PolskaPokaz w sejmie. "Mocne, niektórzy powinni to obejrzeć"

Pokaz w sejmie. "Mocne, niektórzy powinni to obejrzeć"

Pokaz w sejmie. "Mocne, niektórzy powinni to obejrzeć"
Źródło zdjęć: © PAP
20.01.2011 18:35, aktualizacja: 20.01.2011 19:10

Kilkudziesięciu posłów obejrzało w sejmie "Mgłę", film opowiadający o wydarzeniach z 10 kwietnia 2010 r. O zorganizowanie takiej projekcji zwrócił się do marszałka sejmu klub Prawa i Sprawiedliwości.

Film "Mgła" został zrealizowany przez Joannę Lichocką i Marię Dłużewską, a jego producentem jest "Gazeta Polska". Posłowie obejrzeli film w jednej z sal sejmowych.

Na projekcję przybyli m.in. b. minister spraw zagranicznych i szefowa kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego Anna Fotyga i urzędnik jego kancelarii Jacek Sasin. Obecni byli także m.in. szef klubu PiS Mariusz Błaszczak, posłowie PiS Jarosław Zieliński i Jolanta Szczypińska. Był też Eugeniusz Kłopotek z PSL. W projekcji wzięła także udział Joanna Lichocka.

Dokument opowiada o wydarzeniach z 10 kwietnia ubiegłego roku z perspektywy byłych urzędników kancelarii prezydenta. W filmie występują Andrzej Duda, Adam Kwiatkowski, Jakub Opara, Jacek Sasin, Marcin Wierzchowski i Paweł Zołoteńki. Opowiadają m.in. o atmosferze wokół lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego na uroczystości do Katynia, o tym, w jaki sposób dowiedzieli się o katastrofie, co czuli obserwując tłumy żegnające ofiary przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie, o wydarzeniach, które miały miejsce podczas pogrzebu Lecha i Marii Kaczyńskich na Wawelu.

- Film był przejmujący. Stanowi świadectwo tych osób, które były w Smoleńsku, które były najbliższymi współpracownikami ś.p. prezydenta Lecha Kaczyńskiego - powiedział po projekcji Błaszczak. Według niego, "Mgła" pokazuje także, w jaki sposób na katastrofę zareagował ówczesny marszałek sejmu Bronisław Komorowski oraz premier Donald Tusk. - Szczególnie ten film jest przejmujący w kontekście tego, że nie było stanowczej odpowiedzi ze strony władz Polski na kłamstwo smoleńskie, jakie zostało przez Rosjan przekazane - powiedział Błaszczak.

Ważne jest - mówił szef klubu PiS - by opinia publiczna mogła poznać ten film. Dlatego Błaszczak jest przekonany, że powinna go wyemitować telewizja publiczna. - Dziwię się, że chyba jedyny film dokumentalny na temat katastrofy smoleńskiej, który powstał, nie został pokazany przez telewizję publiczną, a pokazywane były filmy rosyjskie - dodał.

Z kolei Jacek Sasin powiedział, że parlament "jest najbardziej godnym miejscem, w jakim można było sobie wyobrazić wyświetlenie tego filmu". - Nie wyobrażałem sobie, by mnie na tym wydarzeniu nie było. Dobrze, że powstał taki film, który pokazuje nasze reakcje, nasze - jako pewnego środowiska, osób które współpracowały z prezydentem, pracowały w kancelarii prezydenta, żyły tymi wydarzeniami - mówił Sasin.

Eugeniusz Kłopotek pytany, dlaczego zdecydował się wziąć udział w projekcji, powiedział: - Ponieważ ja wewnętrznie się nie mogę pogodzić z tym, co się stało 10 kwietnia, to mnie po prostu męczy codziennie. Wszystko, co jest tylko możliwe, co się wiąże z tym, co się stało 10 kwietnia, to chcę to łykać - tłumaczył.

Poseł PSL ocenił film jako "mocny". - Oczywiście, biorę pod uwagę, że on jest troszeczkę jednostronny, dlatego że tam są przede wszystkim relacje pracowników kancelarii prezydenta ś.p. Lecha Kaczyńskiego. One niewątpliwie są bardzo mocno podszyte emocjami - dodał. - Ale jednak coś ten film też mówi o tych relacjach wzajemnych, tu w kraju. Pierwsza myśl, która mi przyszła po tym filmie jest taka, że niektórzy politycy powinni w ramach pokuty zobaczyć ten film. Tyle tylko i aż tyle.

Kłopotek nie chciał jednak odpowiedzieć na pytanie, których polityków ma na myśli.

Źródło artykułu:PAP
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (226)
Zobacz także