Olena stała na ukraińskiej drodze i próbowała zatrzymać samochód. Do jej boku uczepiona była 6-letnia, wykończona Sofijka. Wsiadły do pierwszego busa, który się zatrzymał. - Do Polski, do Rzeszowa - powiedziała Olena po ukraińsku. Sofijka wymiotowała i leciała przez ręce. Ostatnia chemia była dla niej wykańczająca. Olena wiedziała, że szpital w Polsce może być dla jej córki jedynym ratunkiem. Miały do pokonania 600 kilometrów.