PolskaProkuratura zbada zdjęcia zwłok "kolegów z wojska"

Prokuratura zbada zdjęcia zwłok "kolegów z wojska"

05.08.2008 15:55, aktualizacja: 05.08.2008 17:51

Wojskowa Prokuratura Garnizonowa we Wrocławiu wszczęła dochodzenie dotyczące drastycznych zdjęć, prawdopodobnie z Iraku lub Afganistanu, opublikowanych na portalu
www.koledzyzwojska.pl.

_ Prokuratura w ciągu najbliższych dni ma ustalić, czy doszło do popełnienia przestępstwa znieważenia zwłok. Grozi za to kara grzywny lub do 2 lat więzienia_ - poinformował ppłk Marek Golińczak z Wojskowej Prokuratury Garnizonowej we Wrocławiu.

Redaktor naczelny portalu koledzyzwojska.pl zapewnił, że na żadnym z tych zdjęć nie ma Polaków.

Na portalu zamieszczono 12 zdjęć, przedstawiających drastyczne sceny, ciała i rannych. Nie wiadomo ani kim są ofiary, ani kto robił zdjęcia. Ppłk Dariusz Kacperczyk z Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych nie potrafił powiedzieć czy zdjęcia pochodzą z Iraku czy Afganistanu. Widziałem te zdjęcia i nawet im się uważnie przyglądałem, ale nie jestem w stanie jednoznacznie powiedzieć, gdzie zostały zrobione - powiedział Kacperczyk.

Według Kacperczyka opublikowane na portalu zdjęcia raczej nie pochodzą z prywatnych zbiorów żołnierzy. Takie zdjęcia robi się w wojsku w celach operacyjnych, aby udokumentować jakieś wydarzenie. Potem umieszcza się je w naszej niejawnej sieci. To nigdy jednak nie są zdjęcia do publikacji. Sam widziałem takie zdjęcia - powiedział Kacperczyk.

Jego zdaniem ktoś, kto przekazał takie zdjęcia do publikacji, nie powinien być żołnierzem, ponieważ nie wie na czym polega jego rola, czym jest wyjazd na misję i jak bardzo tego typu działanie może zaszkodzić innym żołnierzom. Przecież takie zdjęcia mogą być pretekstem do akcji odwetowych terrorystów. Ktoś, kto nie zdaje sobie z tego sprawy, nie powinien być żołnierzem zawodowym - powiedział Kacperczyk.

Tymczasem zdaniem Golińczaka nie ma mowy, aby zdjęcia opublikowane na wojskowym portalu pochodziły z sieci niejawnej. Te zdjęcia nie wyciekły z sieci niejawnej. Najprawdopodobniej zrobił je jakiś żołnierz i pozwolił opublikować - mówił prokurator.

Redaktor naczelny portalu koledzyzwojska.pl Zbigniew Górniak przyznał, że złożył zeznania przed Żandarmerią Wojskową, której oddał też płytę z całym materiałem, który znalazł się na portalu. Od początku zapowiedziałem, że nie zdradzę pochodzenia zdjęć, wyjaśniłem okoliczności i intencje, które uważam za czyste - mówił Górniak.

Żandarmi sprawdzali m.in. czy na zdjęciach nie ma Polaków - według wstępnych ustaleń ani ofiary, ani żołnierze przedstawieni na fotografiach, nie mają nic wspólnego z polską armią. Żandarmi sprawdzali nawet, czy but na zwęglonej nodze jednej z ofiar nie jest elementem wyposażenia polskiego wojska. Okazało się, że jest to but amerykański. Na żadnym z tych zdjęć nie ma Polaków - zapewnił redaktor naczelny portalu.

Górniak wyjaśnił, że w publikacji, która rozpoczęła całe zainteresowanie sprawą, doszło do pomyłki. Na jednym ze zdjęć dwaj żołnierze prowadzą zakrwawionego rannego. Zostało ono błędnie odczytane, jako scena z polskimi żołnierzami. Jeden z żołnierzy na zdjęciu miał naszywkę, na której było widać czerwień i biel. Po powiększeniu fotografii - co zrobiłem, a nie dokonali tego redaktorzy innych mediów - widać wyraźnie, że pomiędzy tymi kolorami jest zieleń, a drugi żołnierz ma naszywki w cyrylicy - stąd wiadomo, że są to żołnierze bułgarscy. Ktoś pomyślał, że na tym zdjęciu są Polacy, i przypisał autorstwo pozostałych - drastycznych - również polskim żołnierzom. I poszło w eter, że Polacy fotografują trupy - mówił naczelny portalu.

Dodał, że od rana wejście na stronę jest niemożliwe z powodu olbrzymiego zainteresowania internautów. Redaktor naczelny przyznał, że cała sprawa nie zasługuje na taki rozgłos, jaki nadały jej media.

Pytany czy zamierza "zdjąć" zdjęcia z portalu, powiedział, że obecnie nie ma żadnych "prawnych argumentów", aby tak zrobić. Można ewentualnie mówić o jakiejś argumentacji etycznej, której na dobrą sprawę też nie słyszałem - oprócz niczym nieuzasadnionego oburzenia - dodał Górniak.

Jak powiedział, kilka dni temu w kilku polskich gazetach widział zdjęcia z pogromu na Wołyniu. Zdjęcie trójki małych dzieci przybitych do drzewa. Nikt nie wyraził oburzenia z tego powodu. Te zdjęcia to jest dokument tak samo, jak te, które zamieściliśmy. Nasze intencje były czyste - podkreślił Górniak.

Jego zdaniem opublikowane fotografie są prawdopodobnie dokumentacją tragicznych zdarzeń wykonywaną przez policję wojskową. My otrzymaliśmy je od anonimowego cywila, który dostał je od anonimowego polskiego żołnierza, będącego na misji - powiedział Górniak.

O sprawie zamieszczenia zdjęć napisał dziennik "Polska". Jak napisała gazeta, pierwsza tak drastyczna publikacja w polskich mediach to reakcja twórców portalu na oskarżenie siedmiu żołnierzy o zbrodnię w Nangar Khel. "Polska" zastanawia się, czy jest to usprawiedliwianie okrucieństwa, czy prawda o wojnie.

Źródło artykułu:PAP
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także