"Dym, krzyk, panika. Ostrzelano zwykłe cywilne budynki" - przekazał Jan Kietliński, po tym jak rosyjskie pociski spadły na Lwów. Część z nich eksplodowała w odległości 300 metrów, od miejsca, w którym przebywał syn Beaty Tadli.
- Jeszcze więcej teorii spiskowych, jeszcze więcej usprawiedliwiania nieudolności władzy wrogimi czynnikami zewnętrznymi - mówi nam Beata Tadla. Co takiego działo się w "Wiadomościach", że doszło do zmiany na stanowisku szefa?
Prezydent Andrzej Duda i premier Beata Szydło wygłosili w poniedziałek orędzia do narodu. TVP Info jako pierwsze wyemitowało słowa Szydło, mimo że nie jest "pierwszą osobą w państwie". - Telewizja musiała mieć oba materiały z wyprzedzeniem, zwłaszcza, że wystąpienie prezydenta było zapowiadane kilka godzin przed emisją - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską Beata Tadla, była prezenterka Wiadomości.
Nie jest tajemnicą, że dziennikarka nie darzy sympatią Telewizji Polskiej i obecnej władzy, po tym, jak została potraktowana w ubiegłym roku. Po tzw. "dobrej zmianie" Tadlę zwolniono bez żadnego wahania.
Beata Tadla była w dziewiątym miesiącu ciąży, gdy jej ówczesny przełożony w radiu Michał Karnowski wezwał ją na dywanik i bezpardonowo okrzyczał "jak szalony". Taką skandaliczną sytuację opisała w swojej najnowszej książce sama dziennikarka. Sprawę wyciągnął na forum publicznym niejako przy okazji naczelny "Super Expressu" Sławomir Jastrzębowski i w tym momencie jeden z braci Karnowskich nie wytrzymał.