Jechały z prędkością około 60 kilometrów na godzinę, z górki i pod górkę. Ani pracownicy kolei, ani policjanci nie wiedzieli, jak je zatrzymać. Trzy wagony wypełnione kamieniami odczepiły się od rozpędzonego pociągu. Kilka razy przejechały przez dworzec kolejowy w Nysie, przecięły też skrzyżowania z drogami. Wszystko trwało ponad pół godziny. - To cud, że nikomu nic się nie stało - mówią pracownicy kolei.