Motocyklista: małe części były tu rozrzucone wszędzie
Anita Gargas dotarła też do motocyklisty Siergieja Mikiszanowa: "Byłem w garażu. Nagle dźwięk samolotu znikł. Zrozumiałem, że coś się wydarzyło, jakaś katastrofa. Poszedłem tam. Część skrzydła spadła blisko szosy (wskazuje ręką). Spadając, zahaczyła o przewody elektryczne biegnące przy szosie, ale ich nie zerwała, druga część spadła w zarośla, pięć metrów dalej. Samolot wtedy zaczął się wznosić. Nad szosą przelatywał na wysokości tych drzew (pokazuje). 30-50 metrów za drogą leżały już kolejne elementy, w tym część ogonowa. Małe części były tu rozrzucone wszędzie. Dalej nie poszedłem" (cytaty za artykułem Leszka Misiaka i Grzegorza Wierzchołowskiego w "Gazecie Polskiej").
Pracownik pobliskiego zakładu produkcyjnego: "Podniosłem oczy i widzę, a wszystko jeszcze leci w powietrzu, nieduże elementy".
Inny świadek: "Spojrzałem w górę, a wszystko leci w powietrzu, choć wysokość nieduża, elementy duraluminium".