PolitykaStanowczy apel Dudy. Jest reakcja PiS

Stanowczy apel Dudy. Jest reakcja PiS

Stanowczy apel Dudy. Jest reakcja PiS
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Sławomir Kamiński
Natalia Durman
06.12.2017 08:06, aktualizacja: 16.12.2017 20:32

- Koniec wyniszczającego starcia wrogich plemion - apelował do posłów i senatorów Andrzej Duda w swoim orędziu do Zgromadzenia Narodowego. Czy obóz rządzący wziął sobie te słowa do serca? Niekoniecznie. - Nie należy oczekiwać, że nie będzie sporów. Jest to wpisane w demokrację - ripostuje poseł PiS Jacek Sasin.

Andrzej Duda mówił o konieczności zjednoczenia społeczeństwa. - Jeśli tego nie zrobimy, wysoce prawdopodobne, że historia nazwie nas pokoleniem straconym - przestrzegał. W orędziu nie zabrakło słów o Unii Europejskiej, obszarze działań szefa MON Antoniego Macierewicza, były też nawiązania do sądownictwa i ordynacji wyborczej. Duda zwrócił się też bezpośrednio do polityków. - Spory, które wychodzą poza granice naszego kraju, nie budują pozycji naszej ojczyzny - podkreślał.

Oprócz oklasków, na sali sejmowej pojawiło się także buczenie. Posłowie opozycji przynieśli ze sobą na salę plenarną białe róże i egzemplarze konstytucji. Po zakończeniu prezydenckiego orędzia posłowie PiS klaskali, zaś członkowie opozycji skandowali: "konstytucja!".

Wydarzenia skomentował poseł Jacek Sasin na antenie radiowej Jedynki. - Totalna opozycja przyzwyczaiła nas już, niestety, do niestandardowych zachowań, ale chyba po raz kolejny nas wczoraj zaskoczyła. Dziwi mnie ta reakcja, happening z buczeniem niektórych posłów, szczególnie PO... To pokazuje, że oczekiwanie prezydenta może być na wyrost - stwierdził.

Oczekiwania wobec opozycji to jednak tylko jedna strona wystąpienia prezydenta. Andrzej Duda zwrócił się również do obozu rządzącego. Co na to PiS? - Przyjmujemy te postulaty i pracujemy nad tym. Nie wie wszystkich obszarach jest tak, jak byśmy chcieli, ale za nami dopiero dwa lata rządów. Najmocniejszy postulat dotyczył zakończenia sporu, ale nie należy oczekiwać, że ich nie będzie, one są wpisane w demokrację. My dziś jesteśmy mądrzejsi od naszych przodków sprzed 100 lat, rozstrzygamy spory za pomocą kart wyborczych - przekonywał Sasin.

Poseł odniósł się również do doniesień, że na stanowisku premiera Beatę Szydło zastąpi Mateusz Morawiecki. Podkreślił, że w tej chwili decyzji nie ma i niczego nie należy przesądzać. Przyznał jednak, że w rozmowach padło nazwisko Morawieckiego. Dlaczego? Jak tłumaczył Sasin, w II połowie kadencji PiS chce szczególny nacisk położyć na gospodarkę.

- Przyzwyczailiśmy się do modelu, że premier odchodzi, gdy się skompromitował. Zmienia się sytuacja, wyzwania, dominujące akcenty. Ostatnie dwa lata to wielkie sukcesy rządu Beaty Szydło, która przeprowadziła nas przez trudny okres. Musimy się zastanowić, czy w nowej sytuacji ktoś tej funkcji nie mógłyby pełnić lepiej. To nie znaczy, że Beata Szydło jest złym premierem. Musimy dobierać ludzi do zadań - argumentował.

Spotkanie na Nowogrodzkiej. Emocje podgrzał wpis Szydło

Z doniesień mediów wynika, że wymiana Beaty Szydło na Mateusza Morawieckiego ma nastąpić w przyszłym tygodniu. Decyzja miała zostać ogłoszona przez Jarosława Kaczyńskiego na poniedziałkowym spotkaniu na Nowogrodzkiej. W rozmowie z nami posłanka PiS Joalanta Szczypińska przyznała, że temat rekonstrukcji podczas spotkania się pojawił, ale nie chciała rozmawiać o szczegółach.

Emocje wokół rekonstrukcji pogrzał następnie tajemniczy, nocny wpis Beaty Szydło. "Bez względu na wszystko najważniejsza jest Polska. Dbająca o rodzinę i wartości, bezpieczna. Wyrosła na fundamencie chrześcijańskim, tolerancyjna i otwarta. Nowoczesna i ambitna. To mój kraj. Przykład dla Europy i świata. Tacy jesteśmy Polacy" - napisała premier. Wpis został odebrany jako sugestia, że gotowa jest pożegnać się ze swoim stanowiskiem.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (703)
Zobacz także