PolskaObrońca Katarzyny W. chce uchylenia wyroku, apelacja jeszcze w piątek

Obrońca Katarzyny W. chce uchylenia wyroku, apelacja jeszcze w piątek

Obrońca Katarzyny W. chce uchylenia wyroku, apelacja jeszcze w piątek
Źródło zdjęć: © WP.PL
13.12.2013 11:40, aktualizacja: 13.12.2013 12:34

Obrońca Katarzyny W., mec. Arkadiusz Ludwiczek domaga się uchylenia wrześniowego wyroku, w którym katowicki sąd skazał jego klientkę na 25 lat więzienia za zabicie półrocznej córki Magdy. Adwokat powiedział, że jeszcze w piątek wyśle do sądu apelację.

Orzeczenie wcześniej zaskarżyła prokuratura, która żąda dla Katarzyny W. dożywocia. Uwzględnienie którejkolwiek z apelacji będzie oznaczało konieczność powtórzenia procesu. Odwołania od wyroku rozpozna Sąd Apelacyjny w Katowicach.

Mec. Ludwiczek powiedział, że konsekwentnie będzie domagał się uniewinnienia Katarzyny W., co oznaczałoby konieczność uchylenia wyroku i skierowania sprawy do ponownego rozpoznania sądowi okręgowemu. Adwokat kwestionuje w apelacji jeden z najważniejszych dowodów w sprawie - opinie biegłych medyków, według których półroczna Magda zmarła na skutek gwałtownego uduszenia.

Według adwokata możliwe jest, że dziecko zmarło w wyniku nieszczęśliwego wypadku, tzw. laryngospazmu - czyli odruchowego skurczu krtani. Dlatego przed sądem okręgowym domagał się powołania nowych biegłych. Sąd się na to nie zgodził, uznając, że sporządzone już opinie nie budzą wątpliwości. Sama Katarzyna W. utrzymuje, że dziecko wypadło jej z rąk na podłogę i umarło po kilku nieudanych próbach nabrania powietrza.

Nieuwzględnienie wniosku o powołanie biegłych jest jednym z głównych zarzutów apelacji obrońcy. Mec. Ludwiczek nie zgadza się też ze skazaniem jego klientki za zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie.

Prokuratura swą apelację przesłała do sądu pod koniec listopada. Zaskarżyła przede wszystkim wymierzoną Katarzynie W. karę. Według prokuratury 25 lat więzienia dla Katarzyny W. to za mało, bo stopień winy oskarżonej jest skrajnie wysoki - najwyższy znany polskiemu prawu. Matka Magdy działała w sposób celowy i zaplanowany, a dopuszczając się zamachu na życie bezbronnego, sześciomiesięcznego dziecka, naruszyła podstawowy obowiązek matki - przekonuje w apelacji prokuratura.

Apelacja prokuratury dotyczy też innego zarzutu przedstawionego Katarzynie W. Chodzi o tworzenie fałszywych dowodów w celu skierowania śledztwa przeciwko napotkanemu przez nią 24 stycznia 2012 r. w Sosnowcu mężczyźnie, który rzekomo miał porwać jej córkę. Zdaniem prokuratury sąd I instancji popełnił błąd nie skazując oskarżonej za ten czyn.

Uwzględnienie prokuratorskiej apelacji ws. kary także oznaczałoby konieczność powtórzenia procesu - sąd apelacyjny nie może skazać na dożywocie, jeśli w I instancji wymierzona była inna kara. W takim przypadku konieczne byłoby uchylenie wyroku i ponowne rozpoznanie zarzutu zabójstwa. Tego właśnie domaga się prokuratura w apelacji.

3 września katowicki sąd wymierzył Katarzynie W. 25 lat więzienia za zabicie w styczniu ub.r. półrocznej córki oraz za zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie. Odrzucił on wersję obrony, że Magda zmarła na skutek wypadku. Jednym z najważniejszych dowodów w sprawie były opinie biegłych medyków, według których dziecko zmarło na skutek gwałtownego uduszenia.

Według sądu motywem zabójstwa była chęć pozbycia się niechcianego dziecka. Katarzyna W. zabiła córkę, bo chciała zmienić swe życie i powrócić do tego, które prowadziła przed urodzeniem dziecka.

Bulwersująca opinię publiczną sprawa Katarzyny W. zaczęła się 24 stycznia 2012 r., gdy policja przekazała mediom informację o zaginięciu półrocznej dziewczynki z Sosnowca. Według pierwszej relacji matki dziecko porwano jej z wózka w centrum miasta. Na początku lutego ciało niemowlęcia znaleziono w zrujnowanym budynku w parku przy torach kolejowych w Sosnowcu.

Proces ruszył w lutym tego roku. Na kilkunastu rozprawach sąd przesłuchał kilkudziesięciu świadków oraz biegłych. Według prokuratury, Katarzyna W. plan zabójstwa przygotowywała co najmniej od 19 stycznia, wcześniej próbowała zatruć córkę czadem. 24 stycznia miała cisnąć dzieckiem o podłogę, a kiedy okazało się, że mimo to niemowlę przeżyło, dusić je przez kilka minut.

Źródło artykułu:PAP
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także