Wszystko jest dzisiaj na obcej licencji. Nawet rzeczy, które nie są licencyjne, też są licencyjne i musiały najpierw ograć się gdzie indziej, żeby można je było upchnąć nad Wisłą. To dość interesujący fenomen, że kraina ludzi genetycznie przemądrzałych, którzy zawsze wiedzą co jest dla nich najlepsze, jest skazana na decyzje marketingowe jeszcze bardziej przemądrzałych elit zza granicy, wiedzących dokładnie to samo, tylko w drugą stronę - pisze Piotr Czerwiński w felietonie dla Wirtualnej Polski.