PolskaProkurator IPN: prawda o pogromie kieleckim czeka na wyjaśnienie

Prokurator IPN: prawda o pogromie kieleckim czeka na wyjaśnienie

01.07.2006 08:05, aktualizacja: 04.07.2006 10:13

Próby dotarcia do prawdy o pogromie kieleckim z 4 lipca 1946 roku zakończyły się tylko częściowym powodzeniem; powstał wprawdzie precyzyjny opis przebiegu zajść, w których zginęło 37 osób narodowości żydowskiej, wciąż brak jednak odpowiedzi na najważniejsze pytanie: czym naprawdę były tamte wydarzenia - uważa prokurator pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej Krzysztof Falkiewicz.

Dowody zebrane w sprawie, w postaci zeznań i relacji uzyskanych zarówno w śledztwach prowadzonych bezpośrednio po wydarzeniach jak też w postępowaniu prowadzonym później, potwierdzają jedynie udział w tych przestępstwach zarówno ludności cywilnej, zebranej przed budynkiem na ul. Planty 7, jak też przedstawicieli służb mundurowych. Zeznania świadków zawierają liczne opisy bicia przy użyciu niebezpiecznych narzędzi, poszczególnych osób narodowości żydowskiej, jednak żaden dowód nie pozwala przypisać konkretnemu sprawcy dokonania konkretnego przestępstwa - powiedział prok. Falkiewicz.

Mimo, że w toku wieloletniego śledztwa przesłuchanych zostało łącznie około 170 świadków, zebrane dowody nie dały podstaw do przedstawienia obecnie zarzutów komukolwiek. W związku z tym, postępowanie karne w sprawie kieleckiej zbrodni sprzed 60 lat, prowadzone przez prokuratora Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie Krzysztofa Falkiewicza, zostało 21 października 2004 roku umorzone.

Według prokuratora, stan materiału dowodowego pozwalał przyjąć jako najbardziej prawdopodobną hipotezę, że "wydarzenia kieleckie z 4 lipca 1946 roku miały charakter spontaniczny i zaistniały wskutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności natury historycznej i współczesnej".

Jak argumentuje prokurator IPN, Polacy obawiali się po wojnie żydowskich roszczeń o zwrot majątków pozostawionych w czasie okupacji, a zwłaszcza domów obywateli narodowości żydowskiej, które po zakończeniu wojny zajęli polscy lokatorzy. Jednocześnie sytuacja materialna Żydów w Kielcach oceniana była przez kielczan jako znacznie lepsza niż ich własna. Stan zamożności wzmagał poczucie odrębności narodowej, pogłębiane dodatkowo przez różnice religijne. Znaczący wpływ na negatywny stosunek mieszkańców Kielc do Żydów miała tez nadreprezentacja osób tej narodowości w organach władzy komunistycznej, w tym zwłaszcza aparatu bezpieczeństwa, bezwzględnie traktującego polskich patriotów z organizacji poakowskich, które na Kielecczyźnie działały bardzo aktywnie i miały społeczne poparcie.

W opinii Falkiewicza, tym tłumaczyć należy łatwe przyjęcie za wiarygodną historii o porwaniu przez Żydów 8-letniego Henryka Błaszczyka, potwierdzonej w sposób bezkrytyczny przez Milicję Obywatelską. Atmosferę w tłumie przed budynkiem przy ul. Planty pogorszył obserwowany konflikt między milicjantami a przybyłymi tam funkcjonariuszami Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, co zostało odebrane jako próba ochrony Żydów ze strony aparatu bezpieczeństwa, nieakceptowanego przez większość społeczeństwa. Fakt ten spowodował też pojawienie się w tłumie haseł narodowościowych i antyrządowych oraz antykomunistycznych - zaznaczył prokurator.

Jego zdaniem, istotnym czynnikiem, który spowodował wybuch agresji były pierwsze strzały z broni palnej, które padły w budynku żydowskim. Przyjęte one zostały przez zgromadzonych na ulicy jako oddane przez mieszkańców tego domu do interweniujących żołnierzy i milicjantów. Dalsze zachowanie grupy mieszkańców Kielc było typowe dla reakcji tłumu; akty okrucieństwa tłumaczyć należy zmniejszoną wrażliwością, spowodowaną obserwacją wydarzeń z czasów wojny i okupacji, w których śmierć człowieka nie była faktem wyjątkowym - wyjaśnił Falkiewicz.

Dodał, że eskalację wydarzeń umożliwiły źle zorganizowane działania służb odpowiedzialnych za utrzymanie bezpieczeństwa obywateli; w świetle istniejących dowodów, nieskuteczność działań władzy trzeba tłumaczyć nietrafną oceną możliwości rozszerzenia się wydarzeń i związanego z nimi zagrożenia życia Żydów. Zasadniczą przyczyną uniemożliwiającą opanowanie sytuacji była niemożność użycia broni palnej wobec agresywnej, kilkudziesięcioosobowej grupy, w tłumie, który liczył ogółem około 500 osób. Zakaz taki wynikał z wyraźnych poleceń, wydanych przez funkcjonariuszy państwowych szczebla centralnego - powiedział prokurator.

Jak zapewnił, podczas analizy przyczyn tragicznych zajść, zweryfikowano w śledztwie również sześć innych hipotez. Pierwsza z nich zakładała, że zdarzenia zostały sprowokowane z inspiracji rządu emigracyjnego w Londynie i podziemia niepodległościowego w kraju, celem skompromitowania komunistycznego aparatu władzy i wykazania, że nie jest on w stanie kontrolować społeczeństwa polskiego. Według kolejnej, krwawe zajścia spowodowały kręgi syjonistyczne, w celu wymuszenia lub przyspieszenia emigracji Żydów do Palestyny, gdzie mieli być kadrą tworzącą państwo Izrael. Trzecia hipoteza - jak wyliczał - dotyczyła ewentualnego sprowokowania wydarzeń przez ośrodki pronazistowskie, dla wykazania, że antysemityzm nie był zjawiskiem typowym tylko dla III Rzeszy. Czwarta zakładała, że wydarzenia kieleckie sprowokowały tajne służby Związku Radzieckiego w celu skompromitowania Polski na arenie międzynarodowej, co mogłoby dać argument rządom państw zachodnich do nieingerowania w politykę Stalina wobec Polski. Następna hipoteza
wskazywała, że prowokacji jak i samego zdarzenia w ogóle nie było w rzeczywistości, gdyż zostało ono sfingowane celem skompromitowania obywateli narodowości polskiej za granicą. Ostatnia z przebadanych hipotez zakładała, że pogrom kielecki został sprowokowany przez kierownictwo organów bezpieczeństwa, celem przerzucenia odpowiedzialności na podziemie niepodległościowe i ewentualne odwrócenie uwagi światowej opinii publicznej od faktu sfałszowania wyników referendum. Materiał dowodowy nie wskazał jednoznacznie na zaistnienie którejkolwiek z tych hipotez - oświadczył prokurator.

Według niego, należy mieć świadomość, że liczący 29 tomów akt materiał dowodowy nie jest, niestety, kompletny. Część dokumentów mogących mieć istotne znaczenie dowodowe zostało bowiem wcześniej zniszczonych, zgodnie z przepisami o archiwizacji. Z kolei śmierć niektórych osób przed rozpoczęciem śledztwa uniemożliwiła uzyskanie odpowiedzi na wiele ważnych pytań, dotyczących przyczyn i przebiegu wydarzeń kieleckich oraz roli tych jednostek w czasie zajść.

W związku z tym, niemożność przeprowadzenia istotnych dla sprawy czynności procesowych w wymierny sposób wpłynęła na to, że śledztwo nie dało odpowiedzi na kilka znaczących kwestii, m.in. dotyczących przyczyn pewnej bezradności organów bezpieczeństwa w tłumieniu zajść oraz motywów niezrozumiałego zachowania się Walentego Błaszczyka, ojca Henryka - przyznał Falkiewicz.

Niektóre pytania muszą więc pozostać nadal bez odpowiedzi, gdyż materiał dowodowy nie pozwala formułować odpowiedzi w sposób nie budzący wątpliwości, jednoznaczny - podsumował prokurator. Zastrzegł, że w przypadku ujawnienia nowych dowodów i okoliczności, postępowanie karne może być w każdym czasie podjęte na nowo.

Zgodnie z ustaleniami IPN, 4 lipca 1946 r. w Kielcach zginęło 37 Żydów (35 zostało rannych) i troje Polaków. W liczbie ofiar nie uwzględniono śmierci dwojga osób narodowości żydowskiej, których zabójstwo (na tle rabunkowym) nie miało bezpośredniego związku z wydarzeniami przy ul. Planty.

Organy ścigania przypisały zbrodnię tam dokonaną dwunastu, w większości przypadkowym osobom, m.in. gospodyni domowej, gońcowi, fryzjerowi, szewcowi, woźnemu i psychicznie choremu chłopakowi. W pierwszym, pospiesznym, pokazowym procesie, dziewięciu spośród oskarżonych skazano na śmierć. Wyroki zostały wykonane.

W śledztwie IPN przeprowadzono analizy dokumentów uzyskanych m.in. z kilkunastu archiwów polskich oraz USA, Izraela i Rosji oraz liczne publikacje i opracowania historyczne. Do materiału dowodowego włączono całość dokumentacji z procesów karnych i postępowań, które odbyły się bezpośrednio po wydarzeniach.

Józef Machnik

Źródło artykułu:PAP
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także