PolitykaPiotr Apel dla WP: zgoda na CETA zakrawa na zdradę stanu. To ostatni moment, by powiedzieć "stop"

Piotr Apel dla WP: zgoda na CETA zakrawa na zdradę stanu. To ostatni moment, by powiedzieć "stop"

Piotr Apel dla WP: zgoda na CETA zakrawa na zdradę stanu. To ostatni moment, by powiedzieć "stop"
Źródło zdjęć: © newspix.pl | Jacek Herok
Przemysław Dubiński
17.10.2016 08:26, aktualizacja: 17.10.2016 09:51

- 18 października rada Unii Europejskiej podejmie decyzję w sprawie tymczasowego stosowania CETA (umowa o wolnym handlu pomiędzy UE, a Kanadą). Jest to ostatni moment, kiedy polski rząd może powiedzieć "stop" i domagać się zastosowania demokratycznego rozważenia tej kwestii. Społeczeństwo powinno być włączone w debatę i decydować, czy chce, by umowa handlowa z Kanadą weszła w życie. Obecnie wszystko odbywa się za plecami obywateli - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską poseł Kukiz'15, Piotr Apel. - Dla mnie podpisanie tej umowy zakrawa na zdradę stanu, gdyż prowadzi do działania na szkodę obywateli - dodaje.

WP: Czuje się pan jak zwycięzca castingu?

Piotr Apel: Nie bardzo, a czemu miałbym się tak czuć?

WP: Bo, jak przyznał Paweł Kukiz-Szczuciński, tworzenie list Kukiz'15 było jedynym przypadkiem w historii Polski, gdy przeprowadzono casting na posła.

- Patrząc na to z tej strony, rzeczywiście coś jest na rzeczy. Kandydatów na nasze listy wyborcze było wielu, a selekcja dość ostra. Mieliśmy kilka miesięcy, by je stworzyć i ostatecznie udało nam się zaangażować w nasz ruch wielu fantastycznych ludzi, z których tylko część dostała się do Sejmu. To była bardzo ciężka praca, którą udało nam się wykonać m.in. dzięki zaangażowaniu Pawła Szczucińskiego czy Kornela Morawieckiego.

WP: Tuż po wyborach i bardzo emocjonalnym wystąpieniu inauguracyjnym marszałka seniora można było nawet usłyszeć, że Kornel Morawiecki jest największą wartością, którą Kukiz'15 wniósł do Sejmu.

- Był to piękny, symboliczny gest, gdy Sejm, w którym po raz pierwszy zabrakło partii postkomunistycznej, otwierała legenda "Solidarności Walczącej". Myślę jednak, że z biegiem czasu postrzeganie Kornela Morawieckiego mocno się zmieniło. Stało się jasne, że nie jest on w stanie wyjść poza tę legendę i wnieść w bieżącą politykę nowej jakości. Z niepokojem obserwuję też ostatnie wypowiedzi marszałka seniora m.in. na temat umowy CETA. Gdy słyszę twierdzenie, że "umowy nikt do końca nie zna, ale trzeba spróbować", to czuję co najmniej niesmak. W ten sposób nie wypowiada się żaden poważny polityk.

WP: Być może próbą wniesienia nowej jakości do polskiej polityki będzie debata na temat eutanazji. Z takim pomysłem wyszedł ostatnio Kornel Morawiecki.

- To wręcz zadziwiające, że niektóre środowiska skupione wokół podpisania umowy handlowej CETA zrobią wszystko, by odwrócić uwagę Polaków od tej kwestii. Najpierw pojawił się temat aborcji, który choć rozpalił nastroje społeczne i podzielił społeczeństwo, to nic nowego tak naprawdę nie wniósł, a teraz ta eutanazja...Wyraźnie widać, że wyciąganie tych tematów właśnie w tym momencie ma za zadanie odwrócenie uwagi społeczeństwa. Chodzi o to, by obywatele nie patrzyli władzy na ręce podczas podejmowania kluczowych dla naszego państwa i życia decyzji. Mówię tu konkretnie o zbliżającym się wielkimi krokami terminie podpisania niekorzystnej dla Polski i Europy umowy handlowej z Kanadą (CETA) oraz aferze reprywatyzacyjnej czy obsadzaniu spółek skarbu państwa przez ludzi związanych z PiS.

WP: Gdyby doszło jednak do debaty na temat eutanazji w Sejmie, to byłby pan "za" czy "przeciw"?

- Jest to niewątpliwie temat, nad którym warto się pochylić. Powinni to zrobić jednak eksperci, a nie politycy. Gdy polityka wchodzi w moralność, wywołuje to bardzo niezdrowe nastroje i podziały społeczne. Dlatego stoję na stanowisku, że dopóki nie zostanie na ten temat przeprowadzona poważna, społeczna dyskusja, to politycy powinni się trzymać od tego z dala. Tym bardziej, że naprawdę mamy co robić. Powinniśmy raczej zająć się tym, jak wyprowadzić państwo z kieszeni obywateli, a nie jak dodatkowo wejść z butami w ich sumienia i poglądy.

WP: Od dłuższego czasu toczą się rozmowy pomiędzy Kukiz'15, a partią Wolność (nowa nazwa partii KORWiN - przyp. WP). Jak duża jest szansa, że wystawicie wspólne listy wyborcze?

- Nie jestem włączony w toczące się rozmowy. Wiem natomiast, że to środowisko ma w swoich szeregach wielu młodych i bardzo zaangażowanych w politykę ludzi. Na ich pracę cieniem rzucają się trochę wypowiedzi Janusza Korwin-Mikkego, który celowo nie stroni od kontrowersyjnych, czasem nawet bardzo skrajnych wypowiedzi. Dlatego te rozmowy nie należą do łatwych. Jest jeszcze za wcześnie by mówić o ich powodzeniu czy wspólnych listach wyborczych.

WP: To może wspólny kandydat na prezydenta Warszawy?

- Jeżeli partia Wolność miałaby naprawdę dobrego kandydata, to nic nie stoi na przeszkodzie żeby go poprzeć. To samo tyczy się innych ruchów antysystemowych. Staramy się myśleć i patrzeć szerzej na te sprawy. Wzajemne wspieranie się, bez patrzenia na szyldy partyjne, jest wartością samą w sobie.

WP: Kogo w takim razie zaproponowałby Kukiz'15?

- Jest jeszcze zdecydowanie zbyt wcześniej, by mówić na ten temat. Nasz kandydat z pewnością będzie musiał znać problemy mieszkańców. Zawsze stawialiśmy na ludzi, którzy nie są anonimowi dla lokalnych społeczności. Tak też byłoby w tym przypadku.

WP: Stanisław Tyszka jest taką osobą? A może macie jakiegoś asa w rękawie?

- Naprawdę, jest zbyt wcześnie by mówić o konkretnych nazwiskach.

WP: Kukiz'15 chce sejmowej komisji śledczej, który przyjrzałaby się aferze reprywatyzacyjnej w Warszawie. Myślicie, że politycy będą skuteczniejsi niż policja i prokuratura?

- Od 27 lat politycy nie potrafili stworzyć uchwały regulującej kwestię dzikiej reprywatyzacji w Polsce. To jasno wskazuje na to, że nad tym liczonym w setkach milionów złotych interesem roztoczono parasol polityczny. To dotyczy wszystkich ugrupowań, które do tej pory rządziły krajem. Niepokojące jest, że pomimo odkrywania kolejnych afer nadal takiej ustawy nie ma i nic się w tej sprawie nie robi. Co do policji i prokuratury, to zabójstwo Jolanty Brzeskiej jest najlepszym dowodem na to, jak te organy są skuteczne i zainteresowane wyjaśnianiem podobnych spraw. Sejmowa komisja śledcza miałaby zbadać, którzy dokładnie politycy tworzyli ten parasol ochronny ws. reprywatyzacji. Nawet jeżeli efektem jej działań będzie wskazanie mechanizmów, to i tak dużo. Dzięki temu obywatele będą mogli sami ocenić, kto jest tak naprawdę odpowiedzialny za setki milionów złotych wyciąganych z budżetu oraz niedolę tysięcy ludzi, którzy w wyniku tych działań tracili dach nad głową.

WP: Dlaczego kwestia umowy handlowej z Kanadą, czyli CETA, o której pan już kilka razy wspomniał, jest tak ważna dla Polski?

- 18 października rada Unii Europejskiej podejmie decyzję w sprawie tymczasowego stosowania CETA. Jest to ostatni moment, kiedy polski rząd może powiedzieć "stop" i domagać się zastosowania demokratycznego rozważenia tej kwestii. Społeczeństwo powinno być włączone w debatę i decydować, czy chce, by umowa handlowa z Kanadą weszła w życie. Obecnie wszystko odbywa się za plecami obywateli.

WP: Jakie są pana zdaniem największe plusy i minusy związane z CETA?

- Jeśli chodzi o plusy, to trudno dostrzec inne poza nazwą. Termin "umowa o wolnym handlu pomiędzy UE a Kanadą" brzmi świetnie. Niesie on jednak ze sobą szereg poważnych zagrożeń nie tylko dla Polski, ale całej Europy. Po pierwsze ciężko mówić o wolnym handlu w oparciu o umowę, która liczy ponad 1600 stron regulacji prawnych. Po drugie została ona stworzona przez lobbystów wielkich korporacji, które staną się jej głównym beneficjentem. I po trzecie nikt nie zadał sobie trudu, by wyliczyć jakie straty poniosą poszczególne kraje, gdy wejdzie ona w życie. Tymczasem patrząc na przykład Meksyku, który podpisał podobną umowę z USA, można mówić o katastrofie. W jej wyniku zlikwidowano 2,5 mln gospodarstw rodzinnych, 52 proc. obywateli żyje na poziomie poniżej ubóstwa, a w latach 2006-2011 50 tysięcy osób umarło z głodu. Dodatkowo, gdy społeczeństwo ubożało, pojawiło się w tym kraju kilkunastu miliarderów. To nie przypadek, że Meksykanin (Carlos Slim Helu - przyp. WP), jest jednym z najbogatszych ludzi na świecie.
To pokazuje, co się dzieje, gdy interes korporacji stawia się ponad interesem państwa i obywateli. Dla bogaczy i ludzi skupionych wokół nich CETA to żyła złota. Obowiązkiem polityków jest natomiast dbanie o obywateli, a nie o bogaczy. Stąd tak stanowczy protest Kukiz'15. Nie chcemy tworzyć cywilizacji korporacji.

WP: Zagrożenie dotyczy całej Europy, czy tylko Polski?

- Myślę, że całego Starego Kontynentu, choć w mniejszym stopniu krajów, które produkują dobra luksusowe. Na nie popyt zapewne wzrośnie. Polska może natomiast stracić to, co jest naszą chlubą, czyli zdrową żywność. Wprowadzenia ziaren GMO spowoduje eliminację naszych gatunków, które nie są modyfikowane genetycznie. Ziarna są również objęte patentem. Oznacza to, że rolnicy nie będą mogli zostawić ich na zasiew, a będą musieli je kupić od wielkich korporacji, które wedle swego uznania będą decydowały komu je sprzedać i za ile.

WP: Pojawiają się również głosy, że jako obywatele możemy stać się królikiem doświadczalnym.

- To jest kolejna bardzo ważna rzecz, którą obejmuje CETA. W Europie nie można wprowadzić do sprzedaży produktu, w przypadku którego firma nie wykazała, że jest on całkowicie zdrowy i nieszkodliwy. Tymczasem w Kanadzie to konsumenci muszą ponad wszelką wątpliwość udowodnić, że produkt jest niezdrowy. To samo tyczy się GMO. Europa broni się przed jego wprowadzeniem, gdyż nie istnieją badania, które w stu procentach wykazałyby, że jest ono zdrowe. Wystarczy przy tym spojrzeć na listę substancji zakazanych przy produkcji żywności. Na Starym Kontynencie jest ich 400, tymczasem w Kanadzie zaledwie kilkanaście.

WP: Wielkie kontrowersje wzbudza także zapis mówiący o tym, że korporacje będą mogły pozywać poszczególne państwa.

- Korporacje będą to mogły zrobić np., gdy państwo zmieni warunki pracy. Dobrym przykładem jest tutaj Egipt, który ma podpisaną podobną umowę. Gdy władze tego kraju zdecydowały się na podniesienie płacy minimalnej dla pracowników, zostały pozwane przez brytyjskie korporacje, które wygrały proces. W efekcie Egipt musiał nie tylko zapłacić wysokie odszkodowania, ale dodatkowo przywrócić niską stawkę minimalną. Jako Polak nie wyobrażam sobie sytuacji, że nasz rząd dobrowolnie zrezygnuje z możliwości regulowania prawa pracy, zwłaszcza w sytuacji, gdy obecny system wynagrodzeń oraz podatków jest patologicznie zły i wymaga gruntownych zmian. Po podpisaniu umowy CETA istnieje natomiast ryzyko, że zostanie on zamrożony.

WP: Według słów Mateusza Morawieckiego CETA może być dla nas jednak tak korzystna, jak integracja z Unią Europejską.

- Dla mnie podpisanie tej umowy zakrawa na zdradę stanu, gdyż prowadzi do działania na szkodę obywateli. Podpisanie CETA w żaden sposób nie da się porównać do integracji z UE, której jestem wielkim zwolennikiem. Dzięki Wspólnocie mamy zdrowszą żywność oraz energię. Wprowadzono również fundusze strukturalne, które miały wyrównać szanse poszczególnych krajów. W przypadku CETA mówimy tylko i wyłącznie o umowie handlowej, na zasadzie ktoś zyska, ktoś straci. W tym przypadku Polska ma akurat więcej do stracenia, niż zyskania. Nasza gospodarka nie ma szans konkurowania z Kanadyjską. To tak jakby wystawić do wyścigu rower i samochód. U nas żywność i energia jest droższa, ale zdrowsza. W USA i Kanadzie jest na odwrót. Rynek patrzy na te sprawy jedynie z punktu ekonomii i zysku, a nie zdrowia i dobra społecznego. Dlatego dopóki jest szansa, by zablokować tę umowę, to Kukiz'15 będzie o to walczył. Nie zamierzamy odpuścić!

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (269)
Zobacz także