PolskaByli działacze PiS walczą na śmierć i życie. Pod nosem Ewy Kopacz

Byli działacze PiS walczą na śmierć i życie. Pod nosem Ewy Kopacz

Byli działacze PiS walczą na śmierć i życie. Pod nosem Ewy Kopacz
Źródło zdjęć: © PAP
Mariusz Szymczuk
01.09.2015 15:47

Michał Kamiński i Paweł Zalewski. Kiedyś obaj byli w Prawie i Sprawiedliwości, dziś obaj są w Platformie Obywatelskiej. Mieli być na jednej liście PO do Sejmu. Mieli, bo Zalewski od kilku tygodni publicznie i bardzo ostro krytykuje obecnego doradcę premier Ewy Kopacz. - Po wypowiedziach pani premier widać, że ten konflikt wygra Michał Kamiński - wieszczy w rozmowie z WP dr Marek Migalski, politolog i były europoseł. Lista PO faktycznie wydaje się być dla Zalewskiego zamknięta, ale otworzyć może się inna. - Niewykluczone, że coś mogłoby się zadziać na warszawskiej liście PSL - mówi Wirtualnej Polsce ważny polityk ludowców. Czy Paweł Zalewski skorzysta?

- To wyraz bardzo dużej słabości pana Michała Kamińskiego. Politycznej, osobowościowej, emocjonalnie i intelektualnej. To wypowiedź człowieka, który wie, że nie ma poparcia w swoim zapleczu i niczego innego nie potrafi, tylko stosować argumenty ad personam - tak Paweł Zalewski, w rozmowie z WP, skomentował słowa Michała Kamińskiego. Minister w Kancelarii Premiera dziś po raz pierwszy skomentował gorzkie słowa, które pod jego adresem od kilku tygodni formułuje były europoseł PO. - Ze smutkiem przyjmuję fakt, że Paweł Zalewski ten bakcyl nienawiści, bakcyl plucia na innych przeniósł z PiS do Platformy Obywatelskiej. Najwyraźniej te wiele lat kiedy był wiceprezesem tej partii odłożyło straszne piętno na jego psychice - powiedział Kamiński w rozmowie z TVN. Nie zanosi się jednak na to, by chciał pomóc w rozwiązaniu sporu. - Z byłym wiceprezesem Prawa i Sprawiedliwości Pawłem Zalewskim nie mam o czym rozmawiać - dodał Michał Kamiński zapytany o spotkanie z Zalewskim i wyjaśnienie nieporozumień. A tych narosło
wiele.

"Z panami Kamińskim i Giertychem nie odzyskamy zaufania"

"Mam nadzieję na wzmocnienie Platformy, ale z panami Kamińskim i Giertychem nie odzyskamy zaufania Polaków" - pisał kilka tygodni temu na Twitterze Paweł Zalewski. Kontrowersyjny wpis pojawił się tuż po tym, gdy okazało się, że dawny szef Ligi Polskich Rodzin nie będzie miał kontrkandydata Platformy w okręgu, z którego będzie ubiegał się o mandat. - Michał Kamiński jest złym spin doktorem, który proponuje złą metodę prowadzenia kampanii. Prowadzi kampanię PO tak, jakby prowadził kampanię PiS sprzed lat - dodał ostatnio w TVN24. Zalewski wypomniał koledze także drogi zegarek .- Jak można budować zaufanie, słuchać Polaków i rozumieć Polaków z głównym doradcą, który na ręce nosi zegarek za 37 tysięcy złotych? To jest niemożliwe. Chodzi o wiarygodność. Rozumiem, że pan Michał Kamiński powinien odpowiedzieć na pytania CBA. On skłamał, a potem 4 razy zmieniał wersję. To jest kwestia wiarygodności, wiarygodności polityka, który obciąża nasz wizerunek swoim zachowaniem i pomysłami - atakował Zalewski. A to tylko
niektóre z ostrych wypowiedzi, których także w ostatnich dniach Zalewski nie skąpił Kamińskiemu.

Inny polityczny plan?

- Paweł Zalewski coraz bardziej wygląda na osobę, która już wie, że nie walczy o miejsce dla siebie, lepszą czy gorszą pozycję. I teraz albo daje świadectwo pewnym pryncypiom i broni PO przed zgubnym dla niej skrętem w lewo, albo ma jakiś inny plan polityczny lub pozapolityczny, którego wstępnym elementem jest to, że rozstaje się z Platformą Obywatelską - przewiduje dr Marek Migalski, politolog, były europoseł PiS i PJN. Dobrze zna obydwu polityków. Jaki to plan?

- Nie jestem w stanie odczytać jego intencji, ale wygląda na to, że już pożegnał się miejscem na liście oraz, że żegna się z PO - podkreśla dr Migalski i zaznacza, że dziwi się decyzjom, które jego zdaniem podjął Paweł Zalewski. - W okręgu podwarszawskim Platforma weźmie zapewne około pięciu mandatów. Paweł Zalewski ze swoją rozpoznawalnością i dorobkiem miałby wielkie szanse, żeby z trójki zdobyć więcej głosów niż Michał Kamiński z dwójki. I to byłaby dla Pawła Zalewskiego większa satysfakcja. Z tego punktu widzenia nie do końca rozumiem jego motywację. Nie wykluczam zatem, że jest to zatem kwestia zasad - mówi WP dr Marek Migalski.

- Moim celem nie jest miejsce na liście. Ja miałem bardzo dobre, trzecie miejsce pod Warszawą. Gdybym chciał je po prostu utrzymać, to nie walczyłbym o zmianę wizerunku PO, który buduje pan Michał Kamiński z panem Giertychem. Dla mniej najważniejszą kwestią jest zbudowanie wiarygodności partii, a kandydowanie jest rzeczą wtórną - wyjaśnia WP Zalewski.

Sądowy wyrok za "berlińskiego lizusa"

Konflikt polityków PO, którzy obydwaj wcześniej byli w PiS, sięga czasów kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2009 roku. Startujący wówczas z list PiS Michał Kamiński na swoim blogu nazwał, będącego już w PO, Zalewskiego "berlińskim lizusem" i zarzucił mu "pracę na rzecz antypolskiej partii"; oraz to, że "jest wiernym sługą niemieckich interesów". "Herr Zalewski opamiętaj się!" - wzywał Kamiński. W 2011 roku Paweł Zalewski zażądał od byłego kolegi przeprosin za te słowa. Gdy ich nie usłyszał pozwał Kamińskiego do sądu i wygrał proces. "Gazeta Wyborcza" opublikowała w związku z tym oficjalne przeprosiny byłego spin doktora PiS.

Koledzy z listy Platformy

Dr Marek Migalski zwraca jednak uwagę na to, że rok temu Paweł Zalewski nie miał nic przeciw Kamińskiemu na pierwszym miejscu lubelskiej listy PO do Parlamentu Europejskiego. - Ja panu Kamińskiemu przebaczyłem, bo on mnie przeprosił i nie mam zwyczaju chować urazy w sercu. Dzisiaj wszystkie ręce są potrzebne, wszyscy powinni być na pokładzie - mówił rok temu z Radiu Zet Paweł Zalewski.

Dziś, w rozmowie z WP, wyjaśnia swoje stanowisko sprzed roku. - To nie był spór osobisty. On mnie przeprosił, a ja mu wybaczyłem. Szkoda, że odbyło się to w sądzie, ale jednak się stało. W ubiegłym roku nie podnosiłem argumentu jego obecności na liście, bo wówczas pan Kamiński nie był twarzą mojej partii, nie budował jej strategii, ani wizerunku. Był po prostu jednym z wielu kandydatów. Dziś pan Michał Kamiński tworzy Platformę. To zupełnie inna sytuacja - uzasadnia Paweł Zalewski.

- Wszystkie sygnały, które miałem od działaczy Platformy Obywatelskiej z okręgu podwarszawskiego oraz od wyborców, którzy sami szukali ze mną kontaktu wskazują na to, że przyznają mi rację jeśli chodzi o ocenę kierunku, w którym Michał Kamiński, jako główny strateg, prowadzi PO. Kierunek ten jest zły - wyjaśnia w rozmowie z WP Paweł Zalewski.

Otworzy warszawską listę innej partii?

Rada Krajowa PO jutro ma zdecydować o jego dalszych losach na listach Platformy. - Jest we mnie nadzieja, że argumenty, które przestawiam trafią do zarządu partii. Liczę na to, że jutro Rada Krajowa będzie o tym dyskutowała i wyciągnie z tego pozytywne wnioski dla PO i dla Polski. Najskuteczniej i najprościej jest walczyć o prawdę i ja to robię. Wszyscy doskonale wiedzą, że mam rację. Pan Michał Kamiński jest kompletnie nieważny. Ważne jest to, że jego złe propozycje są przyjmowane i że on oraz pan Giertych są twarzami Platformy. I dlatego ludzie od nas odeszli - powtarza Zalewski.

Byłym europosłem interesują się już jednak inne partie. Szczególnie te, którym o zdobycie mandatu w Warszawie jest bardzo trudno. Z coraz większym zaciekawieniem, choć dyskretnie, na polityka koalicyjnej partii patrzy choćby Polskie Stronnictwo Ludowe. Warszawską "jedynką" PSL w Warszawie ma być wiceminister sportu Tomasz Jędrzejczak, ale listy nie są jeszcze zatwierdzone przez Komitet Wykonawczy PSL. Podczas ostatniego spotkania zabrakło quorum.

Samodzielnie do Senatu?

- Nie widzę takiej możliwości, opieramy się na naszych członkach i sympatykach - mówi WP szef PSL na Mazowszu i Marszałek Województwa Mazowieckiego Adam Struzik. Lecz nieoficjalnie pojawiają się też inne głosy. - Nie wiadomo, czy Paweł Zalewski by chciał. Jeśli tak, Warszawa mogłaby wchodzić w grę. Zwłaszcza, że listy nie są jeszcze ostatecznie+ zatwierdzone. Niewykluczone więc, że coś mogłoby się zadziać na liście w stolicy - anonimowo mówi Wirtualnej Polsce polityk ludowców. - Bardzo sobie cenię kolegów z PSL. Mimo że często się spieramy, uważam, że koalicja PO-PSL jest dobra koalicją dla Polski. Dziękuję, ale nie jestem zainteresowany. Moim celem jest Platforma, walczę o Platformę i zwycięstwo Platformy w wyborach - stwierdza w WP Paweł Zalewski.

Tak samo odpowiada na pytanie dotyczące o rzekomej ofertę startu z partii Ryszarda Petru. Gdyby decyzja PO była dla polityka niekorzystna, jest jeszcze jedno wyjście. Paweł Zalewski może sam wystartować w wyborach do Senatu. Zgodnie z jednomandatową ordynacją wybieramy jednego senatora w jednym okręgu. Wygrywa ten, kto dostanie najwięcej głosów. - Rola politycznego singla mnie nie interesuje - ucina krótko Paweł Zalewski.

Zobacz także: Ewa Kopacz i Andrzej Duda nie podali sobie rąk na Westerplatte

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (270)
Zobacz także