Polska"Jestem tą trzecią. Jestem kochanką"

"Jestem tą trzecią. Jestem kochanką"

"Jestem tą trzecią. Jestem kochanką"
Źródło zdjęć: © Jupiterimages
26.09.2009 13:22, aktualizacja: 22.05.2018 14:07

Czy można być szczęśliwą jako "ta trzecia"? Natalia, Anna i Karolina twierdzą, że tak. Nie chcą się godzić na rolę "tych złych", nie wpędzają się w poczucie winy, nie samobiczują, czerpią z życia garściami. Różnią się wiekiem, doświadczeniem, mają inne motywacje, ale łączy je jedno - są kochankami żonatych mężczyzn.

Ich życie wydaje się być pasmem nieszczęść, to ciągły lęk i oczekiwanie. Ukradkowe chwile z ukochanym, czas ukradziony żonie, łapanie namiastki rodziny i normalności. One jednak nie mają problemu z tym, że taki "trójkąt" to związek bez perspektyw, tylko "na chwilę". Że partner nie może im zapewnić poczucia bezpieczeństwa czy wspólnej przyszłości. Że budują swoje szczęście na cudzym nieszczęściu. Świadomie decydują się na rolę kochanki. Czy postępują niemoralnie? Przecież to nie one rozbijają małżeństwa, ale mężczyźni, którzy zdradzają i wykorzystują, "tamte" związki to nie ich sprawa, nie one łamią przysięgę wierności.

Karolina jest po czterdziestce. Przez lata była wierną żoną, dziś rozwiedziona, ma dwoje dorosłych dzieci. Ślub wzięła, jak to określa, w „świetlanej euforii młodości”. Małżeństwo szybko przypieczętowane macierzyństwem, okazało się jednak nieporozumieniem. Gdyby nie obowiązki rodzicielskie i związki materialne z mężem, a co za tym idzie brak środków na kupno mieszkania i nowy start, decyzję o rozstaniu podjęłaby znacznie wcześniej.

Jak mówi, litowała się nad mężem, który często chorował, miał stany depresyjne, a do tego był wyjątkowo niezaradny życiowo. Po wspólnie spędzonych niemal dwudziestu latach, odeszła. Powiedziała sobie: nigdy więcej stałych związków. W pracy zbliżyła się do Zbyszka. Zaczęło się od długich rozmów na różne tematy, nie sądziła, że mają tyle wspólnego. Zaprosił ją na kolację, poszli do łóżka. Spotykają się dwa, trzy razy w tygodniu. Nie przeszkadza jej, że partner ma żonę i dwójkę dzieci, nie ma wobec tej „zaślubionej” poczucia winy. Wychodzi z założenia, że zdrada w małżeństwie wynika z winy obu stron - zarówno kobiety i mężczyzny, dlatego bycia kochanką, nie traktuje jak piętna. - Jego żona widocznie nie dbała o niego wystarczająco, skoro szukał spełnienia u innej - uważa.

Na podstawie własnych doświadczeń wyniesionych z długoletniego małżeństwa mówi, że utrzymanie zainteresowania partnera wymaga stałej, żmudnej pracy i zaangażowania. - Trzeba być kucharką, sprzątaczką, przyjaciółką, do tego zawsze gotową do seksu, a tamta miała potrzeby męża gdzieś, nie był w stanie jej do siebie przekonać – mówi. Podkreśla, że jest świadoma wszelkich konsekwencji, jakie wynikają z „układu”, jaki wprowadzili w życie z kochankiem. - Wiem, co robię i na co się narażam. Mój kochanek też odpowiada za to, co dzieje się w jego życiu. Nie zmuszam go do tego, by był ze mną – zastrzega.

- Taki układ może się wydawać wygodny, kiedy kobieta nie jest gotowa na stałe zaangażowanie w relację, na bliskość, bo na przykład ma negatywne doświadczenia z poprzednich związków, jest poraniona. Asekuruje się wiedząc, że romans z żonatym mężczyzną jest z zasady czasowy a więc bezpieczny – komentuje psycholog Iwona Jędrusik, założycielka Miejsca Mocy.

"Nie muszę prać skarpetek, przyszywać guzików"

Karolina mówi otwarcie, że czerpie satysfakcję z tego, że jest kochanką. - Spędzamy czas, tak jak zawsze marzyłam: najlepsze restauracje, dobre hotele. Mamy wspólne zainteresowania, nigdy nie nudzimy się razem. Co z tego, że nie widujemy się co dzień, ale jaka frajda jeść kolację i nie myśleć, że można kupić za to na przykład nowy garnek. Dostać kwiaty, prezent bez okazji. Nie muszę prać mu skarpetek, przyszywać guzików. Kochanka jest tylko do wielbienia i pieszczenia. Pławię się w tych pieszczotach i radościach. I co z tego, że on po upojnej nocy wraca do żony – mówi.

- Związek z żonatym mężczyzną może dostarczać bardzo silnych emocji. Kochankowie nie mają szansy znudzić się sobą, bo spotykają się rzadko – mówi Jędrusik. Aura czegoś zakazanego i konieczność utrzymywania tajemnicy – zwłaszcza na początku - może być bardzo ekscytująca i dająca sporo adrenaliny. - Potajemne schadzki, atmosfera napięcia, niebezpieczeństwa, to wszystko podnosi temperaturę w tej relacji. „Zwykły”, codzienny związek z drugą osobą nie daje nam aż takich emocji – dodaje psycholog pracująca terapeutycznie i rozwojowo z osobami dorosłymi. Jak podkreśla, to wszystko to jednak życie w iluzji, która miała być bezpieczna a często kończy się bólem i rozstaniem – trudno jest będąc z kimś nie angażować się, a z kolei angażując się nie chcieć więcej dawać i brać w związku. A taki związek jest nierówny ponieważ „ta druga” kobieta nie może niczego oczekiwać od żonatego kochanka i nie ma praw, na przykład do okazywania uczuć publicznie, do jego czasu, do dzwonienia do niego kiedy tego chce, do uczestniczenia w
jego życiu. Taki związek polega dla kochanki na ciągłym dostosowywaniu się – mówi Jędrusik

Karolina nie ma wyrzutów sumienia. - Wiem, że większość osób uzna, że to ja jestem wszystkiemu winna, że go do zachęcałam do zdrady, czarowałam, ale przecież do tanga trzeba dwojga – broni się.

Z podobnego założenia wychodzi Natalia. Ma 29 lat, jest kierownikiem oddziału w dużej firmie. Wdała się w romans z przełożonym, starszym o 15 lat. Od początku wiedziała, że kochanek ma żonę i od niej nie odejdzie, bo ta wychowuje jego córkę. - Nie interesuje mnie jego żona. Nie ja rozbiłam to małżeństwo. Ono już od dawna było fikcją, istnieje tylko na papierze. Są razem tylko dlatego, że lata temu wpadli z dzieckiem – podkreśla. Jak mówi, dla jej kochanka żona przestała być obiektem seksualnego zainteresowania na własne życzenie i dlatego nie jest o nią zazdrosna. – Była wiecznie niezadowolona, zmęczona, jęcząca, przejęta tylko sobą, a nie swoim mężczyzną, a on przecież ma swoje potrzeby – tłumaczy. To nie ona dążyła do romansu z żonatym, zapewnia, kochanek sam ją znalazł. Jak mówi psycholog, takie rozdział ról - na żonę i kochankę, to częsty schemat. - Niektórzy mężczyźni mają taki wzorzec wchodzenia w relacje. I żona i kochanką są im potrzebne, każda spełnia inną funkcję: żona jest od wspierania, rodzenia
dzieci i prowadzenia domu, a kochanka od seksu i przyjemności. Taki wzorzec męskiej miłości jest bardzo silnie kulturowo zakorzeniony i wiąże się z kwestią, co wolno kobiecie, a co wolno mężczyźnie w małżeństwie oraz z wieloma mitami na temat męskiej seksualności – mówi Iwona Jędrusik.

Natalia ma świadomość tymczasowości związku z żonatym kochankiem. – Wiem, że to sprawa „na chwilę”, która co prawda trwa już prawie dwa lata, ale nie mam złudzeń i wiem, na czym stoję. A związek na stałe? No cóż, piękna sprawa, ale jednak po to nam Bozia rozum dała, żeby czasem z niego korzystać – mówi. - Nie chcę w swoim życiu żadnych problemów, jestem dyskretna. W pracy także nie pozwalamy sobie na żadne czułości czy spoufalanie się, więc jego żonka się nie dowie – mówi dziewczyna.

Na razie nie myśli o przyszłości i nie chce zakończyć romansu. - Dlaczego mam z niego zrezygnować, skoro jest nam razem dobrze, a seks jest wspaniały? – pyta.

Zdrada z zemsty

Anna dobiega czterdziestki, mężatką jest od dziesięciu lat. Nigdy nie sądziła, że może zostać kochanką żonatego faceta. Do czasu aż mąż pierwszy ją zdradził. O tym, że ma stałą kochankę dowiedziała się przypadkiem, kiedy wysłał do niej SMS-a przeznaczonego dla „tej trzeciej”. Przez długi czas nie mogła zrozumieć, jak to możliwe, że mąż był zdolny do zdrady, że tyle czasu ją oszukiwał. Nie zdecydowała się na rozwód, ale coś w niej pękło. Straciła złudzenia o miłości do grobowej deski. Postanowiła niejako z zemsty, sama znaleźć sobie pocieszenie. Na jednym z portali randkowych zamieściła ogłoszenie, w którym napisała wprost, że jest mężatką i szuka niezobowiązującej znajomości. Zgłosiło się kilku mężczyzn, wybrała Bogdana, który był pięć lat po ślubie. - Od męża dostaję to, co mi się należy "z urzędu", a od kochanka to, czego nie daje mi mąż. Znów mam motylki w brzuchu i czuję prawdziwą rozkosz w łóżku. Czy to dobre rozwiązanie na dłuższą metę, nie wiem. Ale w moim dotychczasowym życiu nie doświadczyłam takich
cudownych chwil, jak z kochankiem – mówi.

Jak mówi psycholożka, kobiety często decydują się na romans, kiedy w ich małżeństwie dzieje się źle. U kochanka szukają zaspokojenia nie tylko potrzeb seksualnych, ale też tych emocjonalnych - związanych z bliskością i zrozumieniem, których nie ma już w ich małżeństwie. Często, tak jak Anna, wolą przy tym trwać w małżeństwie, choć wiedzą, że nic z niego nie będzie.

- Trudno im się zdecydować na radykalny krok i się rozwieść. Powstrzymują je dzieci, wspólny majątek. Po kilkunastu latach w małżeństwie przeraża je myśl o nagłej samotności, nie są gotowe na to, by całe życie organizować od nowa. Wiele z nich nigdy nie żyło samodzielnie, bo wzięły ślub jako bardzo młode osoby, nie mają doświadczeń życia tylko dla siebie, organizowania sobie samej czasu, posiadania własnych przyjaciół czy zainteresowań – mówi Jędrusik.

Jak mówi psycholożka, relacja z żonatym mężczyzną to związek wysokiego ryzyka. Choć takie romanse mogą być ekscytujące i romantyczne, to kwestia czasu, kiedy pojawi się cierpienie. Takie historie stają się smutne, czasami nawet tragiczne. Nie można przecież z góry założyć, że żadna ze stron nie obdarzy drugiej osoby głębszym uczuciem. Nie da się po prostu powiedzieć: nie zaangażuję się. - Jak jesteśmy z kimś i jest nam dobrze razem, chcemy być bliżej i częściej, pojawia się potrzeba stałości – mówi psycholożka. To, co na początku było takie ekscytujące, ukrywanie się i czekanie, staje się męczące. A brak perspektyw na rozwój relacji jest bolesny dla kochanki. – Cierpią na tym wszyscy uczestnicy trójkąta. Natomiast żony i kochanki mają w tej sytuacji ograniczone prawa, bo to mężczyzna podejmuje decyzje. Wobec żony - rozwiązując problemy małżeńskie na zewnątrz, a wobec kochanki – ustalając zasady związku - mówi Jędrusik.

Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (942)
Zobacz także