Zamieszki w Łodzi - prokuratura bada kto strzelał
Nie dwie, a jedna osoba zmarła w wyniku odniesionych ran w zamieszkach, do których doszło w nocy z soboty, na niedzielę w Łodzi. Ofiarą jest 19-letni mężczyzna.
09.05.2004 | aktual.: 09.05.2004 16:51
Stan krytyczny
Wcześniej policja i pogotowie ratunkowe informowały o dwóch ofiarach śmiertelnych. "W stanie krytycznym jest 23-letnia kobieta, która z raną postrzałową głowy leży w jednym ze szpitali. Jest podłączona do respiratora, który utrzymuje ją przy życiu" - powiedział koordynator medyczny łódzkiego pogotowia Krzysztof Piątkowski.
Dodał, że w szpitalach z ranami postrzałowymi leżą jeszcze dwie osoby. 22-letnia kobieta jest już po operacji, a jej stan jest określany jako stabilny. Nadal w stanie ciężkim znajduje się postrzelony w twarz 19-latek.
Chuligani na Juwenaliach
Według wstępnych ustaleń policji, grupa chuliganów napadła na bawiących się podczas Juwenaliów studentów. Doszło do bójki z udziałem niebezpiecznych narzędzi. Gdy na miejsce przyjechała policja, agresja napastników skierowana została w jej stronę. Policjanci użyli broni gładkolufowej.
Zdaniem pracowników pogotowia, w grupie chuliganów byli kibice jednej z łódzkich drużyn piłkarskich.
W czasie akcji lekko rannych zostało dwóch policjantów. Zatrzymano 19 osób, podejrzewanych o czynną napaść na policjantów i kradzież mienia.
Dramatyczna bójka
W grupie chuliganów, którzy wywołali bójkę były osoby wyglądające, jakby wcześniej brały narkotyki - powiedzieli naoczni świadkowie nocnych zamieszek na osiedlu studenckim w Łodzi.
"Bójka wyglądała bardzo dramatycznie. Wszystko zaczęło się przed jednym z akademików. Na początku wyglądało to bardzo niewinnie, ale z czasem biło się coraz więcej osób. Po przyjeździe policjantów, agresja została skierowana przeciwko nim" - powiedział obecny na miejscu fotoreporter jednej z łódzkich gazet.
Dodał, że w czasie zamieszek wielu ich uczestników uciekło w tłum studentów bawiących się na koncercie. "Uczestnikom zamieszek pomagały też ciemności, dzięki którym mogli się łatwiej ukryć. Niedawno byłem na przerwanym przez chuliganów meczu w Chorzowie, ale to, co się stało w nocy wyglądało znacznie gorzej" - wyjaśnił.
Inny świadek, student Uniwersytetu Łódzkiego opowiada, że ubrani w dresy napastnicy rzucali w policjantów butelkami i kamieniami. Policja odpowiadała strzałami z broni gładkolufowej.
Prokuratura prosi o kontakt
Łódzka prokuratura bada okoliczności zamieszek. "Badamy przede wszystkim okoliczności w jakich użyta została broń. Prosimy również wszystkie osoby, świadków wydarzeń o jak najszybszy kontakt z prokuraturą, bądź to osobiście bądź telefonicznie. Będziemy pracować do późna w nocy" - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej Krzysztof Kopania.
Dodał, że prokuraturze zależy szczególnie na tych wszystkich, którzy byli bezpośrednimi świadkami zajść, mają być może jakieś zdjęcia lub nagrania. Łódzka prokuratura mieści się przy ul. Kilińskiego 152, numery telefonów pod którymi czekają prokuratorzy to: 676-87-02 lub 676-87-04.