PolskaGiertych: na liście lektur nie ma miejsca dla Lema

Giertych: na liście lektur nie ma miejsca dla Lema

Giertych: na liście lektur nie ma miejsca dla Lema
Źródło zdjęć: © PAP
13.06.2007 19:17, aktualizacja: 13.06.2007 21:43

Ministerstwo Kultury i Ministerstwo Edukacji Narodowej doszły do wstępnego porozumienia w sprawie przywrócenia części lektur do kanonu szkolnego. Do porozumienia doszło podczas spotkania przedstawicieli resortów w ramach komisji uzgodnieniowej. Jednak według ministra Giertycha na liście nie ma miejsca na Gombrowicza i "Bajki robotów" Lema.

Minister kultury Kazimierz Michał Ujazdowski po spotkaniu wydał oświadczenie, w którym wyraził zadowolenie z uwzględnienia przez MEN wielu propozycji jego resortu. Ujazdowski zaznaczył, że spis lektur szkolnych powinien być ukształtowany przy uwzględnieniu kilku zasad: hierarchii dokonań literackich, szacunku dla integralności całej polskiej literatury oraz troski o znajomość literatury europejskiej.

Minister w komunikacie podkreślił, że niezrozumiała jest nieobecność w kanonie lektur twórczości Czesława Miłosza, zwłaszcza przy propozycji MEN pozostawienia w nim książki Jana Dobraczyńskiego. Jan Kasprzyk, rzecznik ministra kultury, powiedział, że nadal nie uważa sprawy kanonu lektur za zamkniętą.

Kasprzyk podkreślił, że Ministerstwo Kultury będzie dalej walczyć o obecność literatury emigracyjnej reprezentowanej przez twórczość Józefa Mackiewicza, Andrzeja Bobkowskiego i Jerzego Stempowskiego. Rzecznik ministra kultury powiedział, że co do obecności dzieł tych pisarzy, to na dzisiejszym spotkaniu nie doszło jeszcze porozumienia.

Giertych pytany o pisarzy emigracyjnych powiedział, że "co do Mackiewicza i Bobkowskiego nie ma problemu". Na Gombrowicza nie zgodzę się; nie dlatego, żebym miał coś przeciwko niemu, tylko dlatego, że nie ma miejsca - zaznaczył. Wątpię też, by na liście znalazł się Witkacy, choć "Szewcy" to dobry dramat - dodał minister edukacji.

Jak mówił, na nowej liście nie znajdą się też "Bajki robotów" Stanisława Lema, co proponował Ujazdowski. Jak tłumaczył Giertych, również z braku miejsca.

Jest mnóstwo dobrych autorów, ale żeby dodać propozycje Ministerstwa Kultury, trzeba coś z listy usunąć. Nie ma miejsca na wszystkie. Trzeba decydować: coś za coś - powiedział Giertych. Jego zdaniem, nie można listy lektur rozszerzać w sposób nieograniczony. Jak tłumaczył, nadmierne rozszerzenie listy spowoduje, że znajdą się na niej pozycje, których uczniowie i tak nie przeczytają. Przypomniał, że do listy lektur dochodzą cztery powieści Henryka Sienkiewicza. Nie zrezygnuję z nich - zaznaczył.

Minister edukacji poinformował, że w nowej wersji projektu znajdzie się "Inny świat" Herlinga-Grudzińskiego, choć tylko we fragmentach. Jak mówił, do MEN docierały sygnały od rodziców zwracających uwagę na brutalne sceny w książce i dosadność opisów. Jednak to postać, której nie można pominąć - podkreślił Giertych, wyrażając się o autorze. Dodał, że na pewno na liście będzie też "Zbrodnia i kara".

Prawdopodobnie z trzech proponowanych przez MEN powieści Jana Dobraczyńskiego: "Marcin powraca z daleka", "Cień ojca" i "Listy Nikodema" pozostanie tylko ostatnia z nich. Trzy tytuły Dobraczyńskiego to była tylko propozycja. Nie zgodzę się jednak zupełnie z niego zrezygnować - powiedział Giertych. Według niego, z trzech proponowanych tytułów najlepiej przyjęte zostały właśnie "Listy Nikodema".

Publiczna dyskusja nad kształtem kanonu lektur trwa od końca maja, kiedy to "Gazeta Wyborcza" opisała projekt rozporządzenia ministra edukacji w tej sprawie. Minister kultury krytycznie wypowiadał się na temat proponowanych zmian. Negatywnie ocenił m.in. to, że w propozycji listy lektur nie uwzględniono dzieł Fiodora Dostojewskiego, Franza Kafki czy Johanna Wolfganga Goethego.

Ujazdowski mówił wówczas i nadal to podtrzymuje, że spis lektur szkolnych powinien być ukształtowany przy uwzględnieniu kilku zasad: hierarchii dokonań literackich, szacunku dla integralności całej polskiej literatury oraz troski o znajomość literatury europejskiej. W ocenie ministra, kanon lektur musi być także wolny od wszelkich prób ideologizacji procesu edukacyjnego.

Minister edukacji tłumaczył zaś, że to nie on zaproponował usunięcie Dostojewskiego z listy lektur, ponieważ stało się to już w 1999 r. Mówił także, że projekt rozporządzenia dotyczący lektur szkolnych jest obecnie konsultowany i każdy może zgłaszać swoje uwagi.

W ubiegłym tygodniu resort kultury przekazał MEN wykaz tytułów, o które - jego zdaniem - powinien być uzupełniony spis lektur.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także