PolskaDonald Tusk zarzuca PiS kłamstwo. Jarosław Kaczyński: PO to partia oszustów i złodziei

Donald Tusk zarzuca PiS kłamstwo. Jarosław Kaczyński: PO to partia oszustów i złodziei

24.01.2014 14:25, aktualizacja: 24.01.2014 17:44

- Jarosławowi Kaczyńskiemu puściły nerwy, ponieważ nie pierwszy raz on i jego ugrupowanie zostało przyłapane na kłamstwie - ocenił premier Donald Tusk. To odpowiedź na wcześniejsze stwierdzenie prezesa PiS z sejmowej mównicy, że PO jest partią "złodziei i oszustów".

W debacie poprzedzającej piątkowe głosowanie, w którym sejm nie zgodził się na odwołanie Bartosza Arłukowicza z funkcji ministra zdrowia, politycy PiS przywoływali m.in. sprawę szpitala w Mysłowicach. Posłanka PiS Anna Zalewska powiedziała, że "dwoje radnych PO, w tym przewodnicząca komisji zdrowia, kupiła szpital - wart 4,5 mln zł, z kontraktem na 7 mln zł i perspektywą sięgnięcia po norweski fundusz - za 135 tys. zł". Dodała, że "to mniej niż mieszkanie" i że "każdy obywatel mógłby wziąć pod tę inwestycję kredyt". "Macherzy z Platformy grasują po Polsce" - stwierdziła.

Zabierając nieco później głos z mównicy sejmowej Tusk zarzucił Zalewskiej oraz Kaczyńskiemu, że w sprawie mysłowickiego szpitala po raz kolejny stosują "znaną od lat metodę". - Kłamstwo i insynuacja brzmiąca prawdopodobnie dla PiS-u, ponieważ nie tak łatwo można to od razu skontrować, sprostować i przekazać, i przez kilkanaście minut tak informacja żyje swoim życiem - mówił premier.

- Pani poseł Zalewska pozwoliła sobie na przekazanie komunikatu, że ze względu na złowrogą aktywność radnych Platformy szpital został sprzedany za 135 tys. zł, a jest wart dużo więcej - powiedział. - Po sięgnięciu "pilnie do informacji tam na miejscu" - kontynuował premier - okazało się, że "Mysłowickie Konsorcjum Medyczne musi nie tylko wpłacić 135 tys. zł, ale musi także pokryć stare zobowiązania finansowe miasta w kwocie około 2,8 mln zł oraz zainwestować w nieruchomości i sprzęt medyczny 3,5 mln zł do końca 2017 toku, a także zobowiązało się do zainwestowania 400 tys. zł na rzecz płynności finansowej.

Po drugie - powiedział Tusk - władze miasta poinformowały, że nie doszło do sprzedaży szpitala, ponieważ nieruchomość pozostaje własnością miasta, tylko do zbycia udziałów w spółce. - Wasze okrzyki pod naszym adresem moglibyśmy, gdybyśmy preferowali wasze obyczaje parlamentarne, to cała sala powinna krzyczeć: "oszuści, kłamcy", bo po raz kolejny posługujecie się tymi metodami - dodał szef rządu.

- Żeby postawić "kropkę nad i" i popsuć państwu z PiS humor do końca, informuję, że w sprawie prywatyzacji tego szpitala radni PiS zachowali się prawdopodobnie racjonalnie, tzn. ich udział w głosowaniu przedstawia się następująco: radny Piotr Oślizło głosował "za", Andrzej Sikora wstrzymał się od głosu, a trzeci radny nie uczestniczył w głosowaniu; to ten radny (Daniel Jacent), który wczoraj zaczął podnosić wątpliwości, co do procesu, który trwa już od wielu, wielu miesięcy - powiedział Tusk.

Dodał, że "stek półprawd, insynuacji i kłamstw", jakim posłużyła się poseł PiS, poprzedziła ona sugestią, że ona sama jest dobrze przygotowana - merytorycznie i kompetentnie - natomiast premier posługuje się notatkami PR-owców. - Otóż chcę powiedzieć, że wczoraj nie zauważyła pani tego procesu prywatyzacji, który za aprobatą radnych PiS toczy się od wielu, wielu miesięcy. Wczoraj pani nie wspomniała nic na ten temat. Pani przeczytała rano "Fakt" i z tym materiałem przyszła pani na mównicę, by po raz kolejny oszczerstwo, kłamstwo i półprawdę użyć przeciwko konkurencji politycznej. Wstydzę się czasami, że z państwem tutaj współpracuję - konkludował szef rządu.

Powiedział ponadto, że osoby wymienione przez Zalewską w sejmowym wystąpieniu poinformowały, że wkraczają na drogę sadową wobec poseł PiS, a także wobec redakcji "Faktu", który informację opublikował.

Piątkowy "Fakt" napisał, że radna PO z My­sło­wic Jo­lan­ta Char­chu­ła oraz radny PO z Gliwic Ka­je­tan Gor­nig za­sia­da­ją w My­sło­wic­kim Kon­sor­cjum Me­dycz­nym, które pod koniec roku ku­pi­ło szpi­tal w My­sło­wi­cach za 135 tys. zł. "Miejska spółka warta była 4,5 mln zł. Jeden udział kosztował 500 zł. Wystarczyła odpowiednia uchwała, akceptacja radnych i cena udziału spadła do śmiesznie niskiej kwoty 15 zł" - napisała gazeta. Jak napisano w artykule, nowy właściciel zobowiązał się spłacić 2,8 mln zł długu placówki oraz przeprowadzić do 2017 roku inwestycje o wartości kosztem 3,5 mln zł.

Odpowiadając na wystąpienie premiera Kaczyński powiedział: - Ponieważ ten pan, który tam siedzi, o nazwisku Tusk, wymienił moje nazwisko i jednocześnie przedstawił tutaj pewien wywód, chcę powiedzieć jedno: sądzę, że liczy na wielką naiwność społeczeństwa. Otóż tego rodzaju operacje, a nie zaprzeczył pan, że to radni PO, właśnie tak się przeprowadza, każdy to wie, tylko pan udaje, że pan nie wie. Jesteście partią oszustów i złodziei.

Marszałek sejmu oświadczyła, że za te słowa skieruje sprawę prezesa PiS do komisji etyki poselskiej. - Panie pośle Kaczyński, kieruję za te słowa pańską sprawę do komisji etyki - powiedziała Kopacz. W tej chwili na sali sejmowej rozległy się okrzyki "złodzieje, złodzieje". - Potrzebujecie państwo przerwy, żeby troszkę sobie pokrzyczeć, to ja państwa wypuszczę na zewnątrz, bo ta sala nie jest od krzyku. - Zwyczaje kibolskie tu nie będą decydować - powiedziała Kopacz.

Na późniejszej konferencji prasowej premier był pytany o słowa prezesa PiS pod adresem Platformy. - Jarosławowi Kaczyńskiemu puściły nerwy, ponieważ nie pierwszy raz on i jego ugrupowanie zostało przyłapane na kłamstwie. Cała ta agresywna filozofia PiS, która ma udowodnić, że cały świat wokół nich jest zły, a oni są w porządku, jest oparta na kłamstwie, podobnie jak ta debata nad odwołaniem ministra Arłukowicza oparta była na kłamliwych czy takich insynuacyjnych zarzutach - powiedział.

Zdaniem premiera "nerwy puściły panu Kaczyńskiemu, jego koleżankom i kolegom, bo zostali przyłapani właściwie na gorącym uczynku, i to przy kamerach". - Jest mi przykro, że główna partia opozycyjna z kłamstwa uczyniła istotę swego postępowania - z kłamstwa, oszczerstwa i próby dezawuowania swoich politycznych konkurentów, ale prędzej, czy później zapłacą za to także w oczach opinii publicznej - uważa szef rządu. - Kłamstwo, i tacy politycy, jak Jarosław Kaczyński wiedzą to dobrze, że kłamstwo ma krótkie nogi - powiedział Tusk.

Tusk ocenił, że jakość wystąpień i argumentacji, jaka miała miejsce podczas debaty nad odwołaniem Arłukowicza "świadczy jak najgorzej o PiS". Mówił, że wokół niego też są ludzie, którzy potrafią doradzić mu "coś, co jest nie do przyjęcia". - Na przykład lista zgonów nagłych, nieprzyjęcia do szpitala, zmarłych noworodków, w czasie kiedy rządził PiS, ale - powiem szczerze - jest to ostatnia rzecz, jaką bym zaakceptował, czyli na tragedii ludzi, na śmierci dzieci, na trumnach robić taki "chocholi taniec", ale PiS się wyspecjalizował - stwierdził premier. - Mam czasami wrażenie, że na inną politykę, niż na trumnach, ich nie stać - dodał.

Odniósł się też do wypowiedzi Zalewskiej dotyczącej śmierci trzylatka, który zmarł po tym, gdy nie został przyjęty do jednego z poznańskich szpitali. - Jest mi przykro, ale ten ostatni wyskok pani poseł Zalewskiej, tzn. propaganda partyjna z użyciem informacji o śmierci dziecka, jest czymś wyjątkowo obrzydliwym - ocenił. Zalewska podczas głosowań w sejmie poprosiła o przerwę i poprosiła ministra zdrowia o wyjaśnienia ws. okoliczności śmierci dziecka. Sejm nie wyraził zgody na przerwanie obrad. - To dramatyczny i tragiczny symbol tego, co się dzieje w służbie zdrowia - oceniła z kolei posłanka PiS podczas konferencji prasowej w sejmie.

Tusk po raz poruszył też kwestię koncepcji tworzenia sieci szpitali, za którą opowiadał się nieżyjący już b. minister zdrowia w rządzie PiS Zbigniew Religa. Podczas piątkowej debaty premier apelował do Kaczyńskiego, by - jeśli chce realizować dziedzictwo Religi - przedstawił szczegóły budowy tej sieci.

Sam powiedział, że jest przeciwny tej koncepcji. Zapewnił, że jego rząd nie podjął i nie podejmie w przyszłości "administracyjnej decyzji o zlikwidowaniu jakiejś dużej grupy polskich szpitali". - Cały czas mówimy o tym, że ta sieć będzie kształtowała się naturalnie dzięki wyborom pacjentów, którzy będą przez długie, długie lata, jakby takiego kształtowania sieci dokonywali poprzez swój wybór, szczególnie wtedy, kiedy ta konkurencja jest coraz bardziej realna - także jeśli chodzi o kontrakty - zaznaczył Tusk.

Dodał, że Kaczyński "musi mieć odwagę, skoro zapowiada, że jest potrzebna sieć szpitali, przyznać do tego, że ma zamiar zamknąć dużą liczbę szpitali", bo - zaznaczył - ta idea właśnie na tym polega. - Mam wrażenie, że stąd też te nerwy, bo został przyłapany pewnie na słowach, których nie chciałby wypowiedzieć, ale być może mu to w duszy gra - ocenił szef rządu.

Źródło artykułu:PAP
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także