Trwa ładowanie...
24-01-2012 07:45

Prokuratura wojskowa: wszystko mamy od Rosjan

Polscy prokuratorzy nie brali udziału w pierwszych oględzinach miejsca katastrofy Tu-154M w Smoleńsku i przez to nie znają rozmieszczenia ciał ofiar tuż po tragedii. Wojskowi śledczy dysponują jedynie dokumentacją fotograficzną wykonaną przez Rosjan, ale jak przyznaje prokuratura wojskowa - część z nich to niewyraźne, czarno-białe kopie - czytamy w "Gazecie Polskiej Codziennie".

Prokuratura wojskowa: wszystko mamy od RosjanŹródło: AFP, fot: Natalia Kolesnikova
d2e5rnz
d2e5rnz

Mgła kłamstw i niedopowiedzeń roztoczona nad śledztwem smoleńskim powoli opada. Blisko dwa lata po 10 kwietnia 2010 r. okazało się, że polska prokuratura nie wie, jak dokładnie wyglądał teren smoleńskiego lotniska tuż po katastrofie. Do dziś nie może uzyskać od Rosjan wszystkich materiałów dokumentujących tragedię.

Polscy śledczy dysponują jedynie zdjęciami i filmami wykonanymi przez funkcjonariuszy BOR dziennikarza oraz osoby postronne.

– Dokumentację procesową wykonali jedynie funkcjonariusze odpowiednich służb Federacji Rosyjskiej – przyznał w rozmowie z „Codzienną" płk Zbigniew Rzepa, rzecznik wojskowych prokuratorów, którzy prowadzą polskie śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej.

– Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie dysponuje wiedzą, czy strona rosyjska przekazała pełną, pozyskaną dla swoich potrzeb dokumentację z oględzin miejsca zdarzenia wykonaną w formie protokołów oraz fotografii – stwierdził płk Rzepa.

d2e5rnz

Dowiedzieliśmy się także, że część zdjęć, które Polska uzyskała od Rosjan, to czarno-białe, niewyraźne kopie.

– WPO w Warszawie, w skierowanym już 10 kwietnia 2010 r. wniosku o międzynarodową pomoc prawną do strony rosyjskiej, postulowała o wykonanie oględzin miejsca zdarzenia, a następnie przesłanie powstałej w toku oględzin pełnej dokumentacji – mówi płk Rzepa. Przyznał jednocześnie, że „żaden polski prokurator nie uczestniczył w pierwszych oględzinach miejsca katastrofy".

– Prokuratura właściwie przyznała się do popełnienia przestępstwa z kodeksu postępowania karnego, dotyczącego obowiązków śledczych co do dokładnej dokumentacji oględzin miejsca tragedii. Dotychczas wszyscy dysponenci śledztwa – premier Donald Tusk, przewodniczący komisji badającej katastrofę Jerzy Miller, akredytowany przy MAK-u Edmund Klich czy w końcu szef prokuratury wojskowej gen. Krzysztof Parulski – twierdzili, że mamy wszystkie dokumenty, którymi dysponuje strona rosyjska – mówi w rozmowie z „Codzienną" Antoni Macierewicz.

Nie mamy zatem ani wraku, ani czarnych skrzynek, ani pewności, że przekazano nam komplet zdjęć i protokołów oględzin miejsca tragedii. Wszystko jednak na własne życzenie, gdyż w naszym imieniu marszałek Ewa Kopacz i gen. Krzysztof Parulski zgodzili się na podpisanie załącznika do konwencji chicagowskiej, oddając w ten sposób śledztwo w ręce Rosjan.

Dziś odbędzie się posiedzenie parlamentarnego zespołu pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza ds. zbadania katastrofy smoleńskiej, podczas którego poznamy wyniki najnowszych badań prof. Wiesława Biniendy z amerykańskiego Uniwersytetu Akron.

d2e5rnz
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2e5rnz
Więcej tematów