i zbiorową zdolność do odparcia zbrojnej napaści
"Trump pomylił się w ocenie Putina i Łukaszenki"
W podobnym tonie wypowiada się były ambasador RP na Białorusi, Leszek Szerepka.
- To, co się stało, nie było żadną pomyłką, tylko wyraźną prowokacją, która miała na celu sprawdzenie reakcji strony zachodniej. Sprawdzenie, jak dalece Polska może liczyć na solidarność w ramach NATO i czy mamy sprawną obronę przeciwlotniczą. Natomiast reakcja Trumpa raczej wynika z tego, że pomylił się w ocenie Putina i Łukaszenki. I trudno mu się teraz do tego przyznać - komentuje w rozmowie z WP Szerepka.
Relacje na linii USA-Białoruś
Przypomnijmy, jak poinformował w czwartek John Coale, przedstawiciel prezydenta USA, Stany Zjednoczone zdejmują sankcje nałożone na białoruskie linie lotnicze Belavia i chcą przywrócić działalność amerykańskiej ambasady w Mińsku.
Czwartkowa wizyta Coale’a w Mińsku odbyła się prawie miesiąc po rozmowie Trumpa z białoruskim przywódcą na temat uwolnienia więźniów politycznych.
- Integralną częścią tego dealu między Zachodem, USA a Białorusią było to, że te osoby opuszczą Białoruś. Nie można mówić o deportacji, bo nie można deportować własnych obywateli. Zastosowano wobec nich dalszą karę i wysłano na banicję. Karę więzienia zamieniona na dożywotnią karę banicji - podkreśla były ambasador RP na Białorusi.
I jak dodaje, niestety, ale świadczy to o bardzo dobrym wyczuciu politycznym prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki, które pozwoliło mu utrzymać się u władzy 31 lat.
- Wykorzysta uwolnienie więźniów propagandowo. I choć jest częścią rosyjskiego świata, stara się rzeczywiście tak grać, żeby mieć jakieś pole manewru. A Trumpa instynkt zawiódł - uważa Szerepka.
W kontekście rosyjskiego ataku dronów rozmówca Wirtualnej Polski uważa, że Europa musi w większym stopniu wziąć odpowiedzialność za swoje bezpieczeństwo.
- Stworzyć europejski komponent NATO. Na Trumpa nie można za bardzo liczyć. Stany Zjednoczone są niezbędne w wielu kwestiach dotyczących obronności. Mają o wiele większy potencjał niż Europa. Ale Amerykanie grają na wielu fortepianach i tak naprawdę bardziej interesuje ich fortepian chiński - podsumowuje Szerepka.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski