Przywykłem do tego, że w Polsce nawet najbardziej szokujące wypowiedzi obecnych przywódców Kościoła zwykle nie są dostrzegane. To w pewien sposób naturalne. Bardziej konserwatywnie nastawieni publicyści wolą ich nie dostrzegać, bo boją się zgorszenia, jakie mogłyby one wywołać. Jak wyjaśnić, że osoby tak wysoko postawione mówią rzeczy dziwne, niespotykane, burzące wiarę?