Świat"Die Zeit“: Od udzielania lekcji Kaczyńskiemu jest Bruksela

"Die Zeit“: Od udzielania lekcji Kaczyńskiemu jest Bruksela

"Die Zeit“: Od udzielania lekcji Kaczyńskiemu jest Bruksela
Źródło zdjęć: © East News
Katarzyna Bogdańska
14.09.2017 10:25, aktualizacja: 14.09.2017 10:35

"Niemcy nie powinny reagować na nacjonalistyczną retorykę Warszawy" - pisze w ostrych słowach "Die Zeit”.

Michael Thumann pisze w najnowszym numerze "Die Zeit“, że roszczenia reparacyjne Polski "pojawiły się nieoczekiwanie jak duchy z przeszłości“ 72 lata po zakończeniu II wojny światowej.

"To jest zapowiedź walki: przeciwko dobremu sąsiedztwu, jak i opozycji we własnym kraju“ – podkreśla autor artykułu. Wyjaśnia on, że w tym wszystkim "nie chodzi o zmagania się z historią czy o pamięć o niej, ale o odrzucenie zasady, co do której przed dziesiątkami lat porozumieli się Polska i Niemcy: przyjaźń i dobre sąsiedztwo nie powinny być mierzone w pieniądzach. Pojednania nie da się kupić, można je jedynie urzeczywistniać w życiu”. Pojednanie jest czymś kruchym i "nikogo w Niemczech nie powinno dziwić, jeśli w Polsce jeszcze obecnie straszliwe niemieckie zbrodnie wzbudzają emocje wśród wielu ludzi” - przypomina dziennikarz. Pisze też o blisko 6 mln ofiar "niemieckiej niszczycielskiej wojny w Polsce” w latach 1939-1945. "A rząd w Warszawie odwołuje się do tych emocji” – czytamy.

Kruche pojednanie i atak na Niemcy

"Die Zeit” szczegółowo informuje o tym, jak została załatwiona po wojnie kwestia reparacji i odszkodowań także indywidualnych po 1990 r. "Nie te płatności były decydujące o pojednaniu, lecz gesty i wymiana, od wymiany listów biskupów w 1965 r., poprzez uklęknięcie Willy'ego Brandta po bliską polsko-niemiecką przyjaźń od 1990 r.”. Więc dlaczego „rząd populisty Jarosława Kaczyńskiego zrywa z tą tradycją”? – pyta Michael Thumann. I odpowiada: "Faktem jest, że nie przeszłość kraju go nurtuje. Jemu chodzi o jego własną przyszłość. Kaczyński czuje się osaczony przez wrogów w kraju i szczególnie w UE”. Roszczenia reparacyjne wobec Niemiec pojawiły się akurat w tym momencie, kiedy Komisja Europejska uruchomiła mechanizm wykrywania naruszeń prawa wspólnotowego przez polski rząd – zauważa autor artykułu w "Die Zeit”.

"Dlatego Kaczyński grzmi i atakuje państwo, które podejrzewa, że to ono za tym stoi – Niemcy. Kaczyński wie, że roszczenia reparacyjne od Berlina są w Polsce chwytliwym tematem. Wie też, że wzbudzając nacjonalistyczne namiętności może przywołać do porządku wszystkich odszczepieńców i sceptyków” – pisze Michael Thumann. Jednakże opór rośnie – zauważa dziennikarz i przypomina o opublikowanym kilka dni temu liście polskich biskupów ws. reparacji, w którym przypominają oni o dziedzictwie pojednania między obydwoma krajami.

Zobacz: Niemieckie reparacje wojenne. Co można kupić za 25 bln złotych?

Spór z Polską nie wchodzi w rachubę

Czy to polsko-niemieckie pojednanie rzeczywiście było "tylko szermowaniem frazesami”, jak twierdzi "partyjny przyjaciel" Kaczyńskiego Mularczyk? – pyta dziennikarz. "Stawka dla Niemiec jest wysoka" – podkreśla. Chodzi o stosunki z największym sąsiadem, a także przyszłość UE z Polską. I mimo tego, że w takiej sytuacji "pokusa polityków do artykułowania ostrzeżeń jest wielka”, autor artykułu w "Die Zeit” twierdzi, że „nie powinni wpadać w tę pułapkę”. Dlatego "otwarty spór z Polską nie wchodzi w rachubę”, a od publicznego dawania nauczek Kaczyńskiemu za demontowanie polskiej demokracji jest Bruksela, a nie Berlin – czytamy w "Die Zeit”. Bo jak tłumaczy autor artykułu, "kto głośno się spiera, ten już dał się wciągnąć w grę Jarosława Kaczyńskiego”.

Opr. Barbara Cöllen/DW

Źródło artykułu:Deutsche Welle
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (738)
Zobacz także