Bartłomiej Misiewicz jest nieprzerwanie obiektem zainteresowania opinii publicznej. O ile on, jako osoba publiczna, musiał się liczyć z krytyką, to uderza ona też w ludzi, którzy z polityką nie mają nic wspólnego. Jak pan Piotr, którego jedyną winą jest to, że nosi to samo nazwisko, co współpracownik Antoniego Macierewicza. - Na początku to było śmieszne, później męczące, aż wreszcie zaczęło denerwować. Najgorsze jest jednak to, że z powodu tej burzy wokół "Misiewiczów" mogą ucierpieć dzieci - mówi WP.