Dlaczego Pluton wypadł z Układu?
Gdyby chcieć koniecznie utrzymać planetarny status Plutona ze względów historycznych, to trzeba by nazwać planetami mnóstwo innych ciał np. co najmniej jedną z planetoid znajdujących się między Marsem a Jowiszem. To by wywołało o wiele większe zamieszanie niż odebranie mu tego statusu. Decyzja astronomów na Zgromadzeniu Ogólnym w Pradze była słuszna – powiedział Wirtualnej Polsce prof. Michał Różyczka z Centrum Astronomicznego im. M. Kopernika.
Zobacz galerię:
Układ Słoneczny ma osiem planet!
Jaka jest Pana opinia nt decyzji astronomów z Międzynarodowej Unii Astronomicznej, którzy na Ogólnym Zgromadzeniu w Pradze odebrali status planety Plutonowi?
Prof. Michał Różyczka: Przede wszystkim trzeba bardzo wyraźnie podkreślić, żeby wszyscy mieli jasność w tej sprawie: nie stało się nic wielkiego. Astronomowie zrobili po prostu porządek w systematyce. Chciano to zrobić już w latach 90., ale brakowało zgodności wśród naukowców.
Dlaczego Pluton otrzymał status planety, skoro od początku decyzja ta wywoływała wiele kontrowersji?
Pluton otrzymał status planety ze względów historycznych. Musimy cofnąć się do wcześniejszych odkryć z XIX w. Ósma planeta Układu Słonecznego została w połowie XIX w. odkryta dzięki przewidywaniom teoretycznym. Obserwowano ruchy siódmej planety, Urana i stwierdzono, że nie zgadzają się z tym, co przewidywała mechanika newtonowska. Wysnuto wobec tego hipotezę, że za Uranem musi być jakaś inna planeta, która zakłóca jego ruchy swoją grawitacją. Dwaj matematycy wykonali odpowiednie rachunki i wskazali miejsce, w którym według nich ta planeta miałaby się znajdować. Rzeczywiście, był tam Neptun. To był wielki tryumf matematyki i fizyki. Dalsze obserwacje pokazały, że z kolei ruchy Neptuna nie zgadzają się z tym, co przewiduje mechanika newtonowska. Postawiono więc hipotezę, że za Neptunem jest kolejna planeta. Zaczęto usilnie jej poszukiwać.
Pluton został odkryty w 1930 r. przez Amerykanina Clyde’a Tombaugha. Od początku stanowił
problem ze względu na jego rozmiary.
Jego odkrycie uznano za kolejne zwycięstwo matematyki i fizyki. Ale decyzja o przyznaniu mu statusu planety rzeczywiście od początku wywoływała kontrowersje, bo Pluton – w porównaniu z resztą planet Układu Słonecznego – jest bardzo mały (2,3 tys. km średnicy). Jest on mniejszy nawet od naszego Księżyca. Poza tym okazało się, że obecność Plutona w żaden sposób nie tłumaczy zaburzeń w ruchu Neptuna. Dyskusje nt jego statusu rozgorzały na nowo w latach 90. XX w., gdy za orbitą Neptuna, zaczęto odkrywać dziesiątki, setki obiektów podobnych do Plutona. Teraz jest ich już dużo powyżej tysiąca. Wiele z nich tylko trochę ustępuje rozmiarami Plutonowi, a co najmniej jeden – Xena – jest większy od Plutona. Krótko mówiąc, za orbitą Neptuna jest coś w rodzaju drugiego pasa planetoid. Pierwszy pas planetoid znajduje się między orbitami Marsa i Jowisza. Obiekty do niego należące zaczęto odkrywać na początku XIX w.. W przypadku pierwszego pasa historia mogłaby potoczyć się podobnie, gdyby następne odkrycia nastąpiły dużo
później. Uznalibyśmy, że to mała planeta znajdująca się między Marsem a Jowiszem. Jednak kilka lat po odkryciu pierwszej "planetki" zaczęto obok niej odkrywać kolejne i zorientowano się, że to jednak coś innego niż planety. Analogiczna sytuacja jest za orbitą Neptuna. Dzisiaj wiemy już w ogólnych zarysach, w jaki sposób powstawały planety. Obrazowo mówiąc, tworzyły się drogą zlepiania mniejszych obiektów w większe, a wszystko zaczęło się od pyłków o rozmiarach mikronów. W dwóch miejscach ten proces się zatrzymał. Jedno z nich to pas planetoid między Marsem a Jowiszem, a drugie to pas Kuipera - czyli wszystko to, co znajduje się za orbitą Neptuna.
Czy odebranie statusu Plutonowi nie wywoła zamieszania? W końcu przez 70 lat był on uważany za planetę. Opinia publiczna pod koniec lat 90. protestowała przeciwko degradowaniu Plutona do "planety karłowatej", jak jest określany teraz (Unia Astronomiczna podzieliła ciała niebieskie Układu Słonecznego na trzy kategorie: planety, planety karłowate i małe ciała Układu Słonecznego).
Gdyby chcieć koniecznie utrzymać status Plutona ze względów historycznych, to trzeba by nazwać planetami mnóstwo innych ciał np. co najmniej jedną z planetoid znajdujących się między Marsem a Jowiszem. To by wywołało o wiele większe zamieszanie niż odebranie mu tego statusu.
Pojawiły się głosy, że nasz Układ Słoneczny można by powiększyć do 12 planet, gdyby nazwać planetami takie obiekty jak Xena, Ceres czy 2003 UB313?
Jeżeli skupimy się na tym, co jest najistotniejsze z punktu widzenia powstawania planet, to nie powinno być ich więcej niż osiem. W pełni uformowana planeta czyści całkowicie przestrzeń wokół siebie z drobnych ciał. Dzieje się tak dlatego, że wszystkie albo ogromna większość z nich znalazła się już w jej wnętrzu. Te ciała, które są w pasie Kuipera i te, które znajdują się między Marsem a Jowiszem nie potrafiły tego zrobić. W ich przypadku nie doszło więc do powstania prawdziwej planety. Mamy zatem osiem planet i kropka.
Zobacz także: Pluton - Wikipedia