Burza po słowach Władimira Putina. Polscy politycy mocno podzieleni
Według polityków PiS, a także prezydenckich urzędników - Polska była przygotowana na kłamliwe słowa rosyjskiego prezydenta Władimira Putina o II wojnie światowej. A reakcja rządu była adekwatna i stanowcza. Innego zdania są politycy opozycji, którzy uważają, że PiS prowadzi złą politykę zagraniczną.
Chodzi o kontrowersyjne słowa autorstwa Putina, który stwierdził m.in., że ambasador Polski w hitlerowskich Niemczech był "bydlakiem i antysemicka świnią". Zdaniem rosyjskiego prezydenta, to Polska sama zrobiła "pierwszy krok ku ludobójstwu paktując z Hitlerem i przyłączając się do rozbioru Czechosłowacji poprzez aneksję Zaolzia". Dodatkowo oskarżył nasz kraj, że wybuch II wojny światowej nie był spowodowany paktem Ribbentrop-Mołotow, ale paktem monachijskim. A wojska sowieckie "wkroczyły 17 września 1939 roku do Polski po tym, kiedy polski rząd utracił kontrolę nad swoimi siłami zbrojnymi".
Politycy, którzy rozmawiali na ten temat w niedzielę w Polsat News, byli w tej sprawie podzieleni.
Zdaniem posła Marcina Horały z PiS, wypowiedzi prezydenta Putina są kłamliwe i szkodliwe. - Jest rzeczą oczywistą sprzeczność interesów Polski i Rosji. Rosja dąży do odbudowy imperium sowieckiego. Musimy odpowiedzieć w sposób stanowczy, nie histeryczny. Już sam fakt, iż Putin osobiście mówi takie rzeczy, to jest grubymi nićmi szyte - uważa Horała.
Z kolei rzecznik prezydenta Błażej Spychalski podkreślał celowość słów rosyjskiego prezydenta. - Po pierwsze byliśmy przygotowani na takie słowa ze strony rosyjskiej. Polska osiąga na arenie międzynarodowej duże sukcesy. Wojska amerykańskie stacjonują w Polsce. Niedawno odbył się w Londynie szczyt NATO, na którym prezydent Andrzej Duda przekonywał do swoich racji prezydenta Turcji Erdogana. To się Rosji nie podoba - wyliczał Spychalski.
- Mieliśmy jakiś czas temu 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej, podczas której głośno mówiliśmy, że odpowiedzialność za wybuch ponoszą zarówno i Rosja Sowiecka i Rzesza Niemiecka. Putin chciałby, żeby odpowiedział mu ktoś z najwyższych władz państwowych. Ale dla nas reakcja MSZ była wystarczająca. Jest to przemyślane - dodał Spychalski.
Według Jana Grabca z Platformy Obywatelskiej, rząd PiS powinien jednak zareagować znacznie szybciej. Grabiec: - Oczekiwałbym w takiej sytuacji, żeby służby państwowe pracowały bez względu czy są Święta czy też nie. Sprawa jest skandaliczna, a reakcja polskiego rządu bardzo dziwna. Oczekuję od polskiego rządu profesjonalizmu. Nie możemy pozwolić, by kosztem Polski, Putin uprawiał swoją wewnętrzną politykę - oceniał Grabiec.
Natomiast Marek Sawicki z PSL zwraca uwagę, że długo zastanawiano się nad odpowiedzią. - To czego mi zabrakło, to zwołania przez prezydenta Polski Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Powinna być zwołana między jedną a drugą wypowiedzią Putina. A zarówno w Kancelarii Prezydenta, jak i w MSZ zwlekano z reakcją - powiedział Sawicki.
W związku z wypowiedziami rosyjskiego przywódcy ambasador Rosji w Polsce - Siergiej Andriejew - został w piątek wezwany do budynku MSZ przy al. Szucha w Warszawie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl