PolskaPomoc nie dotrze na czas? Tylko jedna baza śmigłowców ratunkowych

Pomoc nie dotrze na czas? Tylko jedna baza śmigłowców ratunkowych

Pomoc nie dotrze na czas? Tylko jedna baza śmigłowców ratunkowych
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Arkadiusz Jastrzębski
22.08.2017 11:42, aktualizacja: 22.08.2017 12:03

Wydłużony czas dotarcia do potrzebujących, ograniczony czas lotu i mniejsza liczba rozbitków do zabrania na pokład - tak w skrócie wyglądają skutki wycofania ze służby dwóch śmigłowców, które strzegą bezpieczeństwa na Bałtyku. Marynarka Wojenna od września będzie korzystała zaledwie z jednego punktu stacjonowania maszyn ratujących życie. Tylko stamtąd będą startować załogi na wezwania do pasażerów promów, rybaków czy żeglarzy w całej polskiej strefie brzegowej.

Wraca problem zabezpieczenia przez Polskę zobowiązań z Międzynarodowej Konwencji o poszukiwaniu i ratownictwie morskim. Komplikacje z zakupem nowych maszyn dały znów o sobie znać - i to z dodatkową siłą.

- Dwa ciężkie śmigłowce Mi-14 PŁ/R są wysłużone i muszą przejść kwalifikacje techniczne, a później kolejne prace. Oba wrócą do nas w przyszłym roku - wyjaśnia Wirtualnej Polsce kpt. Marcin Braszak, rzecznik prasowy Dowództwa Gdyńskiej Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. Niestety oznacza to, że armia będzie miała mniej maszyn i nie może utrzymać dyżurów alarmowych w dwóch bazach: w Darłowie i Gdyni Babich-Dołach.

Dwa punkty działały w tym roku wyjątkowo: tylko przez letnie miesiące z uwagi na turystów.

- Teraz wracamy do sytuacji która trwa od października 2015 roku. Wtedy po raz pierwszy zaczęliśmy pełnić dyżury tylko w jednej bazie. Decyzja formalnie nie jest jeszcze podjęta, ale teraz obsługujemy dwa punkty nadludzkim wręcz wysiłkiem. Musimy też przeszkolić załogi, bo mniejsze śmigłowce wróciły tuż przed sezonem letnim po remoncie z nowymi urządzeniami i nie wszyscy je poznali - tłumaczy ograniczenia rzecznik.

Zagrożenie dla tysięcy

Co gorsza, tym razem do remontu trafią ciężkie maszyny, które przewyższają możliwościami mniejsze Anakondy W-3. - Niestety, z tym się nie da dyskutować - mówi kpt. Braszak.

Co to oznacza w praktyce? Większe zagrożenie dla tysięcy osób, które każdego miesiąca znajdują się na pokładach statków na Bałtyku. Nie dość, że śmigłowiec może mieć np. do pokonania dłuższą trasę z bazy do miejsca akcji (np. lot z Gdyni w okolice Kołobrzegu trwa trzy razy dłużej niż z Darłowa), ale też jego załoga będzie mogła mieć mniej czasu na realną pomoc.

- Rybak z zawałem czy atakiem woreczka musi zdawać sobie sprawę, że na pomoc swoje odczeka... - mówi z sarkazmem Wojciech Łuczak, wydawca magazynu poświęconego sprawom obronności magazynu "Raport-wto". Kierowane do remontu Mi-14 PŁ/R mogą bowiem spędzić w powietrzu do 5,5 godz., czyli aż o dwie więcej niż maszyny typu W-3. Na pokład mogą zabrać też o połowę więcej osób (odpowiednio 19 i 8).

- Wysoko postawieni ludzie rwą sobie włosy z głowy z powodu tych braków - dodaje Łuczak, pytany o skalę zagrożenia i prowadzenie akcji ratunkowej np. w przypadku katastrofy dużej jednostki z pasażerami.

Kiedy nowe maszyny?

Do ratowania życia na Bałtyku potrzeba sześciu-ośmiu nowoczesnych śmigłowców. Ich zakup odkładany jest od lat.

Rozwiązaniem miał być zakup przez Ministerstwo Obrony Narodowej maszyn dla Marynarki Wojennej w ramach przetargu na śmigłowce wielozadaniowe, ale przetarg, w którym wybrano francuskie H225M Caracal, Antoni Macierewicz odwołał. Obiecywał później, że do końca 2016 r. MW otrzyma maszyny Blackhawk z Mielca, ale tak się nie stało.

MON zapowiedziało więc pozyskanie ośmiu maszyn w ramach pilnej potrzeby operacyjnej i teraz analizuje złożone przez dostawców oferty.

- Dyżury alarmowe to też kwestia naszej wiarygodności na Bałtyku. Siłę armii ocenia się m.in. na podstawie jej zdolności do działań na morzu. Tymczasem wciąż słyszymy o nowych planach: przeniesieniu śmigłowców morskich do Straży Granicznej czy - zupełnie przeciwnej - o wydzielenie ratownictwa morskiego ze struktur wojskowych - przypomina Wojciech Łuczak.

- Z ust polityków padają kolejne słowa, a nowych maszyn, jak nie było, tak nie ma - stwierdza ekspert.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (264)
Zobacz także