100 dni Nawrockiego. Spełnione obietnice, weta i wizyty zagraniczne
Po 100 dniach prezydentury Karol Nawrocki złożył 11 projektów ustaw, w pełni zrealizował cztery obietnice (m.in. ochronę przed podwyżkami podatków i waloryzację emerytur), częściowo pięć, a 12 wciąż czeka na ruch - wynika z licznika Wirtualnej Polski. Prezydent aktywnie wetuje ustawy rządu, a zgodnie z planem pierwszą wizytę złożył w Białym Domu u Donalda Trumpa. Nie wybiera się za to do Kijowa.
Najważniejsze informacje:
- W ciągu 100 dni prezydentury Karol Nawrocki złożył 11 projektów ustaw, w pełni zrealizował cztery obietnice (m.in. ochrona przed podwyżkami podatków i godna waloryzacja emerytur), częściowo pięć, a 12 pozostaje nieruszonych - wynika z analizy Wirtualnej Polski.
- Prezydent aktywnie korzysta z weta: zawetował m.in. ustawę wiatrakową, podatkową, o pomocy Ukrainie i parku narodowym. Tym samym realizuje "negatywne" obietnice, blokujące zmiany rządu.
- Największy sukces? Pierwszą wizytę zagraniczną złożył zgodnie z obietnicą w Białym Domu u Donalda Trumpa. Jak wynika z informacji Wirtualnej Polski, Nawrocki nie planuje wizyty w Kijowie - oczekuje, że to Zełenski przyjedzie pierwszy do Warszawy.
Wirtualna Polska na bieżąco monitoruje realizację obietnic wyborczych zarówno premiera Donalda Tuska, jak i prezydenta Karola Nawrockiego, prowadząc dla nich dedykowane liczniki dostępne pod adresami: licznik Tuska oraz licznik Nawrockiego. Specjalne podsumowanie dla prezydenta przygotowaliśmy z okazji 100 dni jego urzędowania (6 sierpnia - 14 listopada 2025 r.), analizując 21 złożonych obietnic w pięciu filarach: "dobrobyt", "normalne państwo", "bezpieczeństwo", "rozwój" oraz "podatkowy kontrakt". Tak samo rozliczamy rząd z "100 konkretów" od 2023 r.
Zrealizowane i niezrealizowane obietnice
11 skierowanych do Sejmu inicjatyw ustawodawczych, cztery w pełni zrealizowane obietnice, pięć częściowo zrealizowanych i 12 wciąż czekających na ruchy Nawrockiego. Tak po dokładnie 100 dniach prezydentury wygląda licznik zrealizowanych obietnic.
"Dobrobyt", "normalne państwo", "bezpieczeństwo", "rozwój" oraz "podatkowy kontrakt" to filary wyborczych obietnic Nawrockiego. W sumie w oficjalnych dokumentach zawarł 21 obietnic. Ich realizację śledzimy w Wirtualnej Polsce na bieżąco, licznik wystartował 6 sierpnia i będzie bił do końca kadencji Nawrockiego. Identyczny prowadzimy dla Donalda Tuska, który zachęcał do rozliczania go z listy "100 konkretów". I rozliczamy.
To działo się w Sejmie. Podsumowanie połowy rządów KO
Choć paradoksalnie to nie liczba inicjatyw ustawodawczych lepiej opisuje pierwsze miesiące prezydentury nowej głowy państwa. Środowisko obecnego prezydenta w kampanii wyborczej przekonywało, że jest inaczej - ze względu na brak parlamentarnej większości - prezydent Karol Nawrocki nie jest w stanie zrealizować samodzielnie żadnej obietnicy, która polega na "wprowadzeniu" czegokolwiek do systemu prawnego. Bez głosów w Sejmie i Senacie nie uda mu się to. Potrzebuje albo ponadpartyjnej zgody, albo wielkiej wolty polityków związanych z obecną koalicją rządzącą.
Zmiany w emeryturach? Bez Donalda Tuska się nie uda. Niższe ceny prądu? Bez Donalda Tuska się nie uda. Powrót prac domowych do szkół? Bez Donalda Tuska się nie uda. A na pewno do 2027 r., do czasu kolejnych wyborów parlamentarnych.
Nawrocki jest za to w stanie realizować wszystkie "negatywne" obietnice, które złożył - wszystkie w kontrze do planów rządu. Obietnica niepodpisywania ustaw zawierających jakiekolwiek zmiany podatkowe jest dla Nawrockiego prosta w realizacji. I biorąc pod uwagę pierwsze 100 dni, Nawrockiemu mówiącemu "nie" lub "weto" nie przyszłoby z trudem.
Już w sierpniu wetował ustawę wiatrakową (zawierającą w sobie mechanizm mrożenia cen energii), ordynację podatkową i Kodeks karny skarbowy oraz ustawę o pomocy obywatelom Ukrainy, ustawę o zapasach ropy i gazu oraz o środkach ochrony roślin. Później ustawę o mniejszościach narodowych i ustawę o utworzeniu Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry. Co trzeba przyznać, do części wet dokładał propozycje alternatywne (jak w przypadku przepisów dotykających cudzoziemców i pomocy obywatelom Ukrainy). W sumie - jak informuje sama Kancelaria Prezydenta - 13 razy Nawrocki nie zgodził się na podpisanie ustawy przesłanych mu przez parlament.
Co Nawrocki dowiózł? W sumie uznaliśmy, że w pełni zrealizował cztery obietnice: dwie podatkowe, jedną związaną z emeryturami oraz jedną związaną z planem inwestycyjnym.
I tu potrzeba kilku wyjaśnień. Za zrealizowane uznaliśmy też te obietnice, w których Nawrocki w pełnym zakresie złożył projekt ustawy, nawet gdy ta nie przeszła pełnego procesu legislacyjnego. Dokładnie w ten sam sposób od 2023 r. prowadzimy licznik obietnic Donalda Tuska. Inaczej wygląda sytuacja tylko w przypadku projektu związanego z prądem, gdyż Nawrocki jednoznacznie obiecał "obniżenie cen prądu w ciągu pierwszych 100 dni prezydentury".
Zrealizowana jest obietnica negatywna - deklaracja, że żadna ustawa podatkowa, która zmienia obciążenia wobec Polaków nie zostanie podpisana. "Konstytucyjna ochrona przed podatkiem katastralnym i od spadków, nie podpiszę żadnej podwyżki podatków dla zwykłych Polaków" - brzmi obietnica i na ten moment jest realizowana.
Jako zrealizowaną uznajemy również obietnicę dotyczącą godnej waloryzacji emerytury.
Projekt inicjatywy ustawodawczej zakłada wprowadzenie w przyszłym roku podwyżki minimalnej emerytury o 150 złotych (także dla 13. i 14. emerytury). Minimalna emerytura w 2026 r. miałaby wynosić ponad 2 tys. zł. Pomysł zakłada, że kwota 150 zł będzie co roku waloryzowana o wartość wskaźnika waloryzacji.
Jako zrealizowaną uznajemy również obietnicę dotyczącą wsparcia rolnictwa. W tym jednak wypadku Nawrockiemu pomaga jej "nieostrość". W kampanii wyborczej Nawrocki zapowiedział, że nie pozwoli na likwidację i zwijanie polskiego rolnictwa. Najpewniej niebawem w ramach realizacji tej deklaracji usłyszymy kolejne weto Karola Nawrockiego. Prezydent będzie musiał zdecydować, co zrobić z tak zwaną ustawą łańcuchową (zakazującą trzymania psów na łańcuchach).
Czego nie udało się zrealizować?
"Pierwszego dnia urzędowania, 6 sierpnia 2025 r., złożę projekt ustawy obniżającej podstawową stawkę VAT z 23 proc. do 22 proc." - zadeklarował Nawrocki. I pierwszej obietnicy nie zrealizował.
Nie obiecał obniżki stawki podatku, nie obiecał tańszych produktów, nie obiecał więcej pieniędzy w kieszeniach Polaków. Obiecał projekt konkretnego dnia. I go nie złożył, choć podatkami i luką VAT się zajął (już w drugiej inicjatywie ustawodawczej).
"Tani prąd -33 proc." to również tylko częściowo zrealizowana obietnica Nawrockiego. Publicznie opowiadał o niej inaczej, niż zapisał w programie wyborczym.
Obietnica prezydenta była jednoznaczna - w ciągu 100 dni "wprowadzi plan", a nie wyłącznie zaprezentuje projekt dotyczący cen prądu. Bez współpracy z parlamentem i rządem możliwości pełnej realizacji obietnicy dotyczącej cen są zerowe - i o tym kandydat na prezydenta wiedział. Mówił o faktach, z faktów go rozliczamy.
Projekt się pojawił w listopadzie i faktycznie zakłada obniżkę cen prądu dla gospodarstw domowych i przedsiębiorców. Pomysł opiera się na czterech filarach: likwidacji dodatkowych opłat (OZE, opłaty mocowej, opłaty kogeneracyjnej i opłaty przejściowej), ograniczeniu kosztów certyfikatów, obniżeniu opłat dystrybucyjnych oraz zmianie zasad bilansowania systemu.
Jednocześnie ani dla Nawrockiego, ani dla twórców prezydenckiego projektu nie jest tajemnicą, że po stronie rządowej nie ma chętnego, by o ustawie w ogóle rozmawiać. Na wątki dotyczące podatku VAT nie zgodzi się minister finansów Andrzej Domański, na wątki dotyczące wpływów do spółek Skarbu Państwa nie zgodzi się minister aktywów państwowych Wojciech Balczun.
Współpracownicy Nawrockiego przekonują - jak słyszymy w nieoficjalnych rozmowach - że zależy im, by to Donald Tusk dowodził braku możliwości obniżenia cen. Dla Pałacu jest kluczowe, aby Polacy byli przekonani, że złożona obietnica jest na stole, a jedynym blokującym jest właśnie premier i jego ministrowie.
Jako częściowo zrealizowane obietnice uznajemy również te dotyczące edukacji, szkół i nauczycieli. I tak Nawrocki obiecał "zatrzymanie pomysłów zmierzających do łatwej zmiany płci przez dzieci, nie dla adopcji dzieci przez pary homoseksualne, nie dla ideologii w szkołach". Pomysłów zmierzających do łatwej zmiany płci przez dzieci nie ma i nie było. W ramach tej obietnicy Nawrocki publicznie prezentował jednak swoje stanowisko w kwestii edukacji zdrowotnej - nowego i nieobowiązkowego przedmiotu w szkołach. W mediach społecznościowych zadeklarował, że jego syn na zajęcia nie będzie uczęszczał i powołał się właśnie na ideologizację szkoły.
W ramach częściowo zrealizowanych obietnic uznajemy również deklarację zakładającą "dobrą edukację zamiast likwidacji prac domowych". Poza tym obietnica to "szkoła bez smartfonów, chrońmy dzieci, wspierajmy rodziców, nauczyciel - zawód zaufania i szacunku". Uznaliśmy, że w ramach wspierania rodziców i nauczycieli Nawrocki zgodził się na zmiany w Karcie Nauczyciela.
Własnych inicjatyw ustawodawczych w obu tych obietnicach jednak nie było. Częściowa realizacja obietnicy jest zatem warunkowa. Jeżeli w kolejnych miesiącach nie będą się pojawiać żadne propozycje, zmienimy jej ocenę.
Sukcesy?
Na liście sukcesów Nawrockiego trzeba wymienić jeden - pierwszą wizytę zagraniczną. Tak jak zadeklarował, tak Pałac zorganizował (przy silnym wsparciu z Nowogrodzkiej). Pierwszy wyjazd poza Polskę był wprost do Białego Domu, na spotkanie z Donaldem Trumpem.
Chociaż Nawrocki do kraju nie wrócił z workiem obietnic, to w Białym Domu Polska i Polacy usłyszeli, że Trump nie zamierza zmniejszać liczby amerykańskich żołnierzy w Polsce (tak jak to zrobił już m.in. w Rumunii).
Dwukrotnie Stany Zjednoczone, Watykan i Włochy, Litwa, Finlandia, Niemcy, Francja - to lista wyjazdów zagranicznych Nawrockiego. Jak słyszymy w Kancelarii Prezydenta, w najbliższym czasie kolejne wyjazdy zagraniczne będą skupiać się na sąsiadach Polski i Europie (Karol Nawrocki odwiedzi m.in. Węgry). Na liście nie ma Ukrainy i - jak słyszymy - nie będzie.
Prezydent Nawrocki stwierdził w ostatnim czasie, że podczas prezydentury dąży do urealnienia stosunków polsko-ukraińskich. Podkreślił "potrzebę partnerskiego współdziałania" bez bycia "zakładnikiem interesów innych państw". Co to oznacza?Nawrocki do Kijowa się nie wybiera - to pewne. Strona polska oczekuje, że to prezydent Ukrainy odwiedzi Warszawę jako pierwszy. Inna opcja nie jest brana pod uwagę - ani teraz, ani na przyszłość.
W dyplomacji międzynarodowej istnieje niepisana, ale dość sztywna zasada protokołu: to młodsza (stażem) głowa państwa odwiedza najpierw tę starszą stażem. Gdyby trzymać się zatem protokołu, to kolej wyjazdów jest jasna: najpierw Nawrocki w Kijowie, później Zełenski w Warszawie.
Współpracownicy prezydenta w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że oczekują wizyty ukraińskiej głowy państwa właśnie w ramach uznania silnego wsparcia, które okazuje Polska od początku pełnoskalowej wojny. Jednocześnie też przyznają, że zmiany decyzji się nie spodziewają.
Wizyta w Białym Domu była dla Nawrockiego i całego jego środowiska stresująca. Z kilku powodów. Po pierwsze, była to pierwsza wizyta takiej rangi dla niego samego i współpracowników. Po drugie, nieprzewidywalność Donalda Trumpa nie uspokajała nikogo. Po trzecie, Polska podczas tych rozmów jest w wyjątkowo trudnym położeniu. Nasz stosunek do rosyjskiej agresji jest jednoznaczny - o wiele bardziej niż prezentowany przez Donalda Trumpa. Ten zmienia ocenę Władimira Putina z tygodnia na tydzień: do rozczarowań po pochwały godnych i dobrych rozmów.
Konflikty
W ostatnim czasie w relacjach pomiędzy Pałacem a rządem pojawiły się nowe wątki. Nawrocki odmówił na przykład podpisania awansów dla 136 adeptów ABW i kontrwywiadu, zarzucając Donaldowi Tuskowi blokadę spotkań z szefami służb (chodzi konkretnie o odwołane cztery odprawy). Tusk oskarżył prezydenta o "zemstę" i łamanie standardów, nazywając to "antypaństwowym postępowaniem".
Również w listopadzie prezydent Nawrocki odmówił nominacji dla 46 sędziów, co stało się kolejnym punktem zapalnym w jego konflikcie z rządem Donalda Tuska.
Decyzja ta dotyczy głównie młodych sędziów na początku kariery (awansy z sądów rejonowych do okręgowych oraz z okręgowych do apelacyjnych). Nawrocki uzasadnił to jako realizację obietnicy z zaprzysiężenia: przez najbliższe pięć lat (do końca kadencji) nie będzie nominował ani awansował sędziów, którzy "kwestionują porządek konstytucyjno-prawny RP", polską konstytucję, status innych sędziów powołanych legalnie lub poszczególne izby Sądu Najwyższego.
Ten incydent to bezpośrednia kontynuacja napięć konstytucyjnych dotyczących prerogatywy prezydenta i planowanych reform rządu. Nawrocki nie chce być traktowany jak notariusz, a Tusk będzie go traktował jak notariusza. Kolejne wątki tego sporu już są znane. Niebawem powróci temat nominacji dla ambasadorów i polityki zagranicznej jako takie i relacje z Unią Europejską. Inicjatywa ustawodawcza Nawrockiego również będzie spotykać się z cichym oporem: prezydent żądał pisemnych odpowiedzi, ale ich się wcale nie spodziewa.
Śmiało można powiedzieć, że do 2027 r. kolejne miesiące będą dokładnie takie jak pierwsze 100 dni Karola Nawrockiego - w obustronnym sporze.
Mateusz Ratajczak, dziennikarz Wirtualnej Polski