Chcę powszechnej felicytologii

WP: Jaki był dla Pana rok 2007?

Ryszard Kalisz: Był rokiem bardzo intensywnej pracy. Pod koniec roku, 21 grudnia zdarzyło się coś, co ukoronowało moją pracę sprzed ponad 2 lat, kiedy byłem ministrem spraw wewnętrznych - Polska weszła do strefy Schengen. To ja w imieniu rządu RP negocjowałem terminy i warunki wejścia Polski do strefy Schengen, to dla mnie wielka satysfakcja, bo pamiętam te długie posiedzenia Rady Ministrów Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości UE. W połowie tego roku miałem wielki dylemat, jak dalej pokierować swoją aktywnością polityczną i zawodową. Zdecydowałem się startować w wyborach, ponieważ te wybory były niezwykle ważne, bo mogły zakończyć i jak się okazało zakończyły, dwuletni okres łamania standardów demokratycznego państwa prawa i praw człowieka, dlatego w tych wyborach wystartowałem.

PiS został odsunięty od władzy i teraz najważniejsze jest to, by wartości centrolewicowe, związane z poczuciem wolności, a jednocześnie wrażliwości społecznej znalazły swoje miejsce w polskiej polityce.

WP: Co Pan szczególnie zapamięta z minionego roku?

- Wejście Polski do strefy Schengen 21 grudnia - ta data ma dla mnie charakter emocjonalny, odczuwam osobistą satysfakcję z otwarcia granic. Strefa Schengen to nie tylko otwarcie granic, ale wspólny obszar sprawiedliwości i bezpieczeństwa. To bardzo ważne, bo przyłączyliśmy się do europejskiego sytemu zapewniającego bezpieczeństwo wszystkim krajom w strefie.

Natomiast oczywiście niezwykle istotne było także podpisanie traktatu reformującego w grudniu, żałuję tylko bardzo, że nie została przez polski rząd zaakceptowana Karta Praw Podstawowych - rząd Jarosława Kaczyńskiego przyłączył się do tzw. protokołu brytyjskiego. Bardzo żałuję, bo Karta Praw Podstawowych to dorobek demokracji europejskiej, a ta decyzja spowodowała, że kiedy na przykład polski obywatel będzie wstępował na drogę sądową we Francji, w przeciwieństwie do wszystkich innych mieszkańców Europy, nie będzie mógł się opierać na KPP. Nie wiem dlaczego rząd Donalda Tuska tak zrobił.

Bardzo ważne jest to, że PiS już nie prowadzi polityki zagranicznej. Przez ostatnie dwa lata było mi często wstyd za granicą i wiele osób, nawet z prawicy europejskiej mnie pytało, kiedy ci Kaczyńscy wreszcie przestaną rządzić.

Teraz już zapominamy, że w roku 2007 mieliśmy do czynienia ze skandalicznymi sytuacjami związanymi z ministrem Ziobrą - odbyła się konferencja w sprawie doktora G., prowokacje CBA, to wszystko zlało się w jedno wrażenie, że Polska przestała być krajem, który opiekuje się swoimi obywatelami, stała się krajem, który zagraża obywatelom.

WP: Mam Pan jakieś szczególne oczekiwania związane z przyszłym rokiem?

- Chciałbym, by Polscy obywatele byli dumni ze swojego kraju, wiedzieli, że tu jest swoboda myśli, swoboda zachowań, swoboda postępowania, żeby była wszechobecna felicytologia (teoria kształtowania życia szczęśliwego, zadająca pytanie: jak żyć, aby być szczęśliwym i nie popaść w stan przeciwny szczęśliwości - przyp. red.).

Ważne dla mnie jest, że mój klub parlamentarny Lewica i Demokraci ma w nowym Sejmie 53 posłów - to oczywiście nie jest na miarę naszych możliwości, ale musimy tak funkcjonować by wartości, które legły u podstaw tej koalicji, były podtrzymane. Dla mnie również ważna jest praworządność, standardy demokratycznego państwa prawnego. Mam nadzieję, że rząd doprowadzi to tego, by tempo wzrostu gospodarczego zapoczątkowane przez rządy SLD, w szczególności przez rząd Marka Belki, którego byłem ministrem nie obniżało się, liczę na dobrą atmosferę polityczną.

Rozmawiała Joanna Stanisławska