95-proc. rabat na spoty w TV. Tak wyglądały umowy Republiki ze sztabami Nawrockiego i Mentzena
Telewizja Republika przez 2,5 miesiąca kampanii prezydenckiej wyemitowała blisko 1500 spotów Karola Nawrockiego z 95-procentowym rabatem - wynika z ustaleń WP. Stacja pokazywała więc około dwudziestu spotów Nawrockiego dziennie za średnio 109 zł każdy. Dodatkowo spółka zainkasowała ponad 768 tys. zł za promocję kandydata w internecie. Eksperci mają wątpliwości. Stacja twierdzi, że działała zgodnie z prawem.
Wirtualna Polska przeanalizowała załączniki do sprawozdania finansowego zawarte pomiędzy Komitetem Wyborczym Karola Nawrockiego a spółką Telewizją Republika. Z dokumentów wynika, że spółka Tomasza Sakiewicza wystawiła komitetowi Nawrockiego pięć faktur na łącznie 156 771,37 złotych za emisję 1436 spotów. Materiały były emitowane w telewizji w okresie od 14 marca do 30 maja 2025 roku.
Cena emisji telewizyjnych spotów to efekt 95-procentowego rabatu udzielonego przez prawicową telewizję. Przykład: stacja wykazuje, że 29 marca 2025 roku 30 sekund emisji reklamy około godz. 20:17 - w paśmie przy głównym wydaniu serwisu informacyjnego "Dzisiaj" – to koszt 1000 zł. Klip wyborczy Nawrockiego trwa 68 sekund, więc według tabeli normalna cena wyniosłaby 2500 zł. Finalnie jednak udzielono rabatu, po którym cena emisji spotu to 125 zł, czyli 5 proc. wyjściowej ceny reklamy.
Dodatkowo TV Republika i komitet Nawrockiego zawarły również umowę na "intensywną promocję kandydata w internecie" w okresie od 2 kwietnia do 16 maja 2025 roku. Płatność za usługę podzielono na dwie faktury, łącznie na kwotę 768 750 zł. Wskazano, że chodzi o YouTube, Facebook, Instagram, Radio Republika oraz portal internetowy. Z dokumentów wynika, że TV Republika za internetową promocję Karola Nawrockiego w krótszym okresie zainkasowała niemal pięć razy więcej niż za dłuższy okres emisji spotów w telewizji. Do tego wątku wrócimy w dalszej części tekstu.
Kłótnia o działkę pod CPK. "Celowy sabotaż państwa"
Szczegóły emisji spotów w telewizji
Przeanalizowane przez WP faktury, zlecenia i sprawozdania potwierdzające emisję spotów telewizyjnych wskazują, że transakcje pomiędzy TV Republika a komitetem Karola Nawrockiego zostały podzielone na pięć transz:
1. Faktura na 26 529,87 zł brutto dotyczy 280 spotów emitowanych na antenie od 14 do 28 marca (średnio 19/21 spotów dziennie). Dokument potwierdzający wykonanie zamówienia wskazuje na emisję 297 spotów;
2. Faktura na 14 194,20 zł brutto dotyczy 97 spotów emitowanych na antenie od 29 marca do 2 kwietnia. Dokument potwierdzający wykonanie zamówienie wskazuje na emisję 102 spotów.
3. Faktura na 62 054,73 zł brutto dotyczy 540 spotów emitowanych na antenie od 3 do 30 kwietnia. Dokument potwierdzający wykonanie zamówienia wskazuje na emisję 550 spotów.
4. Faktura 32 902,99 zł brutto dotyczy 312 spotów emitowanych na antenie od 1 do 16 maja;
5. 21 089,58 zł brutto dotyczy 207 spotów emitowanych na antenie od 19 do 30 maja.
Suma faktura daje w sumie 156 771,37 złotych za emisję niespełna 1500 spotów. To jednak cena z 95-procentowym rabatem. Bez upustu wartość emisji wyniosłaby - szacunkowo - ok. 3 mln zł.
Analiza dokumentów pokazuje, że 95-procentowa zniżka na emisję telewizyjnych spotów obowiązywała niezależnie od długości klipu i pasma. Dla przykładu 45-sekundowy spot wyemitowany 24 marca o 7:27 normalnie kosztowałby 540 zł. Po upuście komitet zapłacił za niego 27 zł. Z kolei 59-sekundowy klip wyemitowany 20 maja około 17:30 finalnie kosztował 100 zł. TV Republika w swoim zestawieniu sama wskazała, że dokładnie w tym paśmie emisja o połowę krótszego klipu to standardowo 1000 zł.
Eksperci mają wątpliwości
O analizę dokumentów poprosiliśmy: prawnika Krzysztofa Izdebskiego z Fundacji Batorego, który od lat zajmuje się transparentnością życia publicznego oraz dr Annę Frydrych-Depkę, ekspertkę do spraw wyborczych, członkinię zarządu Fundacji Odpowiedzialna Polityka.
- W praktyce mediów zdarzają się mocne negocjacje rabatowe, zwłaszcza przy większych budżetach, długofalowych kampaniach czy przy zaangażowaniu mediów sprzyjających danemu podmiotowi. Jednak upust w wysokości 95 proc. (czyli płacenie jedynie 5 proc. wartości cennikowej emisji) jest skrajnie wysoki i nietypowy - mówi Krzysztof Izdebski.
- Upust jest bardzo duży i jest raczej wyjątkiem niż normą. Oznacza, że nadawca zgadza się na bardzo wysoką rezygnację ze standardowego przychodu reklamowego. To z kolei może sygnalizować, że być może coś leży poza zwykłą transakcją reklamową: np. relacje polityczne z nadawcą, wzajemne świadczenia, albo preferencyjne traktowanie. Potraktowałbym to raczej jako sygnał, że coś wymaga głębszego wyjaśnienia - dodaje.
Dr Anna Frydrych Depka również zwraca uwagę na skalę rabatu. – 95 proc. upustu wygląda bardzo zaskakująco. Trudno mi się odnieść do tego, czy to standard u nadawców niepublicznych, ponieważ każdy z nich stosuje własną praktykę cenników rabatowych. Dla porównania telewizja publiczna w ramach emisji odpłatnych audycji wyborczych w kampanii prezydenckiej nie stosowała opustów – mówi ekspertka. Jednocześnie jednak zastrzega, że nadawcy niepubliczni nie muszą działać podobnie.
TVP bez rabatów
Przywołany przez Frydrych-Depkę par. 5 pkt 1 załącznika do Uchwały Nr 105/2025 Likwidatora Spółki Telewizja Polska S.A. w likwidacji z dnia 7 lutego 2025 r. rzeczywiście wskazuje, że "zawarte w cenniku ceny są cenami netto i nie mają w odniesieniu do nich zastosowania żadne opusty". Cennik w poszczególnych pasmach został jasno określony.
Widać, że ceny po rabacie w TV Republika są zdecydowanie niższe niż ceny emisji 30-sekundowych spotów w TVP. W TVP1 za półminutowy spot o 6:57 trzeba było zapłacić 1500 zł. Najwięcej, bo 47 400 zł kosztowała emisja krótkiego spotu w niedzielę przy okazji emisji programu "Żona dla Polaka". Emisja spotu w TVP2 o 10:35 kosztowała z kolei 3500 zł. Taniej było w niszowych kanałach jak TVP Historia, gdzie za 150 zł można było wykupić emisję od poniedziałku do piątku pomiędzy 10:00 a 11:00.
O cenach emisji spotów w stacjach TVN informował portal Wirtualne Media. Przykładowo cennik na luty zakładał, że emisja 30-sekundowych spotów w TVN24 była najdroższa w paśmie między 18:00 a 19:00 i kosztowała 6 820 zł. Najniższe ceny obowiązywały w TVN24 Bis - między 22:00 a 23:00 był to koszt 460 zł.
Równe traktowanie i dodatkowe pytania
Analiza porównawcza sugeruje, że ceny w TV Republika były zdecydowanie niższe. Według Krzysztofa Izdebskiego tak wysoki rabat może budzić dodatkowe pytania. - Mogą się pojawić poważne wątpliwości zarówno co do zgodności z przepisami prawa wyborczego, jak i zasadami transparentności. Jeśli nadawca udziela znacznego rabatu, można postawić pytanie: czy dodatkowo nie świadczy komitetowi ukrytej korzyści w naturze (np. promocji, wzmocnionego czasu antenowego, lepszych slotów), co de facto może być traktowane jako "darowizna" lub przysporzenie? – pyta.
Eksperci podkreślają, że z punktu widzenia prawa wyborczego kluczowe będą przede wszystkim poniższe przepisy kodeksu wyborczego. Nakładają one obowiązek równego traktowania wszystkich komitetów wyborczych i określają zasady ustalania cen za emisję spotów.
Art. 119
§ 3. Niepubliczni nadawcy rozpowszechniający odpłatnie audycje wyborcze rozpowszechniają je na jednakowych warunkach dla wszystkich komitetów wyborczych.
§ 4. Wysokość opłat pobieranych za rozpowszechnianie odpłatnie audycji wyborczych nie może przekraczać stawek pobieranych za reklamy i musi być ustalana według cennika obowiązującego w dniu ogłoszenia aktu o zarządzeniu wyborów.
Dr Anna Frydrych-Depka przyznaje, że zastanawia ją racjonalność działania TV Republika i to, czym ten nadawca się kierował, udzielając tak wysokiego upustu. Jednak dodaje, że rabaty za emisję spotów wyborczych mogłyby budzić wątpliwości pod kątem kodeksu wyborczego, gdyby były stosowane wybiórczo.
- O ile upust jest zgodny z powszechnymi cennikami rabatowymi udzielanymi wszystkim podmiotom na tych samych warunkach obowiązujących w tym samym czasie, nie przeczy on idei równych szans. I choć poziom 95 proc. rabatu jest bardzo wysoki, to kluczowym pytaniem na tle regulacji kodeksu wyborczego jest to, czy taki upust otrzymały wszystkie komitety wyborcze, które emitowały swoje audycje w danej stacji – podkreśla.
Ekspertka zwraca też uwagę, że w dokumentach załączonych przez komitet wyborczy Karola Nawrockiego można bardzo szybko zorientować się, jakiej wysokości był upust. - Załączono nie tylko fakturę, ale i szczegółowy wykaz zakupionego czasu antenowego – mówi. I dodaje, że w tym fragmencie pełnomocnik finansowy komitetu Nawrockiego staranie wywiązał się ze swoich sprawozdawczych obowiązków.
Podobne upusty dla komitetu Mentzena
Idąc za sugestią ekspertów, ustaliliśmy, że na emisję spotów w TV Republika zdecydował się również komitet Sławomira Mentzena. Choć komitet kandydata Konfederacji nie przedstawił tak dokładnych wyliczeń ze wskazaniem cen i emisji spotów, to dotarliśmy do faktury na 51 544,38 zł brutto za kampanię spotową.
Oferta obejmuje łącznie 162 spoty o długości 30 sekund oraz 351 spotów o długości 60 sekund emitowanych na antenie od 20 kwietnia do 16 maja. Mimo braku szczegółowych informacji co do godzin emisji, szacunki również wskazują na emisję około 20 spotów dziennie za średnio 100 zł każdy.
- Moje szacunki dają podobny efekt i pokazują, że Komitet Mentzena otrzymał ten sam "rabat" – mówi Frydrych-Depka. - Szkoda, że Komitet nie dołączył tak szczegółowej rozpiski jak KW Nawrockiego, wtedy porównanie mogłoby być bardziej szczegółowe. Podstawowe dzielenie powala jednak przypuszczać, że komitety zostały potraktowane równo – dodaje.
Według Krzysztofa Izdebskiego podobna oferta dla Sławomira Mentzena, choć osłabia podejrzenie o naruszenie prawa wyborczego, to jednak automatycznie nie zamyka tematu. - Kluczowe jest, czy warunki były faktycznie identyczne (np. te same pasma, godziny emisji, powtarzalność, ilość emisji) oraz to, czy inne komitety miały dostęp do tej oferty. Nawet jeśli dwa komitety uzyskały taki sam upust, można pytać, czy istnieje jakiś wspólny czynnik, który sprawia, że nadawca w istocie faworyzuje określony typ podmiotów politycznych – dodaje ekspert Fundacji Batorego.
Sakiewicz odpowiada
O warunki emisji spotów wyborczych zapytaliśmy prezesa zarządu i redaktora naczelnego Telewizji Republika. Z odpowiedzi Tomasza Sakiewicza wynika, że niskie ceny wynikały z troski przede wszystkim nie o spółkę, a o budżet kandydatów w wyborach prezydenckich. Sakiewicz twierdzi też, że stacja zachowała zasadę równości.
"Wszystkie komitety, które chciały się reklamować, dostały identyczną ofertę. Ostatecznie zdecydowały się dwa. Gdyby były inne, dostałyby taką samą cenę. Cena była tak skalkulowana żeby było stać każdego kandydata i to był główny cel" – napisał nam Sakiewicz.
Senatorka Lewicy Anna Górska, była szefowa sztabu Magdaleny Biejat mówi WP, że komitet nie występował po ofertę do TV Republika. Dodaje też, że nie przypomina sobie, by stacja sama przedstawiła ofertę emisji spotów w kampanii.
Komitet Nawrockiego twierdzi, że nie korzystał z rabatów
Na pytania WP odpowiedział też pełnomocnik finansowy Komitetu Wyborczego Karola Nawrockiego. Twierdzi on, że komitet nie korzystał z żadnych rabatów. Choć słowo "rabat" pada w oficjalnych rozliczeniach kampanii, które dostarczył komitet.
"KN nie korzystał z rabatów i upustów u swoich kontrahentów. Ceny publikacji materiałów wyborczych wynikały każdorazowo z indywidualnych wycen, dostarczanych KW. O politykę cenową usługodawców należy dopytywać ich samych. Decyzja podziału promocji kandydata w poszczególnych mediach była wynikiem strategii sztabu wyborczego" – napisał nam Tomasz Bartczak, pełnomocnik finansowy KW Karola Nawrockiego.
Umowa na "intensywną promocję w internecie"
Wracamy do wspomnianego na początku wątku kampanii w internecie. Komitet Karola Nawrockiego i TV Republika zawarły 31 marca 2025 roku odrębną umowę na "intensywną promocję" kandydata w social mediach i internecie. Kampania internetowa trwała od 2 kwietnia do 16 maja. Płatność została podzielona na dwie raty: 383 760 brutto zł oraz 384 990 zł brutto, co łącznie daje 768 750 zł brutto.
Według dokumentu spółka w tym czasie prowadziła promocję Nawrockiego na kanałach TV Republika w serwisach YouTube, Facebook, Instagram oraz w Radiu Republika i na portalu tvrepublika. Strony – zgodnie z wymogami kodeksu wyborczego - zobowiązały się do oznaczenia, że materiały pochodzą od komitetu wyborczego.
Elementem umowy są załączniki, które nieco szerzej określają ofertę. TV Republika oferuje m.in. "relacje na żywo z ważnych wydarzeń, konferencji prasowych, spotkań z wyborcami" na kanale YouTube. Na Facebooku proponuje "regularne posty w formie grafik, krótkich opisów, linków do materiałów wideo/artykułów".
Oferta dotycząca Instagrama zawiera m.in. posty i "atrakcyjne zdjęcia kandydata z wydarzeń". W radiu internetowym zaproponowano "krótkie komunikaty o kampanii nadawane w wybranych blokach reklamowych, ale też "audycje z udziałem kandydata lub jego przedstawicieli".
Z kolei w portalu TV Republika sprzedała komitetowi możliwość publikacji "artykułów informacyjnych i wywiadów", a w sekcji newsowej "bieżące relacje z wydarzeń".
Zaznaczmy, zgodnie z prawem wszystkie takie materiały wyborcze – również te wyglądające jak teksty dziennikarskie czy wywiady – powinny zawierać wyraźne oznaczenie komitetu wyborczego, od którego pochodzą. Strony w umowie zobowiązały się do dotrzymania tego wymogu. W sprawozdaniu nie załączono jednak wykazu takich publikacji.
"Jak agencja PR"
Oferta Działu Online TV Republika zwraca również uwagę tym, że wśród kwestii do ustalenia z komitetem pojawiło się m.in. takie pytanie: "Czy sztab dysponuje gotowymi materiałami (wideo, spotami, grafikami), czy oczekuje, że przygotujemy je samodzielnie?" Sugeruje to, że pracownicy TV Republika byli gotowi nie tylko na publikacji materiałów komitetu, ale również przygotowanie ich.
Anna Frydrych-Depka zwraca uwagę, że umowa w teorii spełnia wymogi formalne. Dodaje, że TV Republika w przypadku promocji internetowej "działa bardziej jak agencja PR niż nadawca niepubliczny emitujący audycje wyborcze". - Prowadzenie kampanii on-line nie jest kompleksowo uregulowane w przepisach kodeksu wyborczego, a usługi przewidziane w umowie nie mają zasadniczo (oprócz zamieszczania spotów) związku z tradycyjną kampanią medialną - wyjaśnia.
Uwagę Krzysztofa Izdebskiego zwraca brak precyzji w opisie świadczeń internetowych.- W praktyce rynkowej kampanie social media z taką kwotą obejmowałyby szczegółowe KPI (liczby publikacji, CPM, CTR, zasięgi), a tu tego brakuje - mówi. Według eksperta sprawdzenia wymaga też, czy płatne materiały w formie "newsów", czy "wywiadów" rzeczywiście były oznaczone nazwą komitetu.
Potrzebne zmiany w rozliczeniach
Dla ekspertów warta wyjaśnienia jest też dysproporcja pomiędzy dużo droższą kampanią w internecie a tańszą emisją spotów w telewizji.
- Można by zapytać: czy ta część usług medialnych była rozliczona rzetelnie — czy koszty są realistyczne, czy działania faktycznie wykonane zgodnie z umową, czy można je monitorować? W szczególności, jeśli część kampanii medialnej w digitalu była w jakimś stopniu "ukryta" (np. angażowanie influencerów, reklamy natywne, promocje postów, itd.). Warto, by to wszystko było transparentnie ujawnione – mówi Izdebski.
- Kwota jest rzeczywiście zastanawiająca, jednak w kampaniach prezydenckich od dłuższego czasu obserwujemy wzrost znaczenia kampanii w sieci, więc przeznaczanie większych zasobów finansowych na nią wydaje się dość naturalne. Gdyby porównać kwoty, biorąc pod uwagę wydatki na tv i radio bez rabatu, sytuacja prezentowałaby się inaczej – mówi Frydrych-Depka.
- Potrzebujemy bardziej ustandaryzowanego modelu sprawozdawczości finansowej. Dobrze by było gdyby stworzony został specjalny system to wspierający. Kompleksową diagnozę wraz z propozycjami rozwiązań przedstawił niedawno ISP w pracy T. Gąsiora, A. Kobylińskiej i P. Wachowca pt. "Przejrzystość finansowania polityki w Polsce – najważniejsze problemy i rekomendacje" – puentuje ekspertka.
Epilog
W ramach umowy na internetową promocję Karola Nawrockiegoo za kontakt z jego komitetem odpowiadała Mirona Hołda, dyrektorka Radia Republika i redaktor naczelna mediów społecznościowych Telewizji Republika. To osoba, która występowała w mediach Tomasza Sakiewicza w roli dziennikarki, publicystki i komentatorki.
W październiku 2025 roku zabrała głos m.in. w sprawie standardów dziennikarskich i promowała międzynarodową konferencję naukową "Między informacją a dezinformacją" w Tomaszowie Lubelskim. Brał w niej udział m.in. prezydent Karol Nawrocki.
"W czasach mediów społecznościowych, szybkich informacji i fake newsów szukamy odpowiedzi na pytanie jak budować polską tożsamość młodego pokolenia na wartościach. To jest zadanie nas wszystkich. Ogromną rolę w kształtowaniu tej tożsamości odgrywają media, nie tylko społecznościowe. W tym procesie potrzebna jest autentyczność, prawdziwość i umiejętność odróżniania prawdy od manipulacji. To są filary budowania nowych pokoleń" – mówiła Mirona Hołda.
Czytelnicy portalu TV Republika z tej publikacji nie dowiedzieli się, że ta sama Mirona Hołda kilka miesięcy była odpowiedzialna za kontakty z komitetem wyborczym Karola Nawrockiego w ramach promocji kandydata.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski