ŚwiatBostońska policja szuka podejrzanego o zamachy podczas maratonu

Bostońska policja szuka podejrzanego o zamachy podczas maratonu

19.04.2013 07:09, aktualizacja: 19.04.2013 20:44

Trwa obława na 19-letniego Dżochara Carnajewa, który jest podejrzewany o przeprowadzenie zamachu bombowego w Bostonie. Policja otoczyła dom w miasteczku Watertown, w którym zamachowiec może się ukrywać. Trwa też dokładne przeczesywanie okolicy. - Poddaj się i błagaj o wybaczenie - apeluje do 19-latka jego wujek.

Bostońska policja informowała, że poszukuje zielonej hondy civic z 1999 r. z rejestracją 116 GC7 Massachusetts, którą miał się poruszać Dżochar Carnajew. Nieco ponad pół godziny później poszukiwania odwołano. "Mamy ten samochód. Nie szukamy go" - napisała policja na Twitterze.

Amerykańskie media cytują również wpis, który rzekomo Dżochar Carnajew zamieścił na Twitterze tuż po zamachu: "W sercu miasta nie ma miłości".

Rodzina apeluje do Dżochara

Rusłan Carni, wuj zamachowca podkreślił na konferencji prasowej, że działanie jego bratanka nie mają nic wspólnego z narodem czeczeńskim. Mieszający w USA Rusłan Carni powiedział, że jest mu wstyd, iż synowie jego brata, który nie miał na nich wielkiego wpływu, dokonali tak haniebnego czynu.

- Gdybym tylko przypuszczał, co zamierzają zrobić, byłbym pierwszym, który by doprowadził ich przed wymiar sprawiedliwości. To nie ma nic wspólnego z Czeczenią. Czeczeni to pokojowy naród - powiedział.

Z kolei amerykańska dziennikarka Bianna Golodryga napisała na Twitterze, że rozmawiała po raz kolejny z ojcem Dżochara Carnajewa, który jest przekonany, że jego synowie są niewinni. - Jeżeli zabiją Dżochara, to będę przekonany, że został wrobiony - stwierdził. Dziennikarka uważa, że ojciec podejrzewanych mężczyzn nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Podobnie jak wuj, apeluje do syna, żeby się poddał.

Ciotka podejrzanych: nie wierzę

Mieszkająca w Toronto ciotka dwóch braci podejrzanych o poniedziałkowy zamach bombowy podczas maratonu w Bostonie oświadczyła, że "nie wierzy, by byli zamieszani w jakąkolwiek zbrodnię". Dodała, że w piątek rano kontaktowało się z nią FBI.

W rozmowie z telewizją CBC Maret Carnajewa oświadczyła, że "FBI nie ma żadnych innych dowodów na winę braci niż zdjęcia dwóch młodych ludzi idących ulicą koło linii mety" maratonu. Potwierdziła, że obaj mężczyźni to jej bratankowie i - jej zdaniem - są niewinni.

Carnajewa powiedziała, że mieszka w Kanadzie od 1996 roku i nie widziała swoich bratanków od pięciu czy sześciu lat - relacjonowała CBC. Natomiast rozmawiała ze starszym z braci, Tamerlanem Carnajewem, dwa lata temu, gdy urodziła mu się córka, a następnie - ok. roku temu.

Dodała też, że Tamerlan poślubił kobietę, która jest chrześcijanką. Według jej słów starszy brat po narodzinach dziecka zajmował się nim w domu, gdy żona pracowała.

Eksplozje w domu otoczonym przez policję

Telewizja Fox News podała, że w domu otoczonym przez policję, w którym może ukrywać się Dżochar Carnajew, miały miejsce eksplozje, jednak ich źródło nie jest znane. Pojawiły się informacje, że policja zatrzymała w okolicach domu mężczyznę, jednak nie wiadomo jaki ma on związek ze sprawą.

"Jest uzbrojony i niebezpieczny" - napisał o poszukiwanym na Twitterze szef bostońskiej policji Ed Davis.

Deval Patrick, gubernator stanu Massachusetts powiedział, że sytuacja jest bardzo poważna. - Przestrzegajcie poleceń policji - apelował do mieszkańców na konferencji prasowej gubernator.

- Zostańcie w domu - zaapelował do mieszkańców jeden ze śledczych. W regionie Bostonu wstrzymano całkowicie ruch pociągów i komunikacji miejskiej. Nad północno-zachodnią częścią Bostonu zamknięto też przestrzeń powietrzną. Jak relacjonują amerykańskie media położone na przedmieściach Bostonu Watertown (to w tym miasteczku zakończył się w piątek nad ranem czasu miejscowego policyjny pościg za dwójką podejrzanych) przypomina strefę wojny.

Przedstawiciele amerykańskich sił bezpieczeństwa poinformowali, że skłaniają się ku teorii, iż zamachy bombowe podczas maratonu w Bostonie, w których zginęły trzy osoby, a ponad 170 zostało rannych, były motywowane islamskim ekstremizmem.

Drugi mężczyzna podejrzewany o ataki w Bostonie nie żyje. To 26-letni Tamerlan Carnajew, brat poszukiwanego. Mężczyzna jest też podejrzewany o zastrzelenie policjanta na terenie słynnego Instytutu Technologicznego Massachusetts (MIT) i kradzież samochodu. Tamerlan zmarł w szpitalu po zatrzymaniu. Jak informuje NBC mężczyźni byli braćmi i od roku - według doniesień AP - legalnie mieszkali w USA.

Kim są zamachowcy?

Podejrzani o zamach bombowy w Bostonie to bracia pochodzący z Czeczenii. Ojciec podejrzanych, Anzor Carnajew, który przebywa w Machaczkale, stolicy Dagestanu, rozmawiał z agencją AP przez telefon w piątek.

Anzor Carnajew powiedział, że oczekiwał, iż Dżochar, którego uważa za "bardzo inteligentnego młodego człowieka", przyjedzie do niego na wakacje.

W maju 2011 roku Dżochar, wówczas kończący prestiżową szkołę średnią, otrzymał stypendium wysokości 2,5 tys. dolarów od miasta Cambridge, w stanie Massachusetts, na kontynuowanie nauki.

Rosyjska "Nowaja Gazieta", powołując się na amerykańskie media, poinformowała, że rodzina Carnajewów przyjechała do Stanów Zjednoczonych ok. 10 lat temu. Bracia mają jeszcze dwie siostry, które obecnie są poszukiwane przez policję. Rodzina w latach 90. przyjechała z Czeczenii do Kirgistanu, a w 2001 roku do Dagestanu. Według niektórych źródeł po wyjeździe z Dagestanu przez pewien czas zatrzymała się też w Kazachstanie. Następnie wszyscy pojechali do USA.

Rosyjski portal newsru.com napisał, że internauci znaleźli profil Dżochara Carnajewa w serwisie społecznościowym Wkontakte, gdzie jego ostatnią aktywność zarejestrowano w piątek o godz. 5 rano. W danych kontaktowych figurował Boston, a w miejscach edukacji - Machaczkała i Cambridge. Wśród interesujących go grup była "Czeczenia, wszystko o Republice Czeczeńskiej". Napisał, że mówi po czeczeńsku, a także po angielsku i rosyjsku. Jako swój światopogląd wskazał "islam", ale jako osobisty cel określił "pieniądze i karierę".

Dyrektor szkoły w Machaczkale potwierdził, że Dżochar uczył się w pierwszej klasie tej placówki jeden rok; tyle samo do tej szkoły uczęszczał starszy Tamerlan. W 2002 roku Dżochar z Tamerlanem i dwiema siostrami trafili do USA.

Na stronie Cambridge Rindge & Latin School, w której uczył się młodszy z braci, znalazła się informacja, że w lutym 2011 roku uzyskał tytuł "sportowca roku".

Profesor prawa na Uniwersytecie Massachusetts Dartmouth Adam Sulkowski powiedział, że w wywiadzie dla lokalnego radia koleżanka Dżochara określiła go jako "dobrego, bardzo zabawnego" kolegę, z którym "wszyscy lubili z spędzać czas" i z którym "świetnie się rozmawiało". - Ktoś inny, kto go znał, też mówił, że nie wierzy, by taki spokojny chłopak mógł zrobić coś podobnego - powiedział Sulkowski.

Według agencji Interfax także Tamerlan miał sportowe zainteresowania - w USA profesjonalnie zajmował się mieszanymi sztukami walki. W galerii zdjęć z treningu Tamerlana Carnajewa napisano, że sportowiec wraz z rodziną opuścił Czeczenię na początku lat 90. Miał nadzieję na otrzymanie amerykańskiego obywatelstwa i chciał reprezentować kraj na olimpiadzie w dyscyplinie boksu.

Media odnotowały też, że w 2009 roku Tamerlan został aresztowany za pobicie swojej dziewczyny.

Tymczasem agencja ITAR-TASS, powołując się na źródło policyjne na Północnym Kaukazie, informuje, że bracia nie byli notowani przez policję w Rosji..

"Sądząc po podawanych przez media nazwiskach, nie trafiali oni w pole widzenia organów ochrony prawa w Rosji. Nie figurują w bazach danych podejrzanych osób bądź osób, które mogły mieć związek z organizacjami terrorystycznymi i ekstremistycznymi" - przekazał rozmówca agencji.

Pochodzili z Czeczenii

Informator ITAR-TASS dodał, że rodzina Carnajewów przed laty prawdopodobnie mieszkała przez krótko w stolicy Czeczenii - Groznym. "Informacji o nich zachowało się bardzo mało" - powiedział.

Z kolei rzecznik czeczeńskiego prezydenta Ramzana Kadyrowa, Alwi Karimow, oświadczył, że Carnajewowie "od lat w żaden sposób nie są związani z Czeczenią". "Według wstępnych danych, uzyskanych od kompetentnych organów, rodzina Carnajewów wiele lat temu wyjechała z Czeczenii do innego regionu Federacji Rosyjskiej" - oznajmił Karimow, cytowany przez agencję Interfax.

Natomiast radiu Echo Moskwy rzecznik Kadyrowa powiedział, że "światopogląd braci ukształtował się w USA". "To tam wyrośli. I to tam tkwi korzeń zła" - dodał.

Turecki wątek

Turecki minister spraw wewnętrznych Muammer Guler oświadczył w piątek, że jeden z dwóch podejrzanych o zamach bombowy podczas maratonu w Bostonie spędził 10 dni w Turcji 10 lat temu, ale poza tym epizodem nie łączyły go z tym krajem żadne związki.

Rosyjskie radio Echo Moskwy poinformowało wcześniej, że bracia podejrzani o poniedziałkowy zamach w Bostonie i zastrzelenie w piątek policjanta pod Bostonem, przyjechali do Stanów Zjednoczonych, korzystając z tureckich dokumentów.

Szef tureckiego MSW sprecyzował, że Tamerlan Carnajew udał się do Turcji z paszportem Kirgistanu wraz z trzema innymi osobami, noszącymi to samo nazwisko, w lipcu 2003 roku. Do Stambułu grupa wjechała 9 lipca 2003 roku, a opuściła kraj przez Ankarę 10 dni później.

Guler zapewnił, że Turcja podzieliła się z przedstawicielami FBI wszelkimi informacjami na temat podejrzanych.

Strzelanina po zamachach

Obaj mężczyźni byli na zdjęciach opublikowanych w czwartek przez FBI w związku z zamachami bombowymi w Bostonie, w których zginęły trzy osoby, a około 180 zostało rannych. Poszukiwany mężczyzna to ten, który na zdjęciach miał na głowie białą czapkę bejsbolową - powiedział Davis.

W czwartek wieczorem czasu lokalnego (w piątek nad ranem czasu polskiego) na terenie kampusu renomowanej uczelni technicznej MIT w Cambridge pod Bostonem zastrzelony został policjant.

Według prokuratury i policji funkcjonariusz został wezwany do jednego z budynków po godzinie 22 czasu lokalnego. Został kilkakrotnie postrzelony; zmarł w szpitalu na skutek odniesionych ran.

Tuż po strzelaninie na stronie internetowej uczelni pojawiło się ostrzeżenie, w którym apelowano do studentów, by nie wychodzili na zewnątrz i trzymali się z dala od budynku, w którym doszło do incydentu. W tzw. Stata Center mieszczą się laboratoria komputerowe oraz wydziały lingwistyki i filozofii.

Po zastrzeleniu policjanta obaj uzbrojeni sprawcy ukradli samochód, którego kierowcę wzięli za zakładnika (wkrótce go wypuścili). Policja podjęła pościg za uciekającym w kierunku pobliskiego Watertown samochodem. Do akcji skierowano setki funkcjonariuszy. Według świadków doszło do eksplozji; słyszano też strzały.

Podczas pościgu dwóch podejrzanych rzuciło w policjantów kilka ładunków wybuchowych. Doszło do strzelaniny, w której jeden ze ściganych został ciężko ranny. Zmarł w szpitalu. Drugi mężczyzna pozostaje na wolności.

Policja zwróciła się do mieszkańców Watertown, by zachowali ostrożność i otwierali drzwi tylko legitymującym się policjantom.

Jeden z mieszkańców powiedział BBC: "Widziałem oznaczone i nieoznaczone samochody policyjne. Wiedziałem, że to nie żarty, kiedy jeden z policjantów wyciągnął pistolet i powiedział: "wracaj do domu".

Po ponad trzech godzinach od strzelaniny w kampusie uczelnia odwołała alarm. Poinformowano, że studenci mogą wrócić do zajęć. "Proszę zachować ostrożność w najbliższych godzinach" - podkreślił MIT. W instytucie studiuje ok. 11 tys. osób.

W piątek policja opublikowała nowe zdjęcie przedstawiające mężczyznę poszukiwanego w związku zamachami w Bostonie. Na zdjęciu jest on ubrany w szarą bluzę sportową z kapturem. Według policji mężczyzna "stanowi zagrożenie dla każdego, kto się do niego zbliży". Zdjęcie zrobiono w sklepie spożywczym 7-Eleven w Cambridge.

Władze wstrzymały w piątek cały publiczny transport w regionie Bostonu z powodu pościgu za podejrzanym zabójcą policjanta. Kto już stoi na przystanku autobusowym, niech wraca do domu - powiedział rzecznik bostońskich władz.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1657)
Zobacz także