Trwa ładowanie...
d139yf3
15-11-2011 15:50

"Próbują nas upokorzyć"; mocne słowa o decyzji władz PiS

"Upokorzenie", "stawianie pod ścianą", "próba zastraszenia" - posłowie zgromadzeni w klubie parlamentarnym Solidarna Polska w ten sposób komentują decyzję Komitetu Politycznego PiS o wykluczeniu ich z partii i zapowiedź, że jeśli któryś z nich do piątku złoży pismo u marszałka sejmu o powrocie do klubu PiS, to uchwała o wykluczeniu go nie obejmie.

d139yf3
d139yf3

Uchwała w sprawie wykluczenia 16 posłów klubu z PiS ma wejść w życie w piątek. W klubie Solidarna Polska zasiadają obecnie: Jacek Bogucki, Andrzej Dera, Patryk Jaki, Mieczysław Golba, Beata Kempa, Arkadiusz Mularczyk, Jerzy Rębek, Józef Rojek, Andrzej Romanek, Edward Siarka, Piotr Szeliga, Tadeusz Woźniak, Marzena Wróbel, Jan Ziobro, Jarosław Żaczek oraz senator Maciej Klima. Mariusz Jędrysek, który także jest członkiem Solidarnej Polski, nie należy do PiS.

"Słowa Hofmana to upokorzenie"

Adam Hofman przedstawiając decyzję Komitetu Politycznego zapowiedział, że jeśli ktoś z posłów do piątku złoży pismo u marszałka sejmu, że przystępuje do klubu PiS, uchwała go nie obejmie. Posłowie Solidarnej Polski nie kryją zdziwienia i oburzenia. Patryk Jaki, rzecznik nowo powstałego klubu, mówi Wirtualnej Polsce, że wypowiedź Hofmana trudno uznać za propozycję. - To jest upokorzenie, więc trudno, żeby rozważać te słowa jako poważną propozycję - podkreśla. Dodaje, że jest to kolejna decyzja, która niszczy jedność prawicy. - Trudno budować silną partię wyrzucając z niej kolejne osoby - najpierw eurodeputowanych, później senatora, a teraz posłów - zaznacza polityk.

Patryk Jaki przypomina, że klub Solidarna Polska powstał jako gest solidarności z "niesłusznie skrzywdzonymi kolegami, współzałożycielami PiS, którzy wielokrotnie przelewali za nie własną krew". - Zbigniew Ziobro za realizowanie programu PiS ma około 100 procesów, czyli prawdopodobnie więcej niż wszyscy członkowie zarządu PiS razem wzięci. Wyrzucanie takich osób na pewno nie zbuduje jedności, a co dopiero nie doprowadzi do zwycięstwa wyborczego prawicy. Jeśli nie zmienimy formuły funkcjonowania PiS, to tak jakbyśmy wydawali legitymację do rządzenia Platformie Obywatelskiej bądź w przyszłości Januszowi Palikotowi. Dlatego potrzebne są konkretne kroki i radykalne decyzje - tłumaczy poseł.

Podobnego zdania jest Piotr Szeliga, którego w październikowych wyborach Zbigniew Ziobro wspierał hasłem: "W sejmie potrzebujemy takich ludzi". Młody poseł z Lubelszczyzny przyznaje, że jest zaskoczony, że partia przez media wyznacza posłom terminy, a w ogóle nie prowadzi z nimi merytorycznej rozmowy i nie bierze pod uwagę przyczyny, dla której powstał klub Solidarna Polska. - Dopóki Zbigniew Ziobro, Jacek Kurski i Tadeusz Cymański nie zostaną przywróceni, nie ma mowy o naszym powrocie do klubu PiS. Partia wyznaczając nam piątkowy termin, stawia nas pod ścianą. Deklarujemy solidarność z europosłami i nie ulegniemy takiemu zastraszaniu - mówi, dodając, że ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego wciąż nie rozpatrzyło odwołania eurodeputowanych od decyzji o ich wykluczeniu z PiS.

d139yf3

"Bawią się nami"

- Dziwi mnie, że w niektórych sprawach, np. wykluczenia członków klubu Sprawiedliwa Polska partia podejmuje decyzje błyskawicznie, a w innych trwa to tyle czasu. Przecież można było rozpatrzeć tę sprawę już w piątek - skoro zebrał się Komitet Polityczny, można było zwołać również Radę Polityczną i przegłosować wniosek europosłów. Przeciągając tę sprawę, a teraz wyznaczając nam jakieś terminy, kierownictwo bawi się z nami w przeciąganie struny - niby daje nam szansę, ale jaka to szansa? Znają nasz warunek, wiedzą, że bez przywrócenia europarlamentarzystów, nie widzimy dalszej współpracy z PiS - mówi Szeliga.

Nie ukrywa, że nadal mimo wszystko ma nadzieję, że władze PiS, a w szczególności Jarosław Kaczyński się zreflektuje i doprowadzi do pojednania. - Wciąż jest szansa na rozmowę i przywrócenie europosłów - podkreśla. Dodaje przy tym, że ma dla prezesa duży szacunek i będzie go miał, nawet jeśli zostanie formalnie wyrzucony z partii. - Dla mnie jest wielkim politykiem. Nie wiem, czy ostatnie decyzje to jego inicjatywa, czy raczej zgromadzonego wokół niego gremium. Nie posiadam wiedzy, jak wyglądało głosowanie Komitetu Politycznego, czy to była decyzja jednogłośna czy nie. Teraz jednak najwięcej zależy od prezesa. Myślę, że nie dopuści do podziału prawicy - podkreśla.

"Nie złamię słowa, bo ktoś mnie nastraszył"

Arkadiusz Mularczyk, szef klubu Solidarna Polska, mówił kilkanaście minut po ogłoszeniu decyzji Komitetu Politycznego PiS, że nie obawia się, że klub się rozpadnie. Zapewnił, że wszystkie osoby, które do niego weszły, podjęły "przemyślaną decyzję". Pozostali członkowie klubu również zapewniają, że nie zamierzają się ugiąć, szczególnie po tym, jak potraktowała ich partia. - Jeśli do piątku Ziobro, Kurski i Cymański nie zostaną przywróceni, ja nie złamię swojego słowa i nie wrócę do klubu PiS, tylko dlatego, że ktoś mnie nastraszył. Człowiek powinien kierować się w życiu sercem i własnymi przekonaniami. Mam nadzieję, że moi koledzy myślą podobnie. Nie słyszałem o żadnym wątpiącym. Wręcz przeciwnie, sądzę, że nasz klub będzie się powiększał - mówi Szeliga.

Nowa partia - talk, współpraca z PJN - nie

Andrzej Dera w rozmowie z Polsat News stwierdził, że "odcięcie pępowiny" od partii Jarosława Kaczyńskiego może oznaczać powstanie "samodzielnego bytu politycznego". O budowie nowoczesnej formacji centroprawicowej mówił również Arkadiusz Mularczyk. Rzecznik klubu Solidarna Polska tłumaczy, że tego typu rozmowy nie są jeszcze prowadzone, natomiast jeśli PiS nie zmieni swojej decyzji, to z całą pewnością taka dyskusja się rozpocznie. Zdaniem Szeligi, należy poczekać do piątku. - Jeżeli zostaniemy usunięci z PiS, nie będziemy mieli wyjścia - nie chcąc trafić w polityczny niebyt, będziemy musieli stworzyć coś nowego - wyjaśnia.

d139yf3

Rozmówcy Wirtualnej Polski pytani, czy w przypadku wykluczenia ich z PiS podejmą rozmowy z politykami PJN, którzy również zostali wyrzuceni przez Jarosława Kaczyńskiego, kategorycznie wykluczają taką możliwość. - Współpraca z członkami tej partii absolutnie nie wchodzi w grę. To zupełnie inne środowisko, mające inne poglądy. Nie było i nie będzie z nimi żadnych rozmów - zastrzega Szeliga.

Dodaje, że odejście polityków skupionych wokół Joanny Kluzik-Rostkowskiej, można porównać do utraty przez PiS co najwyżej "palców". - Mówiąc o Zbigniewie Ziobrze jest to wyrywanie serca. Nie oszukujmy się, bez takich ludzi jak on partia Jarosława Kaczyńskiego nie ma najmniejszych szans na wygranie wyborów - podsumowuje.

Paulina Piekarska, Wirtualna Polska

d139yf3
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d139yf3
Więcej tematów