Trwa ładowanie...

Burza wokół rodziców, którzy porwali dziecko ze szpitala. Apel lekarza

Cały czas nie wiadomo, gdzie przebywa noworodek z Białogardu, którego rodzice zabrali ze szpitala. W internecie toczy się burzliwa dyskusja, czy postąpili słusznie, czy narazili dziecko na śmiertelne niebezpieczeństwo. Tymczasem lekarze wystosowali apel do "porywaczy".

Burza wokół rodziców, którzy porwali dziecko ze szpitala. Apel lekarzaŹródło: PAP
d30hujq
d30hujq

Prokuratura wszczęła śledztwo ws. noworodka zabranego ze szpitala w Białogardzie w Zachodniopomorskiem. Śledczy zbadają, czy postępowanie rodziców mogło narazić dziecko na niebezpieczeństwo.

- Prokurator zdecydował o tym, aby wszcząć śledztwo ws. narażenia noworodka zabranego ze szpitala w Białogardzie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez odmowę wyrażenia zgody na przeprowadzenie niezbędnych zabiegów medycznych i zabranie noworodka ze szpitala - wyjaśnia rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski.

Zastrzega, że postępowanie jest obecnie prowadzone w sprawie i nikt nie usłyszał zarzutów.

W internecie aż huczy od komentarzy na ten temat. Z jednej strony internauci piszą o "szaleństwie eko-rodziców", z drugiej o bezduszności lekarzy i traktowaniu instrumentalnie pacjentów.

d30hujq

Apel lekarzy

Lekarze z białogardzkiego szpitala proszą rodziców noworodka, by dla dobra dziecka zgłosili się na badania.

- Wracajcie do nas z dzieckiem - apeluje do rodziców Roman Łabędź, ordynator oddziału położniczego w szpitalu w Białogardzie w rozmowie z "Super Expressem".

- Wykonamy wszystkie niezbędne badania, by zdrowiu matki i dziecka nic nie zagrażało - mówi.

Kontrowersyjna zbiórka

Na jednym z portali, zbierających od internautów pieniądze na określony cel, pojawiło się ogłoszenie z podpisem "Zrzutka dla rodziny z Białogardu na pomoc prawną". Próg ustawiono na 10 tys.

d30hujq

Tymczasem na koncie rodziców jest już ponad 30 tys.

Zbiórką zajęło się "Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o szczepieniach Stop Nop", które słynie z akcji protestacyjnych wobec obowiązkowych szczepień, co również wywołało kontrowersje.

Pod ogłoszeniem zamieszczono oświadczenie domniemanego ojca.

- Jeszcze trzy dni temu byliśmy szczęśliwą rodziną, która oczekiwała narodzin naszego dziecka. Dzisiaj jesteśmy uciekinierami, jesteśmy ścigani przez policję, organizują na nas obławy, a my czujemy się bardzo, bardzo zaszczuci - mówi w nagraniu domniemany ojciec.

d30hujq

"Nie było żadnego zagrożenia zdrowia i życia"

Jak dodaje w nagraniu, dziecko urodziło się "o czasie". - Ciąża jest donoszona. Dziecko nie potrzebowało inkubatora. Nikt tego nawet nie proponował. Poród odbył się bez komplikacji. Nie było żadnego zagrożenia zdrowia i życia naszego dziecka - twierdzi mężczyzna, wypowiadający się na nagraniu.

- W dwie i pół godziny po porodzie lekarz poinformował, że zgłasza nas do sądu rodzinnego, a mnie, że ja, jako tata dziecka, zagrażam jego zdrowiu i życiu. Powodem była odmowa zaszczepienia córki w pierwszej dobie życia oraz odmowa podania zastrzyku z witaminą K - mówi domniemany ojciec.
Dodaje, że prośba o niemycie dziecka po porodzie wzbudziła oburzenie w szpitalu. Jak tłumaczy, chodziło o "pozostawienie mazi popłodowej", która ma chronić dziecko w trakcie porodu i przez pierwsze dni życia. - Tutaj traktowane jest (to) jako zaniedbanie higieniczne, grożące zakażeniem - tłumaczy autor nagrania. Powiedział również, że rodzicom odmówiono wykonania badań w kierunku wrodzonych niedoborów odporności, a to jest "bezwzględnym przeciwwskazaniem do szczepienia przeciw gruźlicy". Jak opowiada autor nagrania, nie okazano ulotek od leków, które zaordynowano.

Jak twierdzi autor nagrania, zwołany doraźnie w budynku szpitala sąd rodzinny odebrał rodzicom prawa w zakresie podejmowania decyzji w kwestiach dotyczących świadczeń zdrowotnych u dziecka. - Ustanowiono kuratora, który nie ma zupełnie wykształcenia medycznego i tej osobie przekazano podejmowanie decyzji w sprawach zdrowia naszej córki. Nami kierowała wyłącznie troska o dobro i bezpieczeństwo naszego dziecka. Za naszą dociekliwość i troskę zostaliśmy ukarani odebraniem praw do dziecka, zmuszeni do ucieczki i ukrywania się, zrobiono z nas wyrzutków. Jesteśmy szkalowani przez fałszywe informacje medialne - mówi mężczyzna w nagraniu.

d30hujq

Stanowisko szpitala

Poród odbył się w czwartek w białogardzkim szpitalu. Dziecko - jak informuje szpital - jest wcześniakiem. Dziewczynka na świat przyszła w 36. tygodniu ciąży. Według ordynatora oddziału dr Romana Łabędzia rodzice nie wyrażali zgody na podejmowanie przez personel medyczny podstawowych czynności wobec noworodka. Z tego powodu zawiadomiony został sąd rodzinny. Gdy pracownik sądu dostarczył do szpitala pismo z postanowieniem sądu, rodzice z dzieckiem opuścili placówkę.

Wcześniej rzecznik szpitala Centrum Dializa Sp. z o.o. Witold Jajszczok mówił, że rodzice sprzeciwiali się m.in. "osuszeniu dziecka, ogrzaniu pod napromiennikiem ciepła, wytarciu z mazi płodowej, kąpieli dziecka w oddziale, podaży witaminy K domięśniowo lub doustnie, szczepieniom ochronnym, ewentualnemu dokarmianiu dziecka, gdyby tego wymagało, wykonaniu badań przesiewowych, profilaktyce zakażenia przedniego odcinka oka (inaczej zabieg Credego)".

Bez podstaw do interwencji sądu?

Tymczasem konsultant krajowy w dziedzinie neonatologii prof. Ewa Helwich uważa, że w przypadku noworodka z białogardzkiego szpitala nie było podstaw do zgłaszania sprawy sądowi rodzinnemu. Jej zdaniem zabrakło cierpliwości i spokojnej rozmowy personelu z rodzicami.

Prof. Helwich dodaje, że gdy rodzice odmawiają zaszczepienia dziecka wystarczy zawiadomienie stacji sanepidu, a sąd rodzinny powinien wkraczać, gdy brak zgody opiekunów na wykonanie procedury medycznej może zagrażać życiu dziecka.

d30hujq
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d30hujq
Więcej tematów